Asiu - ta Poradnia Leczenia Bólu jest w Szpitalu Zachodnim w Grodzisku, można się zapisać telefonicznie, naprawdę świetna lekarka, a poza tym bardzo kontaktowa i taka "wspierająca".
Za przeciwbólowce na cały miesiąc mąż dziś wydał AŻ 6 złotych. A poprzednio zawsze bałam się wejść do apteki i mówiłam, że to najdroższy sklep w Milanówku.
Dziś byłam na kontroli, dostałam plastry Durogesic 25 (poprzednio 12,5) i Sevredol 20 mg "w razie potrzeby" (mam zażyć 1/2, czyli 10 mg).
W poniedziałek kolejne naświetlanie i już cierpnę na samą myśl o późniejszym bólu. A we wtorek tomografia klatki - i muszę jakoś zaczłapać.
Ale na razie boli. Tzn. są nawet dłuższe chwile, jak się nie ruszam, że nie czuję. Jednak nawet przesunięcie koca wywołuje jęk. Noc miałam wyjątkowo koszmarną, i myślę, że sama sobie jestem winna. Bo w dzień - na plastrze - sobie sprzątałam, sporo pracowałam przy kompie, a nawet zrobiłam gimnastykę. Teraz będę się bardziej oszczędzać, choć chcę oddać maksymalnie dużo chałtury w poniedziałek.
Jusiu, Jogi - bardzo sobie cenię Waszą obecność. O wiele raźniej mi po "dobrym słowie" kogoś, kto wie, o czym mówimy.
Z wielkim szacunkiem też do moderatora: jest taki, jak powinien być, czyli zawsze wtedy, gdy potrzebny. Takie zdanie:
"Przy bólach kości niemal zawsze potrzebujesz opiatów lub pochodnych, ponieważ inne środki "nie dotyczą" tego rodzaju bólu."
powoduje, że łapię dystans, zaczynam myśleć racjonalniej.
I na koniec AK: Twoja wypowiedź jest potwierdzeniem mojego zdania, że "każdy jest inaczej zrobiony". Więc i różne środki różnym ludziom... To dobrze, kiedy nie ma w każdej dziedzinie sztywnych procedur.
Hej, pogadała sobie gaduła w dobrym towarzystwie. Sorry. Idę odpocząć, a potem spróbuję popracować.