większość z foumowiczów wylało tu morze łez. Dlatego NAPRAWDĘ rozumiemy co czujesz.
Trafiłaś jednak na dobrych fachowców, którzy nie będą cię jedynie pocieszać.
Uzbrój się w cierpliwość, a moderatorzy pomogą merytorycznie.
KasiaO, rozumiem strach Twojej mamy związany z leczeniem Jedak jak już zapewne wiesz operacja to jedyna szansa na wyleczenie, jest to szansa, której niestety niewiele osób otrzymuje !
My tzn. mój tatko takiej szansy nie miał
Nie wiem co Ci podpowiedzieć, jak z mamą rozmawiać, ponieważ tylko Ty znasz Swoją mamę najlepiej. Jednak musisz robić wszystko aby mamę przekonać.
Na forum jest kilka wątków osób, których bliscy przechodzili takie operacje , może poczytaj.
Mam nadzieję, że jednak mama zdecyduje się na leczenie!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Wiem co czujesz. mój tata też nie chciał się leczyć. niestety na operację się nie zakwalifikował ma chemie. potem może w najlepszym wypadku operacja. co mogę doradzić to nie wdawaj się z mamą w dyskusję. mów tylko że szansa na wyzdrowienie jest, że jak chce żyć musisz iść na operację. nie mówić jej wszystkiego, tego co najgorsze. tylko informacyjnie. trzymam kciuki. może zapytaj lekarza o coś na uspokojenie dla mamy.
[ Dodano: 2011-11-11, 20:51 ]
i najważniejsze. nie płaczcie przy niej!! to jest najgorsze. bo mama widz ze rzeczywiście jest źle.
na tym forum jestem od ponad pół roku, ze względu na moją chorobę (rak tarczycy) głównie przeglądam dział nowotworów głowy i szyi. Jednakże do tego działu zaglądam coraz częściej a to z takiego powodu że 10 lat temu z powou raka płuc straciłam mamę.
Od stycznia miała duszności i suchy kaszel, poszła do lekarza i najpierw nie mogli ustalić przyczyny takiego stanu, podejrzewali gruźlicę ... Na początku kwietnia padła konkretna diagnoza, nie było szans na operację, na chemię juz była za słaba, zmarła w połowie czerwca... Miałam wtedy 17 lat i chyba nigdy sobie nie wybaczę że wtedy byłam tak tego wszystkiego nieświadoma... Czytam Wasze wpisy w tym dziale i rana po tylu latach zawsze otwiera się na nowo :(
Mam nadzieję, że rozumiesz dlaczego o tym napisałam. W przypadku raka płuc czas jest na wagę złota, nie zastanawiajcie się tylko prędko umawiajcie na operacje do CO w Warszawie. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Trzymam za Was kciuki.
Daj znać czy udało sie mamę przekonać.
Pozdrawiam,
Kasia
moja mama w coraz słabszej formie psychicznej. a my razem z nią. jedynie fakt,że idzie do pracy pozwala jej zachować jakąkolwiek normę.
ja nie wiem jak to będzie dalej.
[ Dodano: 2011-11-14, 22:45 ]
jedynie synek i fakt,że spodziewam się drugiego Maleństwa sprawia,że myśli odrywają się od choroby mamy.
Kasiu
Rozumiem, ale wierz mi Kochana - psychika jest w znacznie gorszym stanie jak się okazuje, że operacji być nie może:( Mama niemal wygrała los na loterii... Tak o tym myśl!. Wiem, że to szok diagnozy robi swoje, ale staraj sie pomyślec pozytywnie!!!
Wy macie tą szansę, wiem, że stres jest ogromny, ale teraz liczy sie to, że może być operacja!!! Skorzystajcie z tego LOSU...
Podpisuje sie pod Katarzynka.Pamiętam,że tata bał sie operacji a ja wręcz płakałam z radości,że chca mu ją wykonać.Po operacji kilka dni było źle bo ból ogromny ale potem szybko dochodził do siebie.Pozdrawiam.
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
Kasiu, kiepska forma psychiczna to chyba coś naturalnego w takiej sytuacji. Musisz być wsparciem dla Mamy, i pewnie jesteś, bo widać, jak się o nią martwisz i troszczysz. Będzie dobrze, zobaczysz. Rak wcześnie wykryty daje szanse. Najgorzej, jak lekarze nie widzą już możliwości operacji i zalecają leczenie paliatywne. Wtedy jest prawdziwy dramat. Wiem, co czujesz, ja przez to też przechodzę. W tym roku również zmarła moja mama, tak bardzo niespodziewanie, położyli ja do szpitala na zapalenie płuc, tuż przed wypisem dostała silnej biegunki. Lekarze mówili, żę to zatrucie, grypa żołądkowa. Następnego ranka zadzwonili, że umarła, miała 62 lata. Okrutne jest momentami życie. Dobrze jednak, że są ludzie, którzy wspierają i podadzą pomocną dłoń w miarę potrzeby.
jesteśmy z woj. świętokrzyskiego. ale Lublin jest nam bliski. mama oswaja się ze świadomością, że w poniedziałek idzie do szpitala.
ja widzę to jako ogromna szansę pomimo zagrożenia, poziomu skomplikowania operacji.boję się tych badań przed, bo mama ostatnie diagnostyczne badania miała 2 miesiące temu.
Kasia trzymam za twoja mame kciuki..moja mama ma tego samego raka....i tez jestesmy na pocztaku drogi...tez sie buntuje.Njagorzej jest w szpitalu...nerwy komentarze a ja ja uspokajam, tlumacze.Ostatnio powiedziala terakochirurgowi ze na bronchoskopie druga sie niezgodzi..woli umrzec.I nie wiadomo jak w takim momencie zareagowac.Nas tez praowadzil przez moemnt dr Sawicki ale inne imie.Noi z krakowa.MY jestemy przed petem i ebusem wiec nasza sytuacja jest niedokonca pewna.Ale modle sie o opercje.Mam wstepnie zostala zakwalifikowana.narazie trzymam kciuki za Was oby juz operowali Twoja mame.bedzie dobrze:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum