Tego niestety nie wiem, możesz zapytać na stronie producenta. Ja jestem po resekcji żołądka i guza trzustki. Też mam problem z cukrami, ale używam tej odżywki. Nie zauważyłam żeby cukry były podwyższone a mierzę 3 razy dziennie.
Super_benek,
zaraz po operacji zaczęłam oklepywać mężowi plecy /trzeba zrobić daszek z dłoni, spirytus salicylowy i oklepywać górne partie/. Przy leżeniu pozostaje wydzielina w płucach, choremu ciężko się oddycha. Przy pierwszym oklepywaniu do sali weszła pielęgniarka. Spojrzała, nic nie powiedziała. Na drugi dzień mąż mi doniósł, że oklepała wszystkich leżących na sali. Zdarzyło się to po raz pierwszy. Ja bałam się zapalenia płuc, czy innego swiństwa. Jeszcze długo, po operacji oklepywałam mężowe plecy az zaczął więcej chodzić. Z kolei spirytusem kamforowym masowałam stopy. Zawsze miał lodowate / od leżenia?/, więc musiałam coś z tym zrobić. Uznałam, że jak nie ja, to nikt. Pomaga choremu i przynosi ulgę.
pozdr.
Dziękuję za info, będę Mamę opukiwać na pewno, ale lekko, bo po moich wczorajszych masażach Mamie powychodziły sińce na kręgosłupie. Byłam delikatna, zdrowej osobie nic by nie wyskoczyło:( Lekarz powiedział, żeby tym się nie przejmować i masować, jesli mamie to sprawia przyjemność, ale teraz Mama podchodzi ostrożnie do tematu. Zobaczymy.
News jest taki, że pasaż nie wykazał niedrożności na szczęście. Pozostaje kwestia skąd te wymioty i jak z nimi walczyć. Jutro wypisują Mamę ze szpitala, dzisiaj na moją prośbę dostała nowy lek przeciwwymiotny, do domu poprosiłam o conajmniej dwa leki przeciwbólowe i przeciwwymiotne, o różnej mocy. Pytanie dlaczego wcześniej nie zmienili leku przeciwwymiotnego, musieli widzieć, że tamten nie działa, ja informowałam, że mama nie je od kilku dni.
Mamie udało się dzisiaj zjeść kilka łyżek kleiku, jeśli w domu nie pradzimy sobie z mdłościami, to bez kroplówek zagłodzę ją:( Miałam dziś krótką pogadankę ze szpitalną dietetyczką, to co wyczytałam na forach potwierdziło się w jej wypowiedziach, ale efekty w praktyce są jednak inne. Nie ma wyjścia, trzeba testować.
Spotkałam się też z dr Cichockim, też wyklucza przy przerzutach do wątroby z trzustki jakiekolwiek resekcje, nawet jeśli guzy się zdecydowanie zmniejszą, a niektóre zmiany na wątrobie znikną. Zapytałam o cyberknife, bo wyczytałam, że naświetlają miejscowo nawet przerzuty na wątrobę (Gliwice). Odpowiedział, że gdyby to był przerzut z jelita grubego do wątroby to tak, ale nie z trzustki, bo ona daje duże prawdopodobieństwo kolejnych przerzutów.
Na razie kończę konsultacje, walczymy o dobre samopoczucie i wagę.
Jak będę wiedzieć więcej o cybernożach od lekarzy z Ostrawy i Niemiec dam Ci znać. We wtorek do nich napiszę. Zapytam o przypadki kiedy stosowali cybernoż i jakie efekty. Trzymajcie się!
Wszyscy przygotowują się do świąt, świętują, my walczymy....
U nas i dobrze, i źle. Mama ma wciąż wszystkie wyniki krwi w normie. I dotarły w końcu wyniki markerów nowotworowych, wszystkie trzy poniżej normy!
AFP 2,09 (norma 5,5 IU/ml)
CEA 0,9 (norma 4 ng/ml)
CA19-9 4,12 (norma 19 U/ml)
Wyniki dr prowadząca zobaczyła dopiero przy wypisie, swierdziła, że to nie pasuje zupełnie do objawów. I tyle.
Czy ktoś ze specjalistów może się wypowiedzieć, proszę.
Na zdrowy rozsądek: albo Mama jest w tych 30% czy nawet 50%, u których markery nie są wskaźnikiem, albo nowotwór zaczął się jednak gdzie indziej (???), albo...... nie wiem...
Wczoraj w ogóle był dzień małych sukcesów - przyjechałyśmy do domu, Mamie udało się zjeść dwa razy po pół kubka kleiku, wydawało się, że mdłości i ból są w miare opanowane.
Dzisiaj nad ranem znowu ogromny ból, przede wszystkim brzucha, i mdłości. I w związku z tym pytanie:
Leki przeciwbólowe, które Mama dostała to 3 x dzieninie Poltram po 50 mg i 3 x 2 tabletki zwyklego codiparu. Widzę, że dawka na noc jest zdecydowanie za mała (nieprzespana noc), w szpitalu nikogo nie mogę złapać na telefon, dzisiaj max opóźnimy przyjęcie dawki wieczornej, może wystarczy do rana. Inna opcja to samowolne dodanie jednej tabletki, przeczytałam dokładnie ulotkę, wiem, że Mamy dawka jest wciąż niska, tylko, że nie powinnam tego sama robić. Poza tym nie wiem, czy Poltram pomaga na ból żołądka, może ból jest potęgowany przez tę całą mieszankę leków? Max. dawki paracetamolu, poltram, nospa, controloc (to na bóle brzucha podobno właśnie) i mamy stały lek przeciwpsychotyczny. Dostałyśmy skierowanie do poradni leczenia bólu, w piątek nie było opcji załatwienia niczego i teraz jestem w kropce :((
Mimo wszystko udało się Mamie zjeść i utrzymać pół kubka kaszki mannej. Po 11 spróbuję znowu.
Nie jestem ekspertem, ale markery nowotworowe to nie jest żaden wyznacznik. Przy wysokim stanie wyjściowym, można je monitorować podczas leczenia czy spadają.
Bardziej bym wierzył badaniom obrazowym niż poziomowi markerów we krwi. Mogą być niskie, a nowotwór niestety zaawansowany.
super_benek,
w badaniach u mojego męża poziom markerów trzymał się normy, mimo, że rak trzustki był rozsiany. Prowadząca lekarz onkolog zawsze machała ręką, kiedy mąż pytał o wyniki. Powtarzała, że najważniejsze są badania obrazowe. I co dwa, trzy miesiące przez cały okres leczenia mąż robił TK.
Macie wyznaczoną kolejną wizytę u lekarza? Jakiś zarys leczenia?
Czekamy wciąż na wyniki biopsji, byla robiona tydzień temu, podobno na wyniki czeka się nawet do 3 tygodni (!) - takie info dostałam na Szaserów dzisiaj. Jutro jesteśmy umówione do onkologa w CO, może da radę coś zrobić w międzyczasie, chociaż z wymiotami i mdłościami, bo Mama bardzo słabo je. Pasaż przewodu pokarmowego wyszedł prawidłowo, ale Mama, pomimo leków przeciwwymiotnych, wymiotuje codziennie.
Prof Szczylika mamy umówionego 26 kwietnia. Czyli jeszcze wciąż 2 tygodnie do rozpoczęcia leczenia:((
Wybieram się do tej p dr od medycyny integracyjnej, może w międzyczasie Mama chociaż jakieś zioła wzmacniające popije.
Pocieszam się, że wyniki krwi są wciąż dobre, ale jeśli Mama dalej będzie słabnąć, to i one polecą:((
trzy tygodnie, to strasznie długi termin. My mieliśmy czekać na wynik 14 dni, zadzwoniłam do lekarza prowadzącego po 10 dniach /nie mogłam dłużej spokojnie czekac/ i wynik już był. Więc samo wykonanie badania nie jest takie długie, gorzej z procedurami. Spróbuj to jakoś przeskoczyć.
Nie wiem, czy to pomoże Twojej mamie ale ja podawałam przy wymiotach kapsułki z imbiru. Można kupić w aptece, łagodziły mdłości.
super_benek, koniecznie spróbuj powalczyć o uzyskanie wyniku histopatu przed czasem. U nas też mówili o 3 tyg. ale udało nam się dostać go po 9-10 dniach. Oczywiście stawaliśmy na głowie i uruchomiliśmy wszystkie możliwe kontakty. Czas jest w tym przypadku bardzo ważny...
Trzymam kciuki.
_________________ Tatulek ur. 23.07.1945 - zm. 29.01.2012 godz.22.56 [*] Przegraliśmy batalię...
Z doświadczenia odradzam Wszystkim szpital na Szaserów!!!
Gdyby było inne podejście do mojej cioci to pewnie by żyła. Teraz walka o siosstre i zmarnowanie całego miesiąca przez ten okropny szpital.
[ Dodano: 2012-04-25, 09:59 ]
Dodam, że my tam czekaliśmy cały miesiąc na wyniki histopat i wcale ich nie uzyskaliśmy. Cały miesiąc zmarnowany!!!!
Uciekaj z tego szpitala do Centrum Onkologii
Na drugi dzien po moim ostatnim poscie moja kochana Mama umarla. Wracalysmy z CO, wszystko stalo sie nagle. Bardzo, bardzo Cie przepraszam moja kochana Mamo, tak bardzo chcialam Cie uratowac, a nie potrafilam. Nie mialam pojecia, ze to jest taki stan.
Dziekuje Wam za pamiec i wsparcie. Tak strasznie zaluje, ze nie mialysmy szansy skorzystac z wielu
rad, ktore tu otrzymalysmy. Wierze, ze wam sie uda, niech komus sie uda.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum