cały czas w to głęboko wierzymy. Nigdy w życiu nie odpuszczamy, gdyż leży to w naszych charakterach. Jeśli ma stać się nieuniknione, to chociaż po jakiejś walce. Wasza historia daje nam wiatr w skrzydła i zachęca do walki.
Dziś tata był na badaniach krwi. Wyniki się znacząco poprawiły, na tyle że w piątek będzie miał pierwszy wlew robiony. I moje pytanie, czy do chemioterapii należy się w jakiś specjalny sposób przygotować?
sanila,
mój mąż przed chemią zaczął stosować probiotyki, bierze je do dzisiaj. Dieta, jak zwykle lekkostrawna. Po chemii czuł niechęć do potraw mięsnych, nie zmuszałam do jedzenia. Pożywienie uzupełniałam odżywkami. W czasie chemii należy unikać surowych owoców i warzyw, w tym czasie inaczej pracuje żołądek. I dużo, dużo pić, najlepiej niegazowaną wodę mineralną.
Skutki uboczne niekoniecznie muszą wystąpić, pojawiają się przy związkach platyny. Tak było u mojego męża. Jak wiadomo, każdy organizm reaguje inaczej i trzeba obserwować co się dzieje.
Najważniejsze jest to, że tata może rozpocząć leczenie.
Tata dziś miał pierwszy wlew. W CO otrzymał informację co mu wolno, a co nie.
Jak na ten moment, to powiedział, iż nie odczuwa żadnego dyskomfortu. Być może pojawi się 'coś' po którymś tam wlewie.
Rozczarowała mnie dziś postawa lekarza dopuszczającego tatę do chemii. Tata był sam w gabinecie, a pan lekarz ze stoickim spokojem poinformował, iż nowotwór trzustki jest nieuleczalny, a zastosowana chemioterapia ma charakter paliatywny, ponieważ nie da się tej choroby i tak wyleczyć. Na pytanie jak długo będzie musiał ją przyjmować, lekarz odpowiedział, że do końca życia. I dodał: 'No bo wie pan bez tej chemii to by szybciutko poszło, a tak przedłuży pan sobie trochę życie.' Brawo. Zastanawiam się jakim trzeba być człowiekiem żeby drugiemu odbierać nadzieję? Na taty postawę wobec tej choroby trochę pracowałam, jak można się tak gruboskórnie odnieść do chorego człowieka? Jestem tym bardziej zaskoczona, że do dnia dzisiejszego wszyscy lekarze z naszego CO mieli wspaniałe podejście do taty. I nagle pojawia się pan pozbawiony całkowicie empatii...
Nurtuje mnie jeszcze takie pytanie: Czy termin chemia paliatywna oznacza podanie innych leków, czy tylko informuje o tym, iż niemożliwa jest interwencja chirurgiczna?
wiem co czujesz - to samo przeżyłam w CO w Gliwicach - budowałam psychikę mamy pare tygodni a lekarz bezpardonowo powiedział, że szybciej jajko będzie kwadratowe niż ten guz wyleczalny. zero owijania w bawełnę. nie wytrzymałam i napisałam skargę. Mama po tej wizycie bardzo sie załamała. ja nie twierdzę, że lekarz ma okłamywać ale sposób przekazywania informacji, wyczucie sytuacji itd. powinno obowiązywać wszystkich i nie tłumaczy tego fakt, że lekarze mają 5 minut na pacjenta. Tyle samo poświęcili mi lekarze prywatnie i ich postawa była lepsza.
Wtrace swoje zdanie.Ja jestem osoba chora na nowotwor i prosze mi uwierzyc, ze gdy czlowiek dowiaduje sie o chorobie to zadaje pytania o rokowania i ile czasu mu zostalo.Ale tak naprawde to nie chce uslyszec ,ze miesiac ,dwa czy pol roku.Czytajac forum widze duzo wpisow, ze zostalo panu X tyle czasu a pani Y tyle czasu.Ja sama w swoim watku zadalam to pytanie.Wiem to taki odruch.Ale tak naprawde to nikt nie ma prawa odbierac nam chorym nadzieji.Bo to ile czasu nam zostalo wie tylko Bog.I absolutnie nie mowie ,aby chorego oklamywac.Tak naprawde to chyba kazdy za nas chorych bedzie czul kiedy nadejdzie jego kres.
myszka,
dziękuję Ci za tę wypowiedź. Ja mam chorego męża i, intuicyjnie chroniłam Go przed tymi "prawdami" ferowanymi przez lekarzy i innych opiniotwórców.
sanila,
swoją miłością chcemy chronić naszą bliską osobę, i chrońmy ją. nieprzerwanie. Na naszej drodze po zdrowie pojawiają się tacy "prawdomówcy". Bo niby chory musi mieć czas na uporządkowanie swoich spraw. Bzdury totalne. W obliczu zagrożenia życia żadne przyziemne sprawy nie są ważne, odchodzą na plan dalszy. Ważny jest komfort psychiczny pacjenta, najlepsza opieka medyczna, kochająca rodzina. Ja starałam się to wszystko zagwarantować swojemu mężowi, chociaż też nie uniknęliśmy sytuacji o jakich piszesz.
Chemia paliatywna jest takim samym lekiem jakim podaje się w innych przypadkach. Ona przedłuża życie ale może również doprowadzić do całkowitej remisji choroby jak ro było w przypadku mojego męża.
Sanila, ja skorzystałam z pomocy psychoonkologa, pomógł męzowi po tych usłyszanych prawdach. Myślę, że stał się pogodniejszy ale wcale nie pogodzony.
pozdrawiam
Przeciez smierc jest rzecza nieuchronna i kazdego z nas czeka to samo.Jak ja bym sie czula ,gdyby mi kazano przepisywac mieszkanie,konto ,samochod bo moze juz niedlugo umre.A przeciez rownie dobrze wychodzac dzis z domu moge do niego nie wrocic bo cos sie wydarzy zupelnie niezwiazanego z choroba.I co wtedy nie dadza sobie rady z formalnosciami bo ich nie zalatwilam.Totalna bzdura.Nie narzucam nikomu co ma robic ,bo to kazdy z nas czuje to indywidualnie.Wizyta u psychoonkologa jak najbardziej,chociaz w moim przypadku niewiele pomogla,natomiat u psychiatry jeszcze gorzej.Dostalam leki po ktorych nie potrafilam normalnie funkcjonowac.Spotkalam na swojej drodze dziewczyne, ktorej dawano 7 miesiecy zycia ,a zyje ponad 2 lata i ma sie dobrze.Wniosek jest taki co ma byc to bedzie,cieszmy sie kazdym dniem.
Czy termin chemia paliatywna oznacza podanie innych leków, czy tylko informuje o tym, iż niemożliwa jest interwencja chirurgiczna?
Termin ten oznacza, że choroba jest w takim stadium zaawansowania, które nie pozwala na trwałe wyleczenie pacjenta, a jedynie na przedłużenie mu życia. Wówczas każda zastosowana terapia - chemio / radioterapia - będzie terapią paliatywną.
Dziękuję za wszystkie informacje. Cały czas poznaję tę chorobę i niewszystkie terminy są dla mnie zupełnie jasne.
ankita,
myślimy z rodziną o złożeniu skargi na tego lekarza. Nam niewiele to już pomoże, ale może innych osób to już by nie spotkało ze strony tego lekarza. Niestety też mam takie same doświadczenia, jeśli chodzi o wizyty nazwijmy to 'państwowe'. Prywatnie lekarz mnie zawsze pyta w jaki sposób ma rozmawiać z tatą, na jakim etapie wiedzy tata się znajduje (zawsze naszą wizytę poprzedzam będąc sama u lekarza). I tak jak piszesz nie oczekuję, że będzie on okłamywał tatę, bo mój tato jest świadomy swojej choroby, jednak chodzi o to wyczucie... Wydaje mi się, że tego żadne studia nie nauczą, albo jest się człowiekiem, albo nie.
grażka,
tata nie chce psychologa choć proponowałam mu delikatnie takie rozwiązanie, zresztą w CO też mu proponowano. Dziś jest już w dużo gorszej kondycji psychicznej, co mu się wcześniej nie zdarzało. Powiedział, że zastanawia się czy w ogóle jest sens przyjmowania tej chemii, skoro ona i tak go nie wyleczy. Jest bym powiedziała taki wycofany, jakby nic go nie obchodziło. No i osłabł trochę, był dwa razy na spacerze 15-minutowym i powiedział, że czuje się wyraźnie zmęczony, pomimo iż w domu dużo odpoczywa. Tłumaczyłam mu, że to skutek uboczny tego rodzaju terapii i na pewno kiedy skończy chemię, to zmęczenie również minie. A tata na to, że lekarz mu powiedział, iż chemię będzie przyjmował do końca życia, więc osłabienie mu nigdy już nie minie...
Czy taki stan słabości mija po jakimś czasie, czy pojawia się po każdym podaniu leku? Przypuszczam, iż jest to pewnie bardzo indywidualna sprawa.
myszka,
też jestem zdania, aby żyć dniem dzisiejszym. Nie staram się wybiegać w przyszłość, bo w tej chwili tego poprostu nie chcę. Być może jest to forma oszukiwania siebie, jednak myślę, że nie ma sensu przydawać sobie atuty boskie i ferować tzw. pewne wyroki. Teoretycznie mówi się, że co ma być to będzie. Ja jednak wierzę, że zawsze można losowi pomóc (patrz historia grażki i jej męża).
sanila,
niestety, każda kolejna chemia osłabia organizm. I dlatego ważne, bardzo ważne jest jego wspomaganie. Żeby nie doszło do takiej sytuacji, że na skutek złej kondycji chorego lekarz musi przerwać leczenie.
Tak, lekarz ma rację, chemię trzeba brać do końca życia / teoretycznie/. W sytuacji, kiedy następuje całkowita remisja choroby chemii się nie podaje. I trzeba żyć mądrze, nie zapominać o tym, że w dalszym ciągu jest się chorym nowotworowo. Po dwuletnich doświadczeniach widziałam wiele przypadków, kiedy zaleczeni pacjenci powracają do starych nawyków tych samych, które doprowadziły ich do choroby. I wtedy do wznowy krótka droga.
Chory na cukrzycę też do końca życia musi przyjmować insulinę. Mój brat miał 5 lat, kiedy dostał pierwszą dawkę. Teraz doczekał się wnuków i cieszy się życiem. Ja twierdzę, że chorobę nowotworową należy traktować jak chorobę przewlekłą, z którą można długo, długo żyć. Mądre rozmowy z naszym lekarzem pozwoliły przywrócić mojemu mężowi apetyt na życie.
Sanila, takie "odpoczywanie" na kanapie przynoszą odwrotny skutek, tata będzie coraz słabszy. Odpoczynek po chemii i, ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Trzeba zmuszać organizm do wysiłku, powoli ale nieprzerwanie. I wspomagać organizm.
Mój tato miał właśnie kolejny raz wymienianą protezę. Zastanawia mnie jedna kwestia, poprzednio zakładano 4 razy protezę sztywną, teraz założono mu protezę elastyczną, samorozprężalną niepowlekaną. Lekarz powiedział, że jest to rozwiązanie 'na dłużej'. Jednak ja się doczytałam, iż tej protezy nie można wymieniać. Czy to prawda? Prosiłabym o jakąś informację na ten temat.
Zwykle podstawową morfologię z rozmazem, ewent. parametry funkcji nerek, wątroby.
Jeśli nie ma innych wskazań, to badania robi się przed kolejnymi cyklami.
Dziękuję za ekspresową odpowiedź! Właśnie zastanawiałam się dlaczego tata ma tylko te podstawowe badania najczęściej zlecane jak morfologia + bilirubina + kreatynina. Ale odpowiedź nasuwa mi się teraz sama - wyniki cały czas nie przekraczają normy, samopoczucie ma dobre. Bilirubina całkowita dla przykładu podam po 3 serii wynosiła 0,58 mg/dl.
Tata miał trzykrotnie oznaczany poziom markera CA 19-9. Przed pierwszym cyklem chemii miał prawie 1.800 U/ml. Po drugiej serii poziom spadł do niecałych 600 U/ml. Czy to normalna reakcja? Czy to dobry prognostyk, czy raczej nie ma znaczenia?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum