Witam,
ostatnio czytałam wiele wątków, przedwczoraj wybór padł na wątek Bluesy. Po jego zakończeniu przepłakałam resztę dnia, chociaż nigdy nie poznałam tej kobiety. Pomyślałam sobie "gdybym miała przerzuty do węzłów chłonnych, to tego dnia pobiegłabym błagać o badanie pet".
Wtedy postanowiłam napisać swój wątek. Po pierwsze, aby podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniami, a po drugie, aby zapytać o moje skutki uboczne po radioterapii.
Wczoraj jednak wybuchła bomba, na której siedziałam (tak jak większość z nas). Ale zacznę od początku mojej choroby:
-w grudniu 2014r. miałam badanie tk, a następnie pobranie wycinka z gardła, niestety z tracheotomią z powodu szczękościsku
-rozpoznanie: nowotwór złośliwy gardła środkowego z naciekaniem nasady języka, nosogardła i trąbki słuchowej po stronie lewej T4N0M0, infiltratio carcinomatosa versimiliter adenocarcinoma
-w styczniu rozpoczęłam leczenie: radykalna jednoczasowa radiochemioterapia. Radioterapia - fotonami 6 MV, techniką IMRT-IGRT (tomoterapia).
Otrzymałam na obszar guza gardła środkowego - dawka frakcyjna 2 Gy do dawki całkowitej 70 Gy (35 frakcji),
na węzły chłonne szyjne elektywne - dawka frakcyjna 2 Gy do dawki całkowitej 50 Gy (25 frakcji).
Chemioterapia - VI podań Cisplatinum (wg schematu PDD, 40 mg/m2 co tydzień)
-na leczenie cały czas dojeżdżałam z domu, mam ok. 25 km.
-leczenie zakończyłam 25.02.2015r.
-miesiąc później kontrole i wyciągnięcie rurki tracheotomijnej
-27.04.2015 r. miałam kolejną tomografię z wnioskiem: cech wznowy miejscowej nie stwierdza się.
Wczoraj byłam u laryngologa, ponieważ moje wcześniej zupełnie suche ucho stało się mokre i śmierdziało, a po kilku dniach zaczęło mnie boleć.
Laryngolog zauważył w moim gardle guzek i po wielu wysiłkach przy znieczuleniu miejscowym pobrał wycinek z nosogardła (nadal mam szczękościsk, więc pobieranie wycinka na oddziale zakończyłoby się kolejną tracheotomią).
W czwartek mam dzwonić i pytać o wyniki.
Jestem już prawie pewna, że to wznowa (chociaż tli się we mnie jeszcze nadzieja) i dlatego chcę zapytać jakie mam jeszcze możliwości leczenia?
I jak to możliwe, że pomimo tego, że tk była tylko miesiąc wcześniej, nic nie wykazała?
Dziękuję za odpowiedź Leczyłam się w Poznaniu, akurat co do lekarzy obecnie mam szczęście. Chociaż zanim wykryto u mnie nowotwór, chorowałam 3 lata na zapalenie ucha środkowego, czego żaden laryngolog nie umiał wyjaśnić, aż trafiłam na tego kompetentnego. Wiele osób z was pisze, że nie miało żadnych objawów, aż do powiększenia węzłów chłonnych, ja za to miałam właśnie problemy z uchem i szczękościsk. I jestem zła, że mimo tego wcześniej nie byłam leczona, ale to też moja wina. Chodziłam rok z postępującym szczękościskiem, bo uważałam, że to przez rosnące zęby mądrości i że samo minie.
Co do nowego guza to lekarze starali się uspokoić mnie mówieniem, że to mogą być różne rzeczy, ale między sobą, zmartwili się, że pobrany materiał jest twardy.
[ Dodano: 2015-06-04, 21:04 ]
Mam jeszcze pytanie, bo nigdzie nie znalazłam w skutkach radioterapii, czy zdarza wam się, że czujecie, że wasze zęby do siebie nie pasują? Mam tak tylko z jednej strony, tej bardziej naświetlanej.
Zdarza się... efekt uboczny radioterapii. Czekamy na wyniki badania hist-pat. Jeśli będą dobre - trzeba świętować. Jeśli nie będą dobre - postaramy się wtedy poszukać najlepszego rozwiązania. Martwienie się na zapas nic nie da.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Już pogodziłam się z możliwością nawrotu choroby i jest mi o wiele łatwiej, ale to czekanie jest okropne. Teraz nurtuje mnie inny problem. Nie wiem czy nie powinnam zmienić studiów. Teraz jestem na urlopie dziekańskim, ale od października chcę wrócić na studia choćby się waliło. Tylko na jakie? Jestem na farmacji, ale boję się czy kolejne 4 lata laboratoriów z chemii z szkodliwymi substancjami, w tym także rakotwórczymi, nie będą dla mnie zbyt dużym obciążeniem. Szkoda mi trochę zdanego 1 roku, ale zdrowie jest ważniejsze. Ale pojawia się kolejny problem, jaki kierunek wybrać?
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi i wsparcie
Okolica: nosogardło
Wynik badania:
Badanie mikroskopowe:
W głęboko seryjnie skrojonym materiale obecne fragmenty błony śluzowej z wykładnikami nasilonego, przewlekłego zapalenia oraz z obecnością fragmentu chrząstki. Procesu nowotworowego nie napotkano.
Czekanie 2 tygodnie na wynik było dużą męczarnią. Dzwoniłam w czwartek tak jak lekarz mi kazał i dowiedziałam się, że wyników jeszcze nie ma. I tak dzwoniłam codziennie, a dzisiaj mój tata akurat przejeżdżał obok szpitala i jako, że panie w sekretariacie nie odbierały telefonu, poszedł tam osobiście (z moim pisemnym upoważnieniem) i zobaczył panie rozwiązujące krzyżówki. W końcu jedna poszła poszukać wyniku i okazało się, że jest tam już i to w dodatku od czwartku (11.06), a one musiały nie zapisać sobie tego w zeszycie!!! Zapewniły mi dodatkowe 7 dni stresu...
Jutro idę do lekarza, może dowiem się czegoś więcej. Najbardziej interesuje mnie co to za chrząstka?
Najpewniej pobrana któraś z gęsto tam (w obrębie narządów głowy) występujących struktur chrzęstno-kostnych.
Lekarz z pewnością może dokładnie Ci wyjaśnić, o którą konkretnie chrząstkę chodzi.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję za odpowiedzi
Lekarz potwierdził dobre wieści, teraz mam się tylko obserwować, następna kontrola za miesiąc, a we wrześniu tomografia. Miałam dzisiaj też robione USG szyi i węzły są w porządku:)
Czekamy na ustąpienie szczękościsku i poprawę z uchem. Mam próbować przedmuchiwać sobie ucho ćwiczeniem z zatkanym nosem, ale na razie nie wychodzi mi to (mam zatkaną trąbkę słuchową i szum w lewym uchu od ponad 3 lat).
I w październiku wracam na studia, lekarze wyrazili zgodę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum