1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
mariolab - komentarze
Autor Wiadomość
kasia123m 


Dołączyła: 28 Paź 2011
Posty: 521
Pomogła: 38 razy

 #256  Wysłany: 2012-02-26, 14:42  


zazywa ketonal...strasznie ja ten kregoslup boli..ten guz na glowie jest ponoc bialy...jak sie obudzila to rano to strasznie ja kaszlala i sie dusila ale potem juz l;epeij..swiszcze jej dalej choc jakby minimalnie mniej niz wczoraj...jutro rano bede dzwonic do naszej lekarki..przeciez cos zrobic musza...ma starszne bole tego kregoslupa odkad 3 tyg temu cos jej tam strzelilo...ja sie boje bo tu czytalam jeden watek gdzie od raka strzelily zebra...noi nie wiem co to jest to na glowie...stara sie jesc na sile..ja wiem ze anemia sie pewnie wolno leczy ale zeby miec pewnosc ze to od anemii a nie ze sie codzieje..np wodsa w plucach...lub gorsze rzeczy typu rozsiew do naczyn limfatycznych.Czytalam ze wtedy tez moze byc dusznosc...noi wzrost wbc tez moze oznaczac przerzuty..wiem nakrecam sie ale nerwy mam starszne,zwlaszcza jak widze jak ona sie meczy

[ Dodano: 2012-02-26, 14:44 ]
o przepraszam bo myslalam ze piszemy w watku kciki..prosze o przeniesienie tych dwoch wypowiedzi do kciukow do naszego watku..dziekuje

[ Dodano: 2012-02-26, 17:24 ]
bylo pogotowie ..serce ok..w prawym plucu szmery...dostala 100 ketanolu i jutro rano mamy ja zawiesc do szpitala....zaraz zadzwonie bo gadalam z nia zaraz jak wyszli..wydawalo mi sie dze dusznosci nie bylo ale nie jestem pewna...albo byla mniejsza....mowila cos lekarka o wyksztusnym leku..ciekawe co o guzie powiedziala
 
mariolab 


Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 435
Pomogła: 41 razy

 #257  Wysłany: 2012-02-26, 17:48  


Kasiu, mam dla Ciebie propozycje. na post zrób sobie postanowienie- zero historii z forum. co Ci to daje? znalazłaś jakieś lekarstwo, pomogło coś w dalszym leczeniu mamy? nie!!! dziewczyny jak masz pytania zawsze Ci odpowiadają. pomagają. nie katuj się .to inny historie , inny przypadki. Wy z mamą macie swoją historie. do jakiego szpitala ma mama jechać? tego od nowotworów? ta lekarka z pogotowia mówiła o wykrztuśnym syropie? dziewczyny czy każdy przypadek jest inny aż tak? bo nam lekarz kazał z kodeiną o to działa przeciwyksztuśny.
_________________
mm
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #258  Wysłany: 2012-02-26, 18:05  


mariolab napisał/a:
dziewczyny czy każdy przypadek jest inny aż tak?

Nie wiem co znaczy "aż tak" ale to, że dwie osoby mają np. ten sam rodzaj nowotworu a jednej pomógł syrop z kodeiną nie oznacza, że dla drugiej też jest on wskazany.

[ Dodano: 2012-02-26, 18:06 ]
I o jakim syropie konkretnie cały czas mowa?
_________________
 
mariolab 


Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 435
Pomogła: 41 razy

 #259  Wysłany: 2012-02-26, 18:11  


chodzi o kaszel przy rakach płuc. mi lekarz powiedział tak ze przy kaszlu związanym z rakiem płuc tylko syrop z kodeiną( sa to przeciwyksztuśne), innym chorym z rakiem płuc, co na korytarzu stali też taki kazał. a mamie kasi dali wykrztuśny, chyba ze ona kaszle też z innych powodów. Boże strzeli żebra chodzi Ci, Kasiu o to że przez raka sie złamały?

[ Dodano: 2012-02-26, 18:17 ]
i ja nawet tak Kasi doradziła. bo tak lekarz nam powiedział a mama kasi dostała lek o całkiem przeciwnym działaniu. eh to bym narobiła...
_________________
mm
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #260  Wysłany: 2012-02-26, 18:19  


Syrop jest albo wykrztuśny albo hamujący odruch kaszlu.
Jeśli pacjent ma trudności z odkrztuszaniem zalegającej w oskrzelach wydzieliny, to wtedy dostaje syrop wykrztuśny.
Jeśli kaszel jest suchy, męczący, bez odkrztuszania wydzieliny, to wtedy dostaje syrop przeciwkaszlowy.

Zanim zapisze się pacjentowi jakikolwiek syrop, wypada go chociażby osłuchać.
_________________
 
mariolab 


Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 435
Pomogła: 41 razy

 #261  Wysłany: 2012-02-26, 18:23  


a powiem Ci że ten lekarz to nigdy go nawet nie osłuchał... tylko jak się Pan czuje, apetyt jest. i tyle. a drugi (bo nie miał prowadzącego jedngo tylko w sumie 3 ich było) to zawsze osłuchał, brzuch zbadał węzły też.

[ Dodano: 2012-02-26, 18:27 ]
dodam Ci pomogła bo masz pechową liczbę 666. znak szatana ;)
_________________
mm
 
kasia123m 


Dołączyła: 28 Paź 2011
Posty: 521
Pomogła: 38 razy

 #262  Wysłany: 2012-02-26, 18:52  


Boze o jakim WY tu szatanie piszecie;P

dusznosc jest...osluchal ja...sa szmery na prawym plucu...flegmy mama ma duzo..jak ja mniej boli to oddycha gleboko i odkrztusza a jak boli bardzo ten kregoslup to odchraka i tak w kolko bo flegma sie pewnie nieodrywa...wczoraj kaszel byl suchszy...w sensie taki jak moj syn ma jak sie dusi..typowa reakcja obronna...dzis oni syropu niedali...mowili mamie zeby jutro lekarka wypisala...Ja sama niewykupywalam mamie przeciwkaszlowego bo odksztusza wydzieline wiec na logike moglabym jej zaszkodzic...sporo wydzieliny.syn tez dostaje przeciwkaszlowe do momentu dopoki niepojawi sie kaszel mokry a potem tylko rozrzedzajace.CHociaz ja nie wiem czy wydzielina nie jest poprostu od raka.Mam tez nebulizator i leki rozkrvczowe w domu..l berodual, nawet ventolin w sztywcie ale baalam sie mamaie zrobuic nebulizacji bo jesli to naciek zatyka oskrzele a ja jej poszerze oskzrela to ja wiem czy tego neirozerwie...czy tak wolno..nie wiem...wiec sama nic jej nie dam...Sprobujemy sie jutro nie dac zbyc...tzn ten guz niech pani dr obejrzy na glowie..zapytam o wynik tomografii i chyba mama powinna jechac na czczo..zeby choc morfologie zrobic...i sprawdzic to wbc itd..
Tak Mariolko...ktorys post mowi o Pani chorej na raka ktora skarzyla sie na bol barku i nowotwor byl i az zebra popekalay..post starszny,....modle sie codziennie za ta kobiete...wiec jak mame ten kregoslup tak bardzo boli...boje sie ze ten gnuj sie juz jakos w kosci wczepil..mama chuda..ech...
 
mariolab 


Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 435
Pomogła: 41 razy

 #263  Wysłany: 2012-02-26, 19:03  


z tym szatanem to taki żarcik. ale czy absenteeism nie ma teraz ładniej? 667 :) od razu lepiej :mrgreen: do jakiego szpitala jedziecie? na gracnarską? staraj sie też porozmawiać z lekarzem sama na sam. mama nie musi wszystkiego słyszeć. o Boże. słyszałam też taką historię. dlatego właśnie nie czytam. Kurka nie pisz mi o takich rzeczach. będą znowu przeżywać. strasznie to naprawde straszne. jak zrobią tk to wszystko będziecie wiedzieć, staraj sie mamie oszczędzać informacji. ona w ogóle to chyba wszystko wie no nie?
_________________
mm
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #264  Wysłany: 2012-02-26, 19:12  


kasia123m napisał/a:
.Mam tez nebulizator i leki rozkrvczowe w domu..l berodual, nawet ventolin w sztywcie ale baalam sie mamaie zrobuic nebulizacji bo jesli to naciek zatyka oskrzele a ja jej poszerze oskzrela to ja wiem czy tego neirozerwie...czy tak wolno..nie wiem...wiec sama nic jej nie dam.

Może scenariusz nie byłby tak drastyczny, jak to Ci rysuje wyobraźnia, ale absolutnie nie podawaj mamie żadnych leków, których nie przepisał jej lekarz - żadnych wziewów, inhalacji etc. Bardzo dobrze robisz, że nic jej sama nie podajesz.

A 666 chyba całkiem do mnie pasowało :devil:
_________________
 
kasia123m 


Dołączyła: 28 Paź 2011
Posty: 521
Pomogła: 38 razy

 #265  Wysłany: 2012-02-26, 19:19  


do nas jedziemy do jana Pawla...na garncarska narazie nie ma sensu jechac dopoki jej nieprzejma...ja bym chetnie z ta lekarka sama porozmawiala....moze by mi cos wiecej powiedziala...zobaczymy...dobvrze by bylo zeby tata z nami pojechal bo ja przed 12 musze wrcac bo po syna i do pedagoga...a ja nie wiem ile to potrwa i co robic beda

[ Dodano: 2012-02-26, 21:06 ]
3 godziny po zastrzyku znow boli...nie wiem kurde...przeciez dostala ketonal 100....coraz mocniejsze leki przeciwbolowe i nic?

[ Dodano: 2012-02-26, 21:52 ]
wiem kobitko ze zabronilas mi czytac inne watki ale przeczytalam w watku RAK pluc wypowiedz DSS na temat chemii jednoskladnikowej...moze mialo to wplyw na leczenie Twojego taty..
"W leczeniu raka płuca niektórzy lekarze potocznie (dla pacjenta) nazywają "chemią agresywną" chemioterapię wielolekową opartą na pochodnych platyny, zaś "chemią łagodną" - chemioterapię jednolekową.

W monoterapii stosowane są głównie winorelbina lub gemcytabina lub etopozyd.
Wlew w 1 i 8 dniu (a następnie 2 tyg. przerwy) odpowiada winorelbinie lub gemcytabinie.

Chemioterapia jednolekowa jest oczywiście o wiele mniej toksyczna (stąd nazwa "łagodna"), ale i niestety mniej skuteczna. Dlatego też stosuje się ją wyłącznie w sytuacji bezwzględnych przeciwwskazań do leczenia pochodnymi platyny.
U chorych powyżej 70 roku życia można stosować schematy wielolekowe pod warunkiem dobrego stopnia sprawności (WHO 0-1). Kwalifikowanie starszych chorych do leczenia schematem jednolekowym jest w Polsce niejednokrotnie zbyt częste, warto zatem zapytać, czy nie można jednak spróbować schematu wielolekowego - z karboplatyną zamiast cisplatyny"

czytam tez o przerzutach do kregoslupa i coraz bardziej jestem przerazona...

[ Dodano: 2012-02-26, 21:54 ]
ale nie bo czytam to jeszcze raz i chyba twoj Tata mial glowny skladnik..tylko dodatku brak...a tu piza ze chodzi o sam dodatek...sorki wprowadzam zamieszanie

[ Dodano: 2012-02-27, 09:26 ]
nie pojechala do szpitala...ze troszke mniej ja dusi...a co bedzie jak znow ja kregosup zacznie bolec..wczoraj plakala z bolu ze juz niewytrzymuje...bo ona nieusiedzi na koytarzu..rece opadaja...a przeciez to nie dziecko..niewezme ja na sile do auta...
 
mariolab 


Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 435
Pomogła: 41 razy

 #266  Wysłany: 2012-02-27, 15:24  :)


Ja nie uważam żeby chemia nic nie dała. Na pierwszej wizycie na osobności mąż dopytał się lekarz o wszystko. Między innymi ile według niego tata To ma. On że ok. 6miesiecy. Rok raczej nie. Jeżeli to tak urosło przez tak krótki czas, licząc że nawet to był ten rok. To jednak węzły SA takie same, „główny” guz trochę zmalał, jest tylko kwestia guzów satelitarnych. Tak czy siak, wydaje mi się że byłoby gorzej. Lekarze z pogotowia kazali mamie do szpitala iść? Prawda? A taki normalny termin ma na kiedy? Przestałaś czytać te historie? Przesyłam Ci skan książki a gosći chorym na raka płuc. Był leczony normalnymi metodami więc mogę to zamieścić. Jest kurka po angielsku. Może dziewczyny słyszały o tej książce i by dodały wersję PL. I on pokonał raka płuc. Trzeba myśleć pozytywnie. Nawet jak będzie najgorzej to co da teraz takie dołowanie się. Jak czytasz o tych przerzutach do kręgosłupa i jak mama Ci mówi o bólach w kręgosłupie to uwierz ale musisz mieć przerażoną minę, co na pewno mamie nie pomaga.
Boże tak patrzę za okno a tu śnieg tak strasznie sypie a nie wiem czy Ci pisałam ale wody nie mamy od …… miesiąca. Masakra straszna.


cancer_theres_hope.pdf
Pobierz Plik ściągnięto 302 raz(y) 263,27 KB

_________________
mm
 
mariolab 


Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 435
Pomogła: 41 razy

 #267  Wysłany: 2012-02-29, 15:46  


Kasiu widziałam na Twoim wpisie że pisałaś o lekarzu prywatnym . byliście u tego onkologa? Który mówiłaś że ma taką dobrą opinię? Co mówił? Ja mama?
_________________
mm
 
kasia123m 


Dołączyła: 28 Paź 2011
Posty: 521
Pomogła: 38 razy

 #268  Wysłany: 2012-02-29, 23:26  


hej..no bylysmy..wrazenie..lekarz super..jasno i wyraznie wszystko tlumaczyl..choc moze mamy niepowinno tam byc.On na poczatku stwirdzil ze bedzie mowil prawde bo chyba po to przyszlysmy...a ja nie wiem czy mama byla przygotowana by tego wszystkiego sluchac.Ale z drugiej strony chcialysmy mu guza na glowie pokazac..wiec nie dalo sie bez mamy.Ja jak beda wyniki to chyba jeszcze raz pojde...sama.Powieszial ammie na dzien dobry ze pali a powinna przestac.Mama jak weszla do niego to wczesniej przebiegla dlugie osiedla bo droga byla zamknieta i dojechac sie nie dalo.A potem sie okazalo ze to po drugiej stronie.Kawal drogi szla szybko..troche kaszlala ale spoko.I jeszcze sie pozniej okazlao ze ona nic od rana niejadla tylko nutri wypila..rece opadaja.Mowil ze choroba jest zaawansowana w powaznym stanie.PYtal czy byl tomograf glowy...no byl ale odnioslam wrazenie ze na garncarskiej to standart a tu nam zrobili przeciez bo mame glowa bolala.PYtal czemu niezlecili teraz tomografu brzucha..zwlaszcza ze w tym usg bylo cos ( ta niby tworzaca sie torbiel) co niezostalo zbadane do konca.PYtal czemu wczesniej nie bylo tomografu kontrolnego.Jak zapytalam o ten zastrzyk to mowi ze tak podaje sie taki apo 203 dniach chemie...a ja ze mama dostala chemie godzine po...i sie zmieszal.Niby sie tlumaczyl ze on chirurg onkolog ale byl zmieszany.Ja aiwedzialam ze to bylo zle podane...ta chemia zaraz po zastrzyku..to byl blad lekarki.i ona dosyala ochrzan i dlatego orydnator sie nami zajmowal wczoraj.Mowil ze to moze byc przerzut do kregoslupa..wlasciwie on niezjadowal innego wyjasnienia.Mowil ze moze byc tak ze naciek jest kilka cm od kregoslupa i uciska jakies nerwy.mama probowala sie bronic ze to moze od chemii...to pozniej juz przytaknal niby ale bardziej dla niej.Ja zaczelam ratowac sytuacje mowiac ze przerzuty do kosci sie chyba leczy z dosc duzym powidzeniem....i to potwierdzil.Powiedzial ze jesliby byl zaatakowany krag ale to jest wybieganie to wtedy beda naswietlac zeby zlikwidowac naciek albo wposzczaja taki cement do kosci..zeby ja wzmocnic..albo lecza czym s na bb...takie leczenie jest juz w polsce i powoduje to ze kosc przyswaja wapn i wzmacnia sie sama...albo w najgorszym wypadku operuja.lub wstawiaja wzmocnienie...bo taki krag w ktorym jest rak jest oslabiony i moglby sie zlamac i trzeba kregoslup zabezpieczyc...i robia mostek zeby odciazyc ten krag.Ale ze przeciez jeszcze nic nie wyszlo...itd...Wiec ja widzac mine mamy ktora probowala przerwac ten wywod mowie ze glowa tez mame starsznie bolala i niby mialy byc przerzyty a nie ma wiec bedzie dobrze.Kazal jej jesc..tlumaczyl jej ze musi nawet jesli nie chce.Tego guza na glowie macal i mowi ze miekki...pytal od kiedy go ma...ona ze od stycznia( otomograf byl 2 lutego).ON mowi ze jego zdaniem to nie przerzut...bo raz ze miekkie..dwa ze nierosnie...3 ze tomograf ok.Mowi ze czasami ten nowotwor daje przerzuty pod skore...ale sa twarde.CO do solonowki na zoladek mowi ze on niebardzo wierzy w jej dzialanie.Ze lepeij jogurcik probiotyk.Ona ze pije nutri to on mowi ze drogie wystarczy jogurt..ja mowie ze jak nic nie je to jej kaze to pic.to mowi ze to co innego.Mowi ze jest chuda..musi sie wzmocnic bo zeby podjac dalsze leczenie musi byc na silach.I zeby sie godzila na wszystko...jesli zaproponuja chemio-radioterapie to tez.BO oni ja ratuja i lecza a nie chca jej krzywdy zrobi.
acha i pytalam czy jesli rak sie neicofnie z wezlow to jest mozliwe naswtetlanie bo czytalam ze jak w wezlach jest to sie nie da..wypowiedz DDS.A on ze tak..ze beda naswteitlac i guza i wezly...przy zalozeniu ze kregoslup czysty...bo jesli tam cs bedzie to najpierw kregoslup.i powiedzial ze chemiia moze spowodowac cofniecie sie zmian z wezlow.ja zapytalam czy napewno w tym raku a on ze tak oczywiscie.
A na poczatku tluamczyl dlaczego niedoszlo do operacji.mowil ze wycieliby cale pluco i wyjeliby kilka wezlow z lewego pluca czyli drugiego..ale nigdy niema pewnosci ze wyjeliby wszystkie...a tak wielkie oslabienie..3 tyg w szpitalu przyniosloby pewnie wiecej bolu i szkody niz pozytku..dlatego niebylo operacji.
 
mariolab 


Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 435
Pomogła: 41 razy

 #269  Wysłany: 2012-03-01, 14:10  


Mama ma aż tak duży ból w tym kręgosłupie? na pierwszym tk miałaś napisane o strukturze kostnej że w porządku jest. mam nadzieję że to nie to. że będzie to chodź na chwilę wyglądać u Was tak jak u nas. bo, Kasiu , sprowadziłaś mnie na złą drogę. zaczełam czytać historie. znowu.... i znalazła o tej Pani co jej guz żebra połamał. przeczytałam do końca. ryczałam ja bóbr. pięknie to jej syn opisywał, widać że ogromnie ją kochał. i jak to czytam to my na razie nie mamy co narzekać. tata czuje się naprawdę dobrze. strasznie bym chciała żeby życie dało Wam jeszcze trochę tego czasu bez bólu. z tego co czytam to najważniejsze ze lekarz tak dobitnie zaznaczył mamie że MA JEŚĆ!!! jak ona w ogóle po wizycie?dobiło ją to bardziej czy nie? o Ci chodziło że to lekarswo podaję się :apo 203 dniach chemie? 203dniach? mama dalej tak dobita? kurka jak by ją tu zmobilizować?
_________________
mm
 
kasia123m 


Dołączyła: 28 Paź 2011
Posty: 521
Pomogła: 38 razy

 #270  Wysłany: 2012-03-01, 14:53  


on mowil ze podaje sie zastrzyk i po 2-3 dniach chemie...a nie po pol godzinie...
Mama rano jak dzwonilam robila sobie sniadanie..mowila ze zje kanapke a potem nutri...ze doojdzie do siebie ze bedzie dobrze...wiec chyba okk...mowila ze wstanie pozniej i wykonczy zupe bo tata juz ja troszke podgotowal...wierzy ze jak wezmie juz kilka tych tramalow to jej posci kregoslup...one sa na stan zapalny...oby...ech..ciezkie to wszystko
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group