Żyję jak w koszmarze sennym. Żeby chociaż to byl przerzut do watroby, do drugiego płuca, to może mielibyśmy więcej opcji, więcej alternatyw, jakis sposobów leczenia.
Gdyby był 1-2 guzy szanse na więcej wspólnych tygodni byłyby większe... a tak???
Nie dociera nadal do mnie
Czuję się zdecydowanie gorzej niz ponad 1,5 roku temu po diagnozie: RAK.
Wtedy mielismy więcej szczęścia. Teraz szczęście prysło niczym bańka mydlana...
Teraz już nie mamy światełka w tunelu. Zgasło w czwartek wraz z wynikiem TK.
ciężko w to uwierzyć, pogodzic się? chyba nigdy....
więcej napisałam w naszym głównym wątku...
dziekuje, że o Nas myślicie...
jest mi potwornie ciężko. Zresztą doskonale wiesz o czym mówię, bo Wam lekarze tez nie pozostawili wielkich złudzeń...
Zdawałam sobie sprawę, że w Taty przypadku wznowa jest bardzo wielce prawdopodobna, liczyłam się, że za pół roku, rok może coś wrócić, ale... myslałam - czytając o rodzaju taty raka - że to bedzie raczej wznowa miejscowa - czyli płuco operowane, bo ten Taty nowotrow ma raczej tendencje do wznowy miejscowej, tym bardziej, że operacja była nieradykalna i na linii cięcia chirurgicznego jakies komórki zostały...
Przeliczyłam sie jednak...:(
Zresztą nie tylko ja - nawet sam lekarz onkolog - taty prowadzący - było widać, że jest bardzo zaskoczony i wytrącony z równowagi. Przejął się, kilka razy do Taty przychodził, pytał się jak sie czuje, pytał sie nas co pomoc, czy mamy jakies pytania...
A może zrobiło mu sie "głupio", ze trzy dni wcześniej w Przychodni na kontroli mowił, że raczej to nie przerzut tylko zmiany miażdzycowe.... Pani neurolog dawała nam 90%, że to nie przerzut...
A RAK z nas zakpił sobie...
Gdy pomyślę, że To bedzie Taty ostatnie Boże Narodzenie - jesli oczywiście doczeka.... to robi mi się słabo z emocji.
Chce mi się wyć z tej bezsilności...
Trzeba miec nadzieję, ale przerzuty do glowy w liczbie 4, chcą mnie tej nadziei pozbawić...
[ Dodano: 2011-10-22, 23:03 ]
Anelio, przepraszam, że dopytuję, ale u Twojego taty był tylko 1 guz przerzutowy o ile dobrze pamietam? Pamiętasz jaki duzy?
Anelio, przepraszam, że dopytuję, ale u Twojego taty był tylko 1 guz przerzutowy o ile dobrze pamietam? Pamiętasz jaki duzy?
Kasiu tak, mój tatko miał jednego guza, małego guzka, który nadawł się do "łatwego" usunięcia, ponieważ był zlokalizowany w dostępnym miejscu z tyłu głowy, w móżdżku. Stan taty, choroba zaawansowana płuc uniemożliwiła Nam to, ponieważ guz na płucach zagalopował, stan taty zmieniał się koszmarnie.
Wielkość guza u mojego taty była 2cm (tzn.21*16 z niewielkim obrzękiem)
Lekarz z neurochirurgi powiedział, że nie jest duży, tzn nadaję się do usunięcia ze względu na lokalizację i wilkość. Pamiętam, że z czystej ciekawości zapytałam tego lekarza jaki guz jest Jego zdaniem "duży" odpowiedział, że taki który ma od 5 do np.8cm.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Dzięki Anelio,
Tak pamiętałam, że u Twojego taty mogła być operacja, ale niestety na ogólnie szybko pogarszający się stan zrezygnowano...kurcze mozna gdybać - gdyby płuco tak szybko nie "galopowało", to była szansa na usunięcie i może byłoby jakis czas ok.
A u nas odwrotnie - pluco ok, za to ta głowa...,
Pocieszyłaś mnie troszke, że guzy ok. 2 cm nie sa jeszcze wielkie, bo nasz onkolog mówił, że wielkie... no ale pewnie w porównaniu do takich 5 mm to guz 20 mmm jest jednak spory...
ech...
[ Dodano: 2011-10-23, 00:27 ]
PS. Anelio, za każdym razem jak widze, że jestes na czacie - wchodzę ale... sama wiesz - rozłącza i Ciebie wyrzuca.... nie rozumiem...
I nie możemy pogadać:(
Pocieszyłaś mnie troszke, że guzy ok. 2 cm nie sa jeszcze wielkie, bo nasz onkolog mówił, że wielkie..
Kasiu chciałabym Cię pocieszyć. Jednak mówię to co powiedział Nam neurochirurg tzn piszę co odpowiedział na moje pytanie.
Nam na początku p.doktor onkolog również powiedziała, że guz jest dość spory
Następnego dnia przyjechał do szpitala neurochirurg z przybyszewskiego (bardzo dobry , wszystko dobrze wyjaśniający) i po obejrzeniu wyniku tatki powiedział, że guz jest mały
I bądz tu mądry
Oczywiście trzymałam się odpowiedzi neurochirurga, bo Jego odpowiedz była "pozytywniejsza", wiadomo chcemy usłyszeć i trzymać się tych lepszych wieści.
Katarzynka36 napisał/a:
PS. Anelio, za każdym razem jak widze, że jestes na czacie - wchodzę ale... sama wiesz - rozłącza i Ciebie wyrzuca.... nie rozumiem...
I nie możemy pogadać:(
No właśnie , ja też codziennie próbuję i nic Nie można popisać na czacie
Kasiu jak tata dzisiaj ?
Jak Ty się trzymasz ? Otrząsnęłaś się troszkę po tych ostatnich ciężkich dniach ?
Kasiu teraz musisz się otrząsnąć i stawić czoła wrogowi. Wiem, że jest ciężko ale trzeba być dobrej myśli i walczyć !
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Katarzynka36, Modl sie kochana il tylko mozesz!!!najlepiej odmawiaj rozaniec i pros za wstawiennictwem...Jesli pan Bog pozwoli to da Wam jeszcze czas...U nas zabral tatke i choc w ten dzien Tatus mial wyjsc ze szpitala odzedl do domu Pana..Pan Bog widac uznal ze u Niego juz nie bedzie sie meczyl....Trzymaj sie
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
Goniu, modlę się, albo inaczej - staram się modlić, ale głupio to pwoiedzieć, napisac, czuje jakiś podświadomy żal... Nie mam takiej wiary jak Ty i ciężko mi pojąć, że znam pełno tzw.'kanalii", które chodza po świecie i nic im nie jest, a tyle ludzi dobrych, o wielkich sercach jest skazana na ból, cierpienia i traumy....
Mój Tatko jest cudownym człowiekiem, bardzo nas kocha a my Jego, rodzina jest dla Niego nr 1. Ciężko sie z tym pogodzić, że mało czasu zostało naszemu tatce... On sam jest dobrej mysli. Wierzy w zaleczenie, bo pytał doktora i ten mu pwoiedział, że powinno się cofnąć... tyle, że nie powiedział, że nawet jesli sie cofnie, to nie jest wyleczenie, tylko krotkie odwleczenie w czasie...
Goniu, modlę się zawsze do św. Judy Tadeusza i Błogoslawionego ojca Świętego...
Wiem, że i tak mielismy ogromne szczęście, że udało się Tate zoperować i zyskać jak na razie ponad 1,5 roku i za to dziekuję Bogu, ale nie ukrywam, że błagam jeszcze choć o kilka miesiecy więcej, o pól roku....
Anelio - Tata dobrze:) Zawroty minęły po kroplówce przeciwobrzękowej...
dzieki temu jest bardzo radosny:) no i generalnie choroby po Nim nie widać...
Goniu - dziekuję za całego serca. dzieki, że pomagasz, choć sama dopiero co stracilaś ukochanego Tatę...
ściskam
Jutro rano jedziemy na konsultację do WCOnkologii. być może już jutro tata bedzie mia 1 naświetlanie.....
Trzymam kciuki przede wszystkim za szybki termin przyjęcia na naświetlania. Myślę, że lekarze podejmą dobą decyzję, co do rodzaju naświetleń. I mam nadzieje, że Tata wyniesie z nich same korzyści.
Ściskam.
Kasiu, bardzo mnie zwaliła z nóg wiadomość o tych guzach w głowie, niewiem co powiedzieć, przykro mi bardzo, cały czas żyłam nadzieją, że skoro była operacja płuc i minęlo juz tyle czasu, że wszystko jest na dobrej drodze, podłamałam się, muszę wysłać Mamę na tk głowy. Trzymaj się Kasiu, życzę Wam dużo siły i wytrwałości, a Tacie zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum