Byliśmy dzisiaj u onkologa. Pani doktor wypisała skierowanie do poradni radiologicznej. Powiedziała, że guz w kręgosłupie wymaga naświetlenia jednorazowego, natomiast za dwa tygodnie ma być znowu chemia. Tak się boję. Ostatnią chemioterapię Tata omal nie przypłacił życiem. Skończyła się w marcu, a w grudniu już przerzuty. Ale ja się kompletnie na tym nie znam, ufam fachowcom. Jak czytam o skutkach chemioterapii, to włos na głowie staje... A jeśli ona tylko przyśpieszy śmierć?
Chemia z założenia jest po to, żeby przedłużyć życie.
Niestety nie zawsze tak jest.
To jest bardzo trudny dylemat.
Podacie chemie i coś wydarzy to będą wyrzuty, że trzeba było nie podawać.
Nie podacie to będziecie sobie wyrzucać , że coś można było jeszcze zrobić a nie zrobiliście.
Ja miałem ten sam dylemat. Decyzje pozostawiłem Mamie, ale byłem za chemią.
[ Dodano: 2015-12-05, 18:23 ]
Tutaj odpowiedz na moje pytanie czy chemia mamy nie zabije :
Podobno pacjenci wolą krócej, ale komfortowo, niż uciążliwą terapię.
[ Dodano: 2015-12-06, 11:25 ]
Mój Mąż powiedział w czasie choroby, że nie chciałby mnie męczyć i siebie, więcej martwił się o mnie, niż to że czeka Jego śmierć, wiedział że to choroba nieuleczalna.
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Muszę dokładnie zapytać lekarza, jaką chemię mają zamiar teraz mu podać. Wcześniej miał łączoną Alimtę (950 mg) i Cisplatynę (140 mg). Przyjął trzy dawki. Czwartej już nie byli w stanie podać, bo kiedy Tata pojechał do szpitala, to po dwóch dniach był już w okropnym stanie (zapalenie płuc, skaczący cukier, migotanie serca, zła praca nerek i depresja). W takim stanie wypisano go do szpitala rejonowego na oddział internistyczny, na którym trzeba było walczyć, żeby zajęto się Tatą i spróbowano go leczyć. Udało się, a teraz znowu powtórka... Może lekarka myśli o jakiejś delikatniejszej chemii, bo powiedziała, że Tata miałby ją dostawać, nie w szpitalu, ale w ośrodku chemioterapii dziennej
U Taty w ostatniej tomografii stwierdzono guz w kręgosłupie na odcinku L1. Natomiast on od jakiegoś czasu skarży się na ból w okolicach nerek. Czy tak umiejscowiony guz może dawać wrażenie bólu w okolicach lędźwi?
Wkleję jeszcze ostatnie TK. Chyba dobrze nie jest. To zadziwiające Tata czuje się całkiem dobrze, oprócz tego bólu kręgosłupa nic mu nie dokucza. Aż boję się zaczynać radio i chemioterapii...
Masz rację, nie jest dobrze, jest progresja choroby jak napisane we wnioskach.
tessa napisał/a:
Tata czuje się całkiem dobrze
Widzisz tak to w tej całej chorobie bywa, że pacjenci czują się w miarę dobrze a raptownie może wszystko polecieć w drugą stronę. Cieszcie się i pielęgnujcie te chwile dobrego samopoczucia taty.
Byłam dziś z Tatą w Poradni Radioterapii w Białymstoku. Na następny wtorek wyznaczono mu naświetlanie. Pani doktor zapisując Tatę, użyła sformułowanie naświetlanie paliatywne. Moja teściowa miała cały ciąg naświetlań, a tu tylko jedno na ten nieszczęsny kręgosłup. Ale chyba taki jet schemat leczenia.
Dziś przyszło załamanie. Chciałabym coś robić, żeby pomóc Tacie, ale nie wiem co. Prywatny szpital, konsultacja z trzecim onkologiem? Warto, powiedzą coś innego? Co jeszcze można zrobić? A może już powinnam załatwiać Domowe Hospicjum (ale Tata czuje się dobrze, sam sobie radzi świetnie, gotuje, myje się, sprząta). Ile mamy jeszcze czasu przy takich przerzutach? Rok, kilka miesięcy? Napiszcie, co robić, jak się nie poddawać i nie popadać w zwątpienie. Kto jak nie Wy wie to najlepiej...
Prywatny szpital, konsultacja z trzecim onkologiem?
Oczywiście masz prawo jeszcze się gdzieś konsultować ale czy jest sens tatę ciągać po kolejnych lekarzach, narażać na wysiłek, stres i badania, kiedy ostatnie pokazały progresje choroby, czyli leczenie nie przyniosło efektów. Chyba schematy leczenia są wszędzie te same. Tato ma leczenie paliatywne czyli tylko polegające na złagodzenie objawów, poprawieniu komfortu życia, nie wyleczy go to naświetlanie czy też chemia.
tessa napisał/a:
Co jeszcze można zrobić? A może już powinnam załatwiać Domowe Hospicjum
Właśnie załatwić hospicjum, to dobrze, że tata jest jeszcze samodzielny, że dobrze się czuje ale w każdej chwili może nastąpić pogorszenie a wtedy będzie panika i długi czas oczekiwania na hospicjum, lepiej mieć to koło ratunkowe już załatwione.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Na początku następnego tygodnia umówiłam się na wizytę do lekarza rodzinnego Taty. Opowiem,jaka jest sytuacja i poproszę o skierowanie do HD.
W sobotę podano Tacie pierwszą chemię. Nie udało mi się zapamiętać nazwy leku. Wiem tylko, że to chemioterapia jednoskładnikowa. Pani doktor zapewniała, że stosuje się ją u ludzi w podeszłym wieku i jest ona mniej toksyczna. We wtorek naświetlanie kręgosłupa, też jednorazowe. Tata dostał leki na apetyt i silniejsze leki przeciwbólowe (sevredol), ale na razie upiera się, żeby ich nie łykać. Mówi, że ból jest znośny. Bierze natomiast dwa razy dziennie Poltram.
W ostatni wtorek Tata miał naświetlany kręgosłup. Dostał 8 Gy/p.ref. Czuje się teraz osłabiony i ma spore mdłości. Czy to normalne? Dodatkowo niepokoi mnie jego kaszel. Jest bardzo mokry, Tata musi wypluwać ślinę, a raczej taką białą flegmę. Czy to efekt guzów w płucach? Nie wygląda na przeziębienie czy infekcję.
Czuje się teraz osłabiony i ma spore mdłości. Czy to normalne?
Tak. To efekt przejściowy po napromienieniu kręgosłupa. Minie. Jeśli jednak dolegliwości są trudne do zaakceptowania - można je zmniejszyć podając sterydy lub, jeśli tata je zażywa, zwiększając ich dawkę.
Receptę może wypisać onkolog, lekarz pierwszego kontaktu, lekarz hospicyjny.
Kaszel, o ile nie jest objawem infekcji, może wynikać z zaawansowania choroby podstawowej (zwężenie oskrzela/i, zaleganie wydzieliny). Jeśli kaszel jest mokry i owocuje wydalaniem wydzieliny z dróg oddechowych to, póki można, nie należy z nim specjalnie walczyć /poza leczeniem przyczynowym - tj. onkologicznym/.
Ważne tylko by obserwować czy nie doszło/nie dojdzie dodatkowo do infekcji, które często towarzyszą zaawansowanemu rakowi płuca.
Byłam niedawno u Taty. Strasznie ciężko oddycha. Męczy się przy najmniejszym wysiłku. Uparł się, że będzie brał flegaminę na to, żeby odkrztusić tę zalegającą wydzielinę, ale to chyba nie jest dobry pomysł. Lekarka proponowała branie Sevredolu co 8 godzin po pół tabletki, ale Tata ma po nim kłopot z wypróżnianiem się. Ma jeszcze Atrodil, ale ten z kolei kołatanie serca wywołuje. I co tu robić? Przeraża mnie moja bezradność, upór Taty i cała ta okropna sytuacja.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum