Iwonko to nie tak, chemia w tabletkach w/g przeprowadzonych badań klinicznych niczym nie odbiega od chemii we wlewach. Jest poprostu wygodniejsza dla pacjenta, bo może ją brać w domku.......... Robi się tylko kontrolne badania krwii.
Niestety, jeszcze nie na wszystkie rodzaje nowotworów jest taka chemioterapia.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Tarceva (erlotinib) stosowana jest w przypadku nowotworów niedrobnokomórkowych płuc zawierających receptory naskórkowego czynnika wzrostu (EGFR), także w raku trzustki. Owszem, jest podawana doustnie ale nie oznacza to, że jest gorszą lub lepszą chemią - powiedziałabym, że wręcz wygodniejszą dla pacjenta, który nie musi być kłuty a może przyjmować lek spokojnie w domu. Także nie ma obaw, lek jest w porządku.
W PL Tarceva jest refundowana, ale nie na podstawie świadczenia gwarantowanego, tylko na podstawie indywidualnego programu terapeutycznego. Lekarz musi wystąpić o indywidualną zgodę na refundację Tarcevy dla danego pacjenta i przy akceptacji lek jest normalnie refundowany.
Tatulek dzisiaj sie zalamal totalni bo ostatnio pani doktor zgodzila sie zeby wrocil do pracy a dzisiaj nie dostal zdolnosci a do niego to koniec swiata,nawet nie idzie z nim pogadac siedze i wyje bo zachowuje sie tak jakby to byla nasz wina ja go rozumie calym sercem ale juz nie moge tego zniesc cos mu sie spytamy a on spokojnie nie potrafi odpowiedziec tylko zaraz krzyczy Mam wrazenie ze wpadam w jakas przestrzen i nie moge sie z niej wydostac.
Twojego Tatę bardzo przejęła sytuacja, napewno teraz przeżywa to strasznie i reeaguje na to mocno nerwowo.
To jest ogromne cierpienie psychiczne, dowiedzieć się, że jest się tak chorym, nie wyobrażam sobie sama dowiedziec się o takiej rzeczy, ale wcześniej jak pomyślałam co Tata musi czuć w połączeniu z tym co ja czułam wiedząc o jego stanie wywoływało wielki ból, płacz, głowa dziwnie bolała jakby czołg po niej jechał cały czas.
Myślę, że mężczyźni szczególnie tak reagują, oni czesto się zamykają w sobie i odburkują tylko nerwowo.
Trzeba dużo cierpliwości i miłości dla Taty,
niestewty jest to bardzo cięzkie do przejścia, wie tylko ten, który przez to przeszedł lub przechodzi
Iwonko, bardzo dobrze cię rozumiem. Mojemu tacie też nie wolno nic powiedzieć. Ostatnio, jak był u mnie (mieszkamy w oddzielnych miastach) po drobnej wymianie zdań (bo mi już tez czasem nerwy puszczają) spakował się, a gdy zamknęłam mu drzwi, to wyszedł oknem i powiedział, że wraca do Człuchowa na stopa i że nie będzie tu już siedział. Krzyczał przy tym strasznie. Stwierdził nawet, że całą noc przeze mnie pluł krwią, bo ja go do tego stanu doprowadziła. Biegałam za nim po mieście prosząc, żeby wrócił. Nic nie pomagało. Tak jakby coś mu się przestawiło. Prosiłam, płakałam i nic. W końcu namówiłam go, zeby poczekał, zadzwoniłam do kolegi, a on go zawiózł. Tato był przy tym tak spocony, zdyszany ale mimo to miał siłę krzyczeć, wyzywać. Do tej pory nie mogę dojsć do siebie. Nerwy mam w strzępach, co często skupia się na mojej córci.
Ogólnie mówiąc przez tą chorobę cierpi chory oraz wszyscy w koło.
I po wizycie w CO wiec tak tatus nie dostal tej chemi w tabletkach iz lekarze zadecydowali ze sie nie kfalikowuje leukocyty spadly i dostaje zastrzyki nastepna chemia dopiero 10 lutego.Ja juz nic z tego nie rozumie napiszcie prosze czy moj tatulek dostanie juz ta chemie paliatywna.przepraszam za bledy ale nie potrafie mysli skleic.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum