Witaj Katarzynko, nie wiem, czy mnie pamiętasz, dawno nie pisałam, ale mój Tato jest w trochę podobnej do Twojego Taty sytuacji (po operacji, w trakcie trzeciego cyklu PN). Życie pisze dziwne scenariusze, we wtorek, po rtg i usg onkolog prowadzący powiedział Tacie, że jest ok i kolejne cykle chemii nie będą potrzebne, a dzisiaj, zaraz po przeczytaniu Twoich nowych postów, dowiedziałam się, że radiologowi coś się na tym zdjęciu nie podoba i za tydzień Tata jedzie na tk. Ordynator powiedział, że to może być cyt. "jakaś pierdoła", ale pewności nie ma I po krótkim okresie względnego spokoju znów się boję Ale cały czas mam nadzieję, ze nam się uda. Trzymam kciuki za Twojego Tate!
katarzynko
myślę,że ta zmiana to raczej blizna,ale trzeba dmuchać na zimne i lepiej to sprawdzić ,zobaczysz,że skończy się na strachu
natomiast co do kaszlu,ostatnio doktor Piwkowski powiedział,że jeżeli kaszel utrzymuje się dłużej niż 2 miesiące po operacji,to należy odwiedzić pulmonologa który zapisze leki wziewne,mówił,że kaszel spowodowany jest podrażnieniem oskrzela podczas operacji
trzymam kciuki
ściskam serdecznie
Kaijo!
dzieki serdeczne - pamietam oczywiście Ciebie Kasi - odpisałam Ci w Twoim watku:)
Kamo!
Oj, wiele bym dała, żeby okazało się, że to jest ta blizna:(
Ale jakoś mina lekarza (dr Bryl- znasz prawda?) była taka... smutna...
POwiedział, że trzeba to sprawdzić, bo radiologa coś niepokoi...I zostawiliśmy płytkę dla porównania...
Boję się okrutnie:(
Na dodatek Tata - widziałaś GO - porusza się o 2 kulach z ogromnych ciężarem, bo mu endoproteza wpadła do miednicy i trzeba ją wymienić na "nowszy model"...
Więc oprócz walki z płucem doszła nam walka z bólem biodra. Ogromnym bólem. Każde poruszenie wywołuje Taty cierpienie, więc chcielibysmy jak najszybciej wymienić to 'bioderko"... już wstepnie mielismy zaklepany termin na operację, bo miesiąc temu opnkolog powiedział, że nie widzi przeciwskazań (opierając sie na rtg w którym było czysto) a teraz... znak zapytania?
Oczywiście liczy sie płuco, to najważniejsze jest, ale do taty to nie dociera... bo nie odczuwa bólu ze strony płuca tylko biodra, więc dla Niego priorytetem jest ulga w cierpieniu, czyli wymiana "biodra"...pochłania już coraz więcej tabletek przeciwbólowych...
Na razie jeszcze w miare pomagają leki typu olfen, czy ketonal w końskich dawkach i do tego Apapy, żeby znieśc ból, ale jest coraz gorzej:( tramalu Tata już sie najadl w zyciu zanim wymienił pierwszy raz biodro i lek ten znosi bardzo źle, a potem to juz jest morefina itp.:( ech....
Pozdrawiam wszystkich i dziekuję za słowa otuchy:)
Nie wyobrażam sobie poniedziałku:(, boję się wyroku:(:(:( okrutnie sie boję:(
Boże, daj nam jeszcze troszkę czasu - rok, dwa.... proszę...
Nie zabieraj mi jeszcze Tatulka...
Katarzynko!
Głowa do góry, musi być dobrze, proszę Cię o same dobre wiadomości, bo Twój wątek jest mi bardzo pomocny, (moja mama też po operacji) więc nie strasz mnie, że to może być jakaś wznowa. Na pewno tak nie jest, trzymam mocnoooo kciuki!!! Trzymaj się ciepło.
Witaj Agi
Tak, pamietam Cię...
ech, wierz mi - ja też sie boję...
I zdołowałam sie okrutnie jak Mama Banialuki (po operacji) ma wznowę i Tata Agni (po operacji) też ma wznowę.... strasznie sie czyta takie informacje, wówczas człowiek od razu boi się, że to samo może spotkać Jego Bliskiego:(:(:(
Wychodzi na to, że rzeczywiście to raczysko (w płucach) jest tak wredne, że mimo operacji wcześniej czy później i tak da o sobie znać:(
modlę się o więcej czasu dla mojego Taty...
I najgorsza jest ta bezsilność,że nic nie można zrobić,że ta choroba jest tak potwornie nieprzewidywalna.I niestety nie wybiera.
Minister Religa wybitny lekarz też miał wznowę i nikt nie mógł mu pomóc, a jego żona i syn to też lekarze.....
Katarzynko 36 musisz też myśleć o sobie, choć wiem jakie to trudne, bo się wykończysz dziewczyno.....Przytulam
Agni
Wiem, że muszę myśleć o sobie, szczególnie, że mam nerwicę lękową od wielu, wielu lat więc moja nadwrażliwość jest tym większa... ale muszę pomóc Tatusiowi...
Bardzo, przeogromnie mocno Go KOcham...
I kurczę na dodatek nałozyło mi sie wiele innych problemów.. czyli w przysłowowiu: nieszczęścia chodzą parami coś jednak jest...
U na si chemia już była i lampy więc w razie czego nie ma już chyba innej mozliwości:(
Kasiu obawiam się tych naświtlań tym bardziej że tatko będzie sam :( oddalony od nas o ponad 100 km wiec nie bedziemy mogli jezdzic a na dodatek ja mam dwa małe maluszki i czasami jest mi ciezko to pogodzic :( ale staram sie
moje obawy dotyczą nie tylko samych skutków ubocznych radioterapii ale i wiążemy z nią możliwośc oeracji choć z róznymi opiniami na tym forum sie spotkałam, że to już tylko terapia paliatywna albo ze radyklana. oczywiście każdą strasznie cenię trzymaj za mnie kciuki, bo jesteś jedna z niewielu osob z którą udało nawiązać mi się kontakt
Kasiu,
na tą chwilę nie myśl o najgorszym, wiem, że to jest ogromny stres to całe czekanie do poniedziałku, ale odłóż te wszystkie złe myśli na bok, wierzę głęboko, że to blizny. Dużo zdrówka dla Twojego Taty!
Katarzynka36, wiem, że najgorsze jest to czekanie, ale napewno będzie dobrze. W takim przypadku, jak Twój tatuś poprostu lekarka chce być pewna co to jest, bo gdyby było podejrzenie wznowy, to napewno by inaczej to powiedziała.
No i tak do poniedziałku, prosze, masz myśleć !!!!!
Tatusiowi się nie dziwię, poprostu ma już dosyć cierpienia.
Trzymaj się, pozdrawiam.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dzięki Elu:)
Obyś miała racje, że dr chce tylko potwierdzić a radiolog porównać...
Też sobie wmawiam, że dr jakby widział coś naprawdę niepokojącego - coś może być wznową to od razu dałby skierowanie na tk, bo wiem, że tak robi...
A przede wszytskim wmawiam to Tacie, bo jest wystarczająco zmeczony bólem biodra i niemożnością chodzenia, więc dodatkowy stres - przynajmniej do poniedziałku - nie jest dla Niego wskazany...
Kasiu trzymam kciuki i wierze ze to blizna i ty musisz wierzyc w to samo co ja, nie ma innej opcji, musi być dobrze. Nie dołuj się za wczasu i nie przywołuj złych myśli. Pozdrawiam i czekam na dobre wieści
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Kasieńko, właśnie przeczytałam o Tatusiu... Tak jak Ty kiedyś mi napisałaś, że nie można myśleć o najgorszym, tak teraz ja piszę, że absolutnie nie układaj sobie w głowie czarnych scenariuszy... Nie absolutnie nie! Myśl pozytywnie, to napewno blizna i tego się trzymamy
Przesyłam uścisk, dużo zdrówka dla Taty i trzymam mocno kciuki
[ Dodano: 2011-01-28, 20:26 ]
Dużo uścisków przesyłam, oczywiście
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum