Katarzynko,
Osłabienie nóg pojawiające się podczas chodzenia może być objawem choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa lędźwiowego.
Ulgę przynosi pacjentowi pozycja zgięciowa.
Staram się dołączyć rysunek obrazujący sylwetkę pacjenta, ale niestety nie wychodzi mi to, spróbuję w następnej wiadomości.
[ Dodano: 2012-05-07, 21:14 ]
Nic z tego, plik co prawda udaje mi sie dołączyć, ale już otworzyć to niestety nie. Może Moderatorzy pomogą ?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2012-05-08, 08:31 ] Załatwione.
Nic z tego, plik co prawda udaje mi sie dołączyć, ale już otworzyć to niestety nie. Może Moderatorzy pomogą ?
a mnie się otwiera, ale za pomocą pliku Addobe Reader
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Uranio,
Po raz kolejny bardzo Ci dziekuję za pomoc i ogromne wsparcie:) jesteś Kochana
Zgadza się - Tata ma mniej więcej taką sylwetkę. Zmiany zwyrodnieniowe w kregosłupie ma olbrzymie, bo przez 17 laty podczas pierwszej wymiany endoprotezy nie dopasowali mu zbytnio i jedna endkę ma dłuższą, druga krótszą, więc nadrabiał to chodem 'kaczki" z nóżki na nóżkę, co spowodowało, że jego kregosłup mocno na tym kołysaniu ucierpiał.
Być może owo osłabienie nóg jest w jakies mierze spowodowane właśnie kręgosłupem... być może częściowo chorobą Parkinsona, ktora nie jest co prawda potwierdzona, ale moim zdaniem zauważalna juz od kilku lat:( (chód taki szurający, sylwetka pochylona do przodu, no i drżenia rąk - chyba od 7-8 lat, no i Mama z potwierdzonym Parkinsonem - ręcę drżały identycznie...).
Tata przez kilka dni czuł sie nieciekawie. Przez trzy dni o 2 kulach chodził z wielkim trudem:( Wpadłam w totalną panike i rozpacz widząc to... nie musze dodawac jak czarne mysli miałam:(
Nie wiem czy to był jakiś kryzys, ale od 2 dni jest lepiej. Tata nie jest apatyczny, po domu śmiga (ruchem co prawda kaczuszki:lewa nóżka - prawa nóżka) bez kul! Mówi, że nogi są jeszcze słabe, ale nie tak mocno jak przez osttani tydzień. I Tatko od razu radosny i gadatliwy:)
Tyle u Nas:)
PS. Obrzęk na nogach zrobił się mniejszy, ale z racji, że Tata non stop biegał do WC (leki moczopędne), kategorycznie zażądał zmniejszenia o polowe dawki leku moczopędnego, bo o tych 2 kulach nie nadążał chodzić do toalety:( jednak polowa tabletki spowodowała, że moczu wydalił mniej, a efekt taki, że dziś znowu wiekszy obrzęk. Tata obiecał jednak, że jak nogi teraz są mocniejsze to zazyje cała dawkę jutro, bo wyprawa do toalety nie bedzie juz taka straszna...
Witajcie Kochani,
U nas średnio.
Było już gorzej, ale lepiej też bywało.
Taty samopoczucie dość często się zmienia. Najgorzej jest z nogami. Tata cały czas narzeka na ich słabość. To nie wygląda na zaburzenia równowagi, bo zawrotów nie ma, Tata idzie równo, nie ma niedowladów, ale nogi widać jakby Go unieść nie mogły:(
Nie wiem nawet jak to opisać.... Po domu chodzi o 1 kuli, ale idąc na dwór zabiera drugą kule też - by czuć sie bezpieczniej...
Apetyt jest, głowa nie boli, pewne problemy z pamięcią krotkotrwałą daja o sobie znać i troszkę gorsza koncentracja... I Tata dopytuje kiedy w końcu po Gamma Knife bedzie mu lepiej. Czeka i czeka...A ja mówię, że trzeba czekać, bo obrzęki w mózgu jeszcze moga być...
No wlaśnie. Coraz bardziej boję się, czy wyprawa do Pragi cokolwiek dała... Bo liczyłam, ze stan Taty poprawi się jakos bardziej. A tak za chwile minie 8 tygodni od Gamma Knife i jakos postępów szaleńczych nie ma. Wszyscy mówią, że GK działa wolno - tj. guzy obumierają, ale nadal są i moga być przez wiele tygodni obrzeki po zabiegu, ale jak długo? czy juz nie powinny ustapić? Czy po prawie 8 tygodniach nie powinno byc już widocznej poprawy? Stresuje się więc, że GK nie zadzialała...
Boję się...
We wtorek odziemy do kardiologa, w związku z obrzekami wokół kostek - mamy skierowanie od dr rodzinnej...
Obrzęki są mniejsze, kostki mniej ciastowate (moczopędny lek powoduje, że Tata dużo siusia), ale mam wrażenie jakby się meczył szybciej...
Tyle u nas...
Pozdrawiam wszystkich z peryferii Poznania:)
. Bo liczyłam, ze stan Taty poprawi się jakos bardziej. A tak za chwile minie 8 tygodni od Gamma Knife i jakos postępów szaleńczych nie ma. Wszyscy mówią, że GK działa wolno - tj. guzy obumierają, ale nadal są i moga być przez wiele tygodni obrzeki po zabiegu, ale jak długo? czy juz nie powinny ustapić? Czy po prawie 8 tygodniach nie powinno byc już widocznej poprawy? Stresuje się więc, że GK nie
Kasia spokojnie, po GK guzy obkurczają się od środka... i trwa to do kilku miesięcy...
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Kochani,
Mija 9 miesiąc od informacji o przerzutach do mózgu i 2,5 miesiąca od stereotaksji Gamma Knife.
Jak jest?
Różnie, jak się cieszę, że jest lepiej i może guzy troszkę się obkurczaja to mija kilka dni i jest znowu gorzej:( Istna sinusoida...
Co Tacie dokucza? To dolegliwości fizyczne, bo neurologicznie jest w miare ok.
Generalnie problem z chodzeniem. Nie wygląda to jednak jak kilka meisięcy temu, kiedy Tata miał zawroty głowy i bał sie chodzić, czy tez chodził jak pijany i zarzucało Go na strony. Teraz idzie równo, twierdzi, ze zawrotów nie ma, nogi czuje, nie ma niedowladów, nic mu nie drętwieje, tylko "nogi są slabe i nie chcą Go nosić".
I rzeczywiście wygląda to tak jakby wazył tonę i nogi nie utrzymywały korpusa.
Jakby były potwornie oslabione...
Ciągle nie wiem jaka tego jest przyczyna. Mogę się domyślać, że może:
1 - od przerzutów do głowy
2 - od sterydów, które spowodowały, że tata ma nogi chudziutkie (mięśnie poznikały?)
3 - jako skutek choroby Parkinsona, ktora nasiliła się po tym jak mózg dostał dawkę naświetlań:(
4 - być może od jakis ucisków strasznie zwyrodnialego kregoslupa lędźwiowego na jakieś nerwy, ktore powoduja zwiotczenie, oslabienie nóg (?)
5 - na skutek tego, że Tata przez ostatnie pół roku chodził mało (no ale przeciez nie leżał, więc czy to możliwe by były przez to takie problemy?)
tata wiec generalnie chodzi mało, najgorzej jest z chodzeniem na dwor po schodach:(
50 metrów to jest już problem, bo nóżki tak się jakoś uginają pod Tatą:( Ciężko na to patrzeć...
Bylismy dwa tygodnie temu u kardiologa i Echo serca, w związku z Taty obrzękami kostek. Dr stwierdził, że echo ok, serce w miarę ok - troszkę dodatkowych skurczów no i ten podwyższony puls. Nie ma jednak powodu do jakieś paniki, że serce jest niewydolne, czy sa jakies płyny w sercu, czy plucach. Zapisał wieksza ciut dawkę leku Trifas Cor i Betalok Zok. Efekt - tato siusia jak najęty, ale opuchlizna w ciągu kilku dni mu zeszła i nózki wyglądają jak kiedyś:)
Apetyt jest - choć mięsożernego tatę naszła faza na sery i warzywa w dużych ilościach. Hitem ostatniego tygodnia są oliwki nadziewane papryką. Tata konsumuje po słoiku dziennie, aż Mama się denerwuje, że zbankrutuja na tej Tacie diecie śródziemnomorskiej:) Do tego sery feta, sery pleśniowe, ser wedzony, oscypki, pomidory, czosnki w occie.
Tyle u nas,
pozdrawiam
[ Dodano: 2012-05-30, 11:59 ]
A i jeszcze jeden problem.
Pojawił sie nam ostatnio problem z nietrzymaniem moczu.
Czytałam, ze może być to skutek stosowania sterydu.
pewnie nie byłby bardzo uciążliwy, gdyby nogi były sprawne. Ale teraz to zaczyna być jednak istotny problem, szczegolnie, że tata bierze te leki moczopędne na siusianie. Efekt jest taki, że biega do WC z 20 razy w dzień, albo i wiecej. Kiedy jest na dworze, zanim zajdzie nie tych oslabionych nóżkach, to niestety, mocz już leci zanim dojdzie do toalety. Nie może go powstrzymać...:(
Kasiu chyba telepatia spowodowała, że napisałaś.
Powiem Ci, że moin zdaniem, to ogólnie wszystko ma wpływ na to co się dzieje ze zdrówkiem tatki.
Tak sterydy powodują zanik mięśni, a naświetlania też wiesz co i w jakim stopniu niszczą.
Tak naprawdę, to chyba organizm po naświetlaniach, nie jest w stanie nigdy się zregenerować.
Kasiu chyba na te wszystkie pytania znasz sama doskonale odpowiedzi, przecież dla mnie to już jesteś ekspertką w tej dziedzinie.
Ściskam bardzo mocno, a to dzielnego tatki
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Witajcie Kochani,
Kiedy we wrześniu 2011 r. pojawiły sie u mojego Taty zawroty, nie chciałam uwierzyć, że to mogą być przerzuty do OUN. Kiedy w październiku 2011r. postawiono diagnozę, moim najwiekszym marzeniem było, by po WBRT mój nadroższy Tato poczuł się lepiej i był z nami jeszcze na Boże Narodzenie....
Kiedy tuż po Bożym Narodzeniu poczuł się znacznie gorzej, modliłam się by dane nam było przeżyć wspólnie Święta Wielkiej Nocy... Dotrwaliśmy, po drodze modląc się o mozliwość wykonania u Taty stereotaksji (Gamma Knife). Zależało mi na tym tym bardziej, że Tatko bardzo, bardzo pragnął doczekać swojego wnuczka, który miał się narodzić na przełomie maja i czerwca...
Rokowania w przerzutach do mózgu są koszmarne:(
Marzenia jednak czasami się spełniają, bo Tacie udało się doczekać do dzisiejszych Narodzin ukochanego Wnuczka:):):)
Marzę więc dalej...
Tata czuje się średnio, największy problem obecnie to problem z chodzeniem, który sygnalizowałam w postach powyżej (slabość nóg). Mam jednak ogromną nadzieję, że uda nam się wyrwac jeszcze trochę czasu.
pozdrawiam cieplutko
Witajcie Kochani,
U nas raczej gorzej niż lepiej:(:(:(
Generalny i podstawowy problem to tzw. słabe nogi - jak to tata nazywa. To nie są zaburzenia równowagi, zawrotów glowy nie ma, glowa nie boli, jest owa slabośc nóg.
Niestety, coraz większa...:( Tata jest zdołowany, znerwicowany i wkurzony na te nogi...
Za dwa tygodnie mamy MRI mózgu. Boję się ogromnie, że badanie wykaże, że Praga - Gamma Knife wiele nie wniosła... że guzy będa większe niż były 4 miesiące temu...
Do Taty przychodzi 9prywatnie rehabilitant). Przez godzinę ćwicza intensywnie nogi i ogólnie cały organizm. Tata jest wymeczony, ale ta stymulacja mu jakoś pomaga, bo zawsze po jego wizycie - mimo, że musi biedaczek odpoczywać, bo Pan go gna do ćwiczeń - Tata chodzi lepiej!!! często jest tak, że po jego wizycie Tata potrafi iść do łazienki bez kul, a przed wizytą godzine wczesniej mial problem z dojściem do lazienki o 2 kulach. Dziwne to prawda?
Ostatnio brat pomagał Tacie wziąc prysznić i stwierdził, że Tata nie ma praktycznie pośladów i nóg u góry - tzn. są same kości, a skóra zwisa. Ewidentnie mięśnie zniknęły... Z rękami lepiej, plecy, brzuch, twarz nie sa wychudzone, sa fałdki tłuszczu i mięsnie...
Dlatego cały czas się zastanawiam czy ta słabość nóg to wina przerzutów czy może jednak:
- sterydów, które spowodowały, że tata ma nogi chudziutkie (mięśnie poznikały?)
- skutek choroby Parkinsona, ktora nasiliła się po tym jak mózg dostał dawkę naświetlań:(
- być może od jakis ucisków strasznie zwyrodnialego kregoslupa lędźwiowego na jakieś nerwy, ktore powoduja zwiotczenie, oslabienie nóg (?)
- na skutek tego, że Tata przez ostatnie dwa lata mało chodził ( od lipca 2010 r. endoproteza wpadła do miednicy i z powodu bólu tata dużo nie chodzil) a przez ostatnie pół roku chodził jeszcze mniej - ze względu na zaburzenia rónowagi i wczesniejsze zawroty glowy.
czy ktoś mi może pomóc w tej kwestii? Zapewne mądrzejsza będę za 2 tygodnie jak bedzie zrobiony rezonans... jestem przerażona, że to od przerzutów, pocieszyła mnie lekarka rodzinna, że jakby guzy rosły, to oprócz gorszego chodzenia byłyby zapewne też i inne objawy, a Tata ich raczej nie ma... nie wiem czy jakis antydepresant by mu sie nie przydał, bo jest zdołowany jak długo potrwa ta słabość nóg... On tak bardzo chce żyć....
- sterydów, które spowodowały, że tata ma nogi chudziutkie (mięśnie poznikały?)
Odnośnie wyglądu taty ("chude" nogi, ręce vs "normalny" tułów) - zdecydowanie obstawiam tę przyczynę.
Katarzynka36 napisał/a:
czy ta słabość nóg to wina przerzutów
Tej ewentualności nie można wykluczyć. Była ona zresztą pierwotnie objawem rozsiewu do OUN. W tej sytuacji ponowne pojawienie się tego objawu może wiązać się z progresją.
Jednak jak jest - odpowie nam dopiero MRI.
Katarzynka36 napisał/a:
pocieszyła mnie lekarka rodzinna, że jakby guzy rosły, to oprócz gorszego chodzenia byłyby zapewne też i inne objawy
Ostrzegam przed 'gdybaniem'. To jak gra w ruletkę; może być bardzo różnie.
Katarzynka36 napisał/a:
czy jakis antydepresant by mu sie nie przydał, bo jest zdołowany jak długo potrwa ta słabość nóg...
To cenna uwaga. W końcu nie tylko walczymy o długość, a przede wszystkim o jakość życia. Stany depresyjne spowodowane ciągłym lękiem bardzo obniżają tę jakość.
pozdrawiam Was ciepło.
Dziękuję bardzo DSS za szybką odpowiedź i wyjaśnienia.
Wlaśnie tego się boję, że problem z chodzeniem to wina przerzutów:(
Chociaż widzę, że jest inaczej niż kiedy pojawiły sie przerzuty do mózgu. Wówczas tata nie tyle miał słabe nogi, ile przede wszytskim zawroty głowy, których się bardzo bał. Jak szedł sie pojawiały się zawroty to rzucało Go na boki i było wyraźnie widać zaburzenia równowagi i "rzucanie na boki".
Owa słabość nóg jakoś silniej zaczęła sie pojawiać tuż po Bozym Narodzeniu. Wówczas zawrotów nie było, a kontrolne TK pokazało zmniejszenie guzów - choć Tata na owo TK prawie nie mógl dojść mimo 2 kul...I tak od końca grudnia ta słabość nóg jest cały czas. Od końca lutego narasta... Tata twierdzi, że nie ma absolutnie zawrotów, tylko jakby nogi nie chciały Go dźwigać (nogi czuje, to niedowlad też nie jest). Najgorzej jest podczas wchodzenia po schodach, lub wstawania.
Po godzinnej rehabilitacji natomiast tato o wiele lepiej chodzi ... więc stąd moje różne domysły i rozmyślania...
Wiem, że MRI nam pokaże co i jak i da odpowiedź... Boję się strasznie:(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum