Witam. Jestem tutaj nowa. Podczytuję forum od jakiegoś czasu i w końcu postanowiłam napisać.
Chodzi o osobę z mojej bliskiej rodziny, która ma postawioną diagnozę jak w temacie. Wiem tylko to ,co napiszę za chwilę, są to informacje uzyskane od mojej mamy przez telefon, nie widziałam wyników badań .
Mąż mojej mamy, bo to on choruje, od jakiegoś czasu miała dolegliwości od str,gardła.
końcu po długich namowach mojej mamy, poszedł do laryngologa.
Lekarz stwierdził, że ma zajętą część lewą gardła przez raka złośliwego.
Został skier.na oddział laryng.w celu pobrania wycinku.
Wynik przyszedł po 2 tyg. i okazało się że jest to rak płaskonabłonkowy gardła dolnego,
naciekający, bez cech rogowacenia, rozpadający się kontaktowo krwawiący, egzocytyczny, boczna i tylna ściana gardła dolnego po str.lewej.
Następnie został skierowany do poradni do szpitala( wycinek w Pile), stamtąd na oddział laryngologii onkologicznej do Poznania.
Tam miał wykonany TK w którym wyszło dodatkowo,że węzły chłonne są zajęte, rtg kl.piersiowej(bez zmian).
Zakwalifikowano go do operacji usunięcia krtani.
Operacja trwałą prawie 12 godz., wycięli mu krtań , 3/4 przełyku, tarczycę, węzły chłonne piersiowe i szyjne.
Przeszczepiono mu skórę z ręki do przełyku. Wstawili mu rurkę do oddychania.
Dzień po operacji wystapiła gorączka i postanowili drugi raz go operować bo ponoć zrobił się jakiś skrzep.
Potem przez 1,5 tyg było ok, jednak pewnego dnia coś zaniepokoiło lekarzy , porobili badania i okazało się, że przeszczep się nie przyjął.
Musieli po raz kolejny operować i wyrzucić wszystko coprzeszczepili.
Dzień później miał zakładaną rurkę do żołądka bo sonda przez nos była już do niczego.
Także w ciągu 3 tyg. był operowany 3 razy. bardzo schudł i ogólnie źle wygląda. Jest bardzo słaby.
Ja tam nie byłam, to jest 300km ode mnie, jeżdzi tam moja mama która mieszka w Pile.
Rozmawia z lekarzami za każdym razem ale ona jest tak załamana , że nie wie dokładnie co mówią, bardzo to przeżywa. Wiemy tylko że stan jest ciężki.
Nie mówią nic o rokowaniach. Podejrzewam , że w tym wypadku są złe?
Wiem, że macie tutaj ogromną wiedzę, proszę aby ktoś ocenił sytuację. jakie są szanse?
Narazie nie ma przerzutów, były w węzłąch ale je wycięli.
Jak to wygląda, czy jak już wycięli mu to wszystko(z naciekami) to jest szansa że będzie jako tako?
Lekarze każą czekać, nie mówią nic o chemii czy radioterapii. Ma mieć tylko kolejny przeszczep jak dojdzie troszkę do siebie.
On ma 51 lat, jest ogólnie załamany tą całą sytuacją, nikt nie spodziewał się że to będzie takie ciężkie.
Nie mam jak im pomóc, mieszkam daleko, mam 3 małych dzieci, nawet nie mogę jechać do mamy :(
Jeśli ktoś przeczyta ten długi post, proszę o jakąś odpowiedź.
Pozdrawiam.
[ Dodano: 2015-06-12, 19:44 ]
Jeszcze dodam, że przez ostatni rok miał objawy częste zwykłej infekcji gardła, lekarz rodzinny leczył antybiotykami, tabletkami do ssania... w końcu pojawiły się problemy z połykaniem, wystąpiły wymioty z krwią.... Gdybyśmy prędzej wiedzieli, napewno inaczej teraz by to wyglądało...
[ Dodano: 2015-06-12, 20:44 ]
nikt nie odpowie :( ?
Proszę o pomoc, rak paskonabłonkowy gardła dolnego
MIMI1234 bez wyników badań nic nie można powiedziec, niestety! Poproś może mame aby zrobiła kopie wszystkich badań i ci wysłała a ty zamieść je tutaj; zeskanuj lub przepisz wszystko dokładnie.
Witaj, piszę, bo wiem, ze oczekujesz informacji. Jestem jedynie córką chorego na raka policzka człowieka. Nasz historia tu: http://www.forum-onkologi...kcja-vt9966.htm
Cisza spowodowana jest prawdopodobnie tym, że nie załączyłaś żadnych badań, wyników i bez tego nikt wróżył nie będzie, sama rozumiesz, że trzeba konkretów, by takowe też uzyskać.
Powtórne operacje z powodu nieprzyjęcia przeszczepu zdarzają się, panowie, z którymi leżał po operacji mój tata też mieli takie problemy (rekonstrukcja języka - trzykrotna operacja). Pacjenci z tą chorobą często są wyniszczeni (my wzmacniamy nutridrinkami, fantomaltem, śmietaną 30%, spiruliną...). Problemów na drodze leczenia jest tyle, że trzeba czytać, czytać, pytać, szukać... czytać.
Po operacji mojego taty lekarze byli dobrej myśli ("wszystko wycięte..."). Po upływie czasu wiem, że nikt pacjentowi nie powie wprost jak jest naprawdę, w dodatku myślę, że słusznie. Zabicie motywacji do walki do przysłowiowy gwóźdź. Wyjątkiem był nasz internista, który mnie wzburzył, ale to inna historia, z perspektywy czasu już wiem, o co lekarzowi chodziło... Rak to choroba pełna niespodzianek - i przykrych, i tych, kiedy wyleczenie spada niczym gwiazdka z nieba. Jak jest u Was - czas pokaże, wyniki kontrolnych badań, zalecenia lekarzy co do dalszego leczenia. Obstawiam, że będzie chemioradioterapia (jeśli stan pozwoli), ale dopiero po zaleczeniu ran pooperacyjnych (mój tata operację miał 21 maja, radiochemioterapię zaczął w okresie wakacyjnym (minimum 6 tygodni po zabiegu operacyjnym). Przed Wami jeszcze sporo walki. W razie pytań - pisz Pozdrawiam serdecznie, życzę siły.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Dziękuję Wam za odpowiedzi. Niestety dokumentacja jest w szpitalu na oddziale gdzie obecnie przebywa mamy mąż. Jakie są szansze przy tak bardzo naciekajacym guzu ? Co to znaczy że jest egzocytyczny ? Przepraszam, ale nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi
Doronka dzięki za słowa wsparcia.jak Twój tato teraz ?
Pozdrawiam.
Możecie w każdej chwili poprosić o kopię dokumentacji. Egzocytoza to proces polegający na usuwaniu metabolitów przez błonę komórkową, i dokładnie nie wiem, co lekarz miał na myśli. Rozsiew? Rozpad? Należy spytać lekarza. Najlepiej wynotuj sobie pytania na kartce, i po prostu spytaj lekarza. Jeśli chodzi o rokowania, to nie możemy "gdybać" na podstawie tak skąpych informacji. Należałoby się zapoznać z całością, ważne jest to, czy zabieg był doszczętny, czy w granicach cięcia były komórki nowotworowe, czy zachowano margines, jaki jest stan usuniętych węzłów - czy były zajęte, czy też nie... Bez tych wszystkich informacji po prostu nie można nic konkretnego powiedzieć...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Halo... Nikt tu nie zagłada ? Widać że pliki załączone wczoraj pobrano ponad 100 razy...
Chciałabym się dowiedzieć dokładnie o co chodzi w tym wypisie, co nieco wiem bo poszperałam w necie ale chciałabym poznać Wasze zdanie na ten temat. Macie ogromną wiedzę. Jakie są ogólne rokowania w tym przypadku ? Jak wogóle według Was sprawa wygląda ? Czy jest bardzo źle? Wiem, że lekarze nie chcą wszystkiego mówić dlatego pytam Was.
Wiem, że oczywiście może być różnie...
Nawet nie wiem, czy mój Ojczym będzie miał radio lub chemioterapię. Na początku leczenia lekarz wspomniał, że może być zastosowane jedna z dwóch tych terapii ale potem już była cisza w tym temacie. Mama nie dopytała bo Ona nadal jest w szoku po diagnozie i było wiele momentów ciężkich podczas pobytu w szpitalu i jakoś wyleciało Jej to z głowy...
Przepraszam że ten mój post jest taki chaotyczny.
Pozdrawiam.
Rokowanie będzie można określić dopiero po pierwszych badaniach obrazowych po zabiegu. Z opisu wynika, że zabieg operacyjny był radykalny, czyli przeprowadzony z intencją wyleczenia. Teraz istotny jest wynik badań histopatologicznych usuniętej tkanki - czy w linii cięcia znalazły się komórki nowotworowe.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum