Opisałam to w wyodrębnionym wątku ponieważ już sama nie wiem, w którym wątku pisać ponieważ kwestie merytoryczne przeplatają się z emocjami.
Pielęgniarka była, lekarz też, tato przyjął ich z otwartymi ramionami i rozmawiał z nimi całkowicie normalnie.W środę badanie krwi i wówczas dalsze decyzje co podać.
Była dzisiaj pielęgniarka pobrać krew zajęło jej to godzinę,krew nie chce już lecieć,nie wiem czy ciśnienie czy jest jej tak mało.To chyba zwiastuje,że już koniec?
Ciśnienie 100/60,zaparcie pomimo leków na przeczyszczenie,brzuch wzdęty i bolesny,może powinnam zadzwonić po pogotowie, ale nie chcę fundować tacie kolejnego traktowania kompletnie bez szacunku.Wlasciwie to już chyba boję się podjąć jakąkolwiek decyzję.
Ciśnienie niskie ale bez tragedii, chyba że niżej spadnie.
etm35 napisał/a:
zaparcie pomimo leków na przeczyszczenie,brzuch wzdęty i bolesny
Od kiedy zaparcia?, brzuch od tego może być wzdęty i bolesny. Nie pomagają leki to może lewatywa.
etm35 napisał/a:
może powinnam zadzwonić po pogotowie,
Tylko, że oni nic nie poradzą. Nie chcę Ci tu nic sugerować bo Ty widząc tatę sama oceniasz Jego stan, nam przez internet trudno. To co opisujesz na tą chwilę nie przedstawia niczego zagrażającego życiu a co się rozwinie i czy rozwinie za chwilę tego nie wiem.
etm35,
Po to masz hospicjum, żeby nie wzywać pogotowia! Zawiadom szybko pielęgniarkę.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
etm35,
I jak to się rozwinęło? nie od razu musi być niedrożność jelit, trzeba to obserwować, przede wszystkim pilnować żeby nie dochodziło do zaparć bo samopoczucie z tego powodu też jest paskudne.
Lekarz z hospicjum jak zobaczył wyniki krwi taty kazał natychmiast jechać na SOR a lekarka rodzinna przysłała karetkę R. Nie przytoczę teraz wyników ponieważ zostały w szpitalu wiem tylko że hemoglobina około 6 a RBC 2. W Usg brzucha wszystko ok,w rtg brzucha też, nie ma niedrożności jelit.Tata dostał kroplówke do odbytu, po której się załatwił,ale zaczął bardzo obficie wymiotować.
etm35,
Jeśli hemoglobina była 6 to oczywiście wskazane było toczenie. Tato został w szpitalu czy odesłali po wszystkich procedurach do domu?
A jaka była reakcja taty na pogotowie? to nie moja ciekawość tylko czy tato zaakceptował już, że należy wokół Niego coś zrobić i musi być pod kontrolą lekarską?, już się nie buntuje?
To bardo dobrze spisało się Hospicjum, wreszcie jakaś ulga, że ma tato opiekę a i Ty dzięki temu trochę się uspokoisz mając zaplecze medyczne.
Tato na pogotowie zareagował całkowicie normalnie,wykonywał wszelkie polecenia i pojechał z nimi,ale muszę przyznać,że ratownicy byli wspaniali.Gorzej na SOR przez 4 godziny stałam przy tacie kompletnie nic nie wiedząc. Teraz tato jest na wewnętrznym,po lewatywie się załatwił,ale transfuzji niestety nie dostał chyba się obawiają powikłań, o których pisaliście wcześniej.Ja wróciłam do domu i siłą wypchnelam tam mamę
[ Dodano: 2017-05-25, 18:27 ]
A czy jeżeli na usg nic nie wyszło to oznacza,że nie ma przerzutów w jamie brzusznej?
A czy jeżeli na usg nic nie wyszło to oznacza,że nie ma przerzutów w jamie brzusznej?
Jeśli nic usg nie pokazało to nie powinno być przerzutów. Pewnie, że w taty wypadku lepsze byłoby TK j.brzusznej ale jeśli nic kompletnie tam nie znaleźli to tak może być.
A czy o TK głowy była mowa w szpitalu, że zrobią?
etm35 napisał/a:
ale transfuzji niestety nie dostał chyba się obawiają powikłań, o których pisaliście wcześniej
My mówiliśmy o transfuzji wtedy kiedy już pacjent jest na końcu swojej drogi, tato na razie nie wygląda z Twojego opisu na umierającego (przepraszam za dosadność ale chcę żebyśmy się zrozumieli a ja nie mam nic złego na myśli). Jeżeli nie ma zagrożenia życia a hemoglobina bardzo spadła, 6 to mało to można rozważyć podanie krwi ale to już lekarze oceniają taty stan, na pewno jest pod fachową opieką i jeśli uznają lekarze, że można tacie dać krew to dostanie.
Odnośnie TK głowy to proszę wszystkich po kolei, nie wiem może zrobią.Tak zaczęłam sobie to wszystko porządkować i wygląda to tak:
20.04 jedziemy do Zakopanego u taty zaczynają się problemy neurologiczne, mylenie pojęć, trudności z nazywaniem przedmiotów,pojawiają się też bardzo silne bóle brzucha.
Koniec kwietnia początek maja objawy neurologiczne nasilają się,tata staje się całkowicie "szalony" ma omamy,jest bardzo agresywny, mówi całkowicie dziwne rzeczy,bóle brzucha coraz silniejsze.
Następnie w ciągu godziny tata oddaje kilka obfitych stolców, czarnych jak smoła.
Objawy neurologiczne cofają się,tata jest już całkowicie normalny tylko bardzo słaby,bóle brzucha również ustępują.
Pozostają zaparcia i dziś pojawiły się wymioty.
Czy macie jakieś pomysły co mogło się stać bo mnie przychodzi do głowy tylko rozpad guza po radioterapii,jego część z krwiobiegiem dociera do mózgu,ale z czasem pod wpływem ciśnienia rozpada się,część wędruje do jamy brzusznej (w dużym uproszczeniu) wywołuje silne bóle brzucha w końcu zostaje wydalona ze stolcem w postaci czarnej mazi.Objawy neurologiczne i bóle brzucha ustają.
Tylko błagam nie piszcie,że to lekarze są od tego aby to analizować bo gwarantuję,że żaden z nich nie będzie się nad tym zastanawiał,a może wówczas można by chociaż na jakiś czas pomóc tacie.
Czy z medycznego punktu widzenia taki scenariusz jest możliwy?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum