Witam wszystkich,
Forum czytam już od ponad miesiąca, kiedy po raz pierwszy padło w mojej rodzinie słowo nowotwór. Dziś dostałam wynik badania PET, mając wiec wszystkie dostepne na chwilę obecną informacje, zwracam się do Was z prośbą o pomoc.
Choroba dotyczy mojego Taty. Tata ma lat 80, czuje się w chwili obecnej bardzo dobrze, żyje sobie powolutku, po swojemu i nie pomyślałabym, że ... W połowie lipca poszedł do lekarza rodzinnego z banalną infekecją dróg moczowych, popił furaginum wodą z lodôwki (sic!) i tak się rozkaszlał, ze na kontroli dostał antybiotyk i skierowanie na rtg po antybiotyku. I wtedy okazało sie, ze coś jest i trzeba dalej badać.
Wszystko potoczyło sie szybko, TK, bronchoskopia, w zeszłym tygodniu PET i mamy diagnozę - nowotwór gruczołowy. Stopnia złośliwości chyba nie podano, albo ja nie umiem odczytać, wyglada na to, ze nowotwór jest operacyjny, bo dotyczy jednego płuca, w środę mamy torachochirurga, a ja myślę , myślę, myślę i nie wiem, co doradzać Tacie...
Rozumiem, że operacja to jedyna opcja, by się pozbyć tego diabelstwa, ale Tata ma 80 lat, cukrzyce starczą, oponiaka w mózgu, słaby kręgosłup.... Po operacji pewnie jescze czeka Go chemia, nie mylę się, prawda? Czy on się po tak poważnym zabiegu dźwignie? Z drugiej strony, jeśli nie operacja, to co? A może w ogóle tego nie ruszać? Ale czy przy takim zaawansowaniu przerzuty i rozwój zaczną sie za kilka miesięcy czy lat?
Tata wie, że to rak, ale nie może zrozumieć, czemu nie dostał jakiś tabletek;) w tej chwili czuje się zupełnie dobrze, nie kaszle, nic nie boli, nawet nie sapie. Tydzień temu przegonił mnie pieszo dos wojsko ulubionego lasu na grzyby z 5 km i sie nawet ni zasapał. Stąd dylemat .
Poradźcie, co Wy byście robili? Operować, czekać, chemia?
Dodam, że nie mamy jeszcze wyniku badania mutacji EGfR, czekamy.
Czy on jest operacyjny to nie byłabym taka do końca pewna. Jest dość duży rozsiew w płucu prawym i przerzuty do węzłów chłonnych. Można się pokusić o to, że lekarz usunie całe płuco ale czy w taty wieku tak ciężka operacja będzie do zniesienia, nie wiem, bardzo trudne pytania zadajesz, na które powinien odpowiedzieć lekarz, my raczej nie doradzimy. Kolejna sprawa to przerzuty w węzłach. Na razie PET nie wykazał przerzutów odległych ale nie wiemy czy poprzez te przerzutowe węzły już nie poszły komórki rakowe gdzieś dalej po organizmie i czy już nie ma gdzieś mikroprzerzutów, które na razie w badaniach obrazowych są niewidoczne.
Dużo niewiadomych trudno zatem odpowiedzieć jednoznacznie na Twoje pytania.
Hetelix napisał/a:
Po operacji pewnie jescze czeka Go chemia, nie mylę się, prawda?
Raczej na pewno z racji przerzutów do węzłów i możliwości o której pisałam wyżej czyli krążenia komórek nowotworowych po organizmie a chemia miałaby za zadanie wyniszczyć ewentualne komórki.
Hetelix napisał/a:
Czy on się po tak poważnym zabiegu dźwignie?
Nie wiem, trudna decyzja, poważna i obciążająca operacja.
Hetelix napisał/a:
Z drugiej strony, jeśli nie operacja, to co?
Na pewno chemioterapia.
Hetelix napisał/a:
A może w ogóle tego nie ruszać?
Myślę, że warto przynajmniej chemioterapii spróbować jeśli nie operacja.
Hetelix napisał/a:
Ale czy przy takim zaawansowaniu przerzuty i rozwój zaczną sie za kilka miesięcy czy lat?
Raczej miesięcy i to niedługich.
Hetelix napisał/a:
Poradźcie, co Wy byście robili? Operować, czekać, chemia?
Ja nie podejmę się doradztwa bo nie wiem co będzie najlepszą opcją dla taty.
Co ja bym zrobiła gdybym była na Waszym miejscu już piszę. Przede wszystkim poprosiła bym lekarza o plusy i minusy, czyli plusy i minusy operacji, plusy i minusy chemioterapii, wtedy jest jakiś ogląd sytuacji i można już podjąć jakieś kroki.
Z własnego doświadczenia chyba bym postawiła na chemioterapię z racji wieku nie męczyłabym tak ciężką operacją ale pamiętaj, że to żaden kierunek Waszej drogi, to Wy w porozumieniu z lekarzem musicie podjąć decyzję, ja nie potrafię powiedzieć co będzie lepsze dla taty.
Bardzo mi przykro, że musicie przechodzić takie trudne decyzje i tak trudną i ciężką chorobę.
Bardzo Ci dziękuję, Marzeno. Jesli zdecydujemy sie na chemię, czy należy ja wykonywać szybko, czy tez jest jeszcze na nia czas i nie trzeba Taty pozbawiać czasu w dobrej kondycji juz teraz? Czy w takim stanie byłaby to chemia radykalna, czy ta paliatywna?
Swoją drogą, czytałam, ze gruczołowy średnio na chemię reaguje:( czy wiec podanie chemii moze wydłużyć zycie znacząco? Na obecnym etapie objawowo Tata nie ma, wiec o komforcie nie ma co mowić, bo go zmniejszy, wiadomo. Czy mozna zrobic tak, ze póki jest ok, nie ruszać, a działać przy złym samopoczuciu, czy bez sensu kombinuję.
Hetelix,
Proszę Cię nie wzoruj się na tym co ja doradziłam odnośnie operacji/leczenia/nieleczenia. W Waszym wypadku każda decyzja może być dobra jak i każda zła. Ja tylko wyraziłam opinię co ja bym zrobiła jakbym miała taką sytuację a miałam, tylko my zrezygnowaliśmy w ogóle z leczenia bo praktycznie nasza mama jak stwierdzono u niej raka była w kiepskim stanie. Wy musicie rozważyć to z lekarzem i z tatą bo On ma przede wszystkim decydujące zdanie, może nie będzie chciał niczego, może będzie chciał przejść tą trudną drogę, Jego zdanie i lekarza jest najważniejsze nie to co Wy byście chcieli.
Hetelix napisał/a:
Jesli zdecydujemy sie na chemię, czy należy ja wykonywać szybko, czy tez jest jeszcze na nia czas i nie trzeba Taty pozbawiać czasu w dobrej kondycji juz teraz?
Jeśli chemioterapia to już bo węzłami chłonnymi wszystko idzie szybko dalej. Tu jeśli jest decyzja leczenie to trzeba jak najszybciej.
Hetelix napisał/a:
Czy w takim stanie byłaby to chemia radykalna, czy ta paliatywna?
Może być paliatywna ale głowy nie dam sobie uciąć, choć stawiam na taką.
Hetelix napisał/a:
Swoją drogą, czytałam, ze gruczołowy średnio na chemię reaguje:( czy wiec podanie chemii moze wydłużyć zycie znacząco?
Prawda, jeśli paliatywne leczenie to nie ma za zadanie wydłużyć tego życia a poprawić komfort czasami da się trochę uszczknąć więcej.
Hetelix, nie ma reguły na ile się przedłuży życie choremu, każdy jest inny, statystyki to tylko liczby. Na forum mamy przypadki, że od diagnozy było to parę tygodni, u innych parę miesięcy są i tacy co mają statystyki ponad 2 letnie.
Hetelix napisał/a:
Czy mozna zrobic tak, ze póki jest ok, nie ruszać, a działać przy złym samopoczuciu, czy bez sensu kombinuję.
Jeśli chodzi o mnie bym jednak ruszyła i tak jak napisałam w pierwszym poście ruszyłabym z chemią. Powtarzam jednak, że to moje osobiste zdanie, Wy decydujcie sami.
Jeszcze raz dziekuje, Marzeno. Czy kroś z Was ma przykłady udanej operacji - resekcji płuca i chemii w takim wieku, jak u Taty?
Tata wysłucha naszych rad, jest typem grzecznego pacjenta, skoro mówią, ze trzeba operować, to sie zoperuje, ale ja bardzo sie obawiam, odebrać mu, moze pol roku, moze rok, względnie normalnego zycia w imię leczenia, ktore zabierze mu komfort tu i teraz, a da, przy dobrych wiatrach, moze dodatkowy rok.
Trudne te decyzje, bardzo, bardzo. Czekam jeszcze na wynik badan mutacji. Wiem, ze to rzadkie, ale moze jednak wyjdzie EGFR. Chemia celowana byłaby chyba najlepszym wyjściem, stabilizuje na dosc dlugo, prawda? I ńie jest tak agresywna i problematyczna?
Wiem, ze mozna zbadać jescze jednej gen ALk. Czy fazowania do laboratorium i dopłacać, zeb zrobili to juz teraz, czy poczekać na wynik EGFR?
Czy kroś z Was ma przykłady udanej operacji - resekcji płuca i chemii w takim wieku, jak u Taty?
Nie bardzo kojarzę na forum osoby po operacji w tym wieku ale poczekaj może ktoś odpisze i doradzi.
Na temat obecnych zaleceń i postępowania w tego typu nowotworach co ma tato oraz o badaniach mutacji w genach, oraz tego jak tato może być leczony, co wymagać poczytaj proszę od str 81, lepiej wyjaśnione niż ja bym miała wszystko tłumaczyć
http://www.onkologia.zale...%20oplucnej.pdf
Czytam. Czy na podstawie wyników mozna orzec, jak u Taty wyglada cecha N? Wiem, ze sa przerzuty do węzłów, ale nie wiem, co te segmenty w opisie oznaczają , a widze, ze to bardzo istotne w tym wypadku. Czy ktoś mógłby pomoc w interpretacji?
[ Dodano: 2017-10-01, 11:01 ]
Podbijam. Czy ktoś na forum ma przykłady udanego leczenia operacyjno-chemicznego seniora?
U taty nie mamy oznaczonej klasyfikacji TNM, mamy natomiast z badania PET informacje, ,ze u taty są przerzuty w węzłach chłonnych w górnym biegunie wnęki prawego płuca do przodu do rozwidlenia tchawicy, tyle wiemy.
Cytat:
N2 Przerzuty w węzłach chłonnych śródpiersia po stronie guza pierwotnego i/lub rozwidlenia
tchawicy
N3 Przerzuty w węzłach chłonnych śródpiersia lub wnęki po stronie przeciwnej, pod mięś-
niem pochyłym i/lub nadobojczykowych po stronie guza pierwotnego lub po stronie
przeciwnej
U taty zatem mamy na pewno cechę N2 i to co pisałam wcześniej, w poprzednich swoich postach
marzena66 napisał/a:
Hetelix napisał/a:
wyglada na to, ze nowotwór jest operacyjny,
Czy on jest operacyjny to nie byłabym taka do końca pewna. Jest dość duży rozsiew w płucu prawym i przerzuty do węzłów chłonnych.
i dlaczego były właśnie takie moje wnioski tu wytłumaczenie
Cytat:
U chorych
w stopniu IIIA z obecnością cechy N2 wyniki pierwotnego leczenia chirurgicznego są złe.
Resekcja miąższu płucnego może być rozważana u niektórych chorych w tej grupie, pod
warunkiem zastosowania wstępnej CTH i uzyskania odpowiedzi w obrębie węzłów chłonnych.
Co do ilości i konkretnego umiejscowienia węzłów, jakie grupy gdzie dokładnie występują to nie potrafię tego wytłumaczyć bo to już cała anatomia człowieka i tego nie ma co analizować. Masz w zaleceniach, że lekarze podczas resekcji płuc zawsze usuwają określone grupy węzłów chłonnych, czy tam są przerzuty czy ich nie ma, może być tak, że jak jest coś jeszcze gdziekolwiek podejrzanego to i usuną dodatkowo ale wszystkich węzłów nie mogą usunąć.
Nie potrafię Ci tego typowo "łopatologicznie" wytłumaczyć. na szczęście taty węzły leżą po tej samej stronie i są typowe dla określenia grupy N2, czyli jakby się lekarze uparli to można by było ta operację wykonać ale tak jak w zaleceniach nie daje to szansy na radykalną operację a jak nie radykalna to przeżycie jest takie samo jak przy leczeniu chemio i/lub radioterapią.
Jeśli bardzo chcesz poznać gdzie jest każdy węzeł, który to jest u taty i gdzie to poczytaj tutaj
limfadenektomia węzłów chłonnych śródpiersia i resekcja miąższu ... (tylko nie mogę wstawić linku, więc musisz wpisać to zdanie w doktora google i wtedy wyskoczy strona.
Ponownie dziękuję, Marzeno. Cóż, wizyta u torakochirurga juz w środę. Zobaczymy, co powie i wtedy bedziemy myśleć.
Czy moge jeszcze prosić o radę w kwestii sensowności wydzwaniania do laboratorium i prywatnego badania mutacji innych niz EGFR, którego wyników jeszcze nie ma?
Czy moge jeszcze prosić o radę w kwestii sensowności wydzwaniania do laboratorium i prywatnego badania mutacji innych niz EGFR, którego wyników jeszcze nie ma?
Gen EGFR jest wręcz konieczny żeby przebadać, kolejnym genem o który Ci zapewne chodzi to ALK, tu spokojnie, na razie nie jest konieczne przebadanie.
Nic nie musisz prywatnie, jeśli zajdzie potrzeba sprawdzenia tego genu to można z tego materiału, który już był pobrany i wtedy onkolog zleci ponowne przebadanie albo pobiorą jeszcze raz jak materiał będzie zbyt skąpy. Na razie spokojnie.
Cytat:
Podczas kwalifikowania do leczenia inhibitorami kinazy tyrozynowej receptora naskórkowego
czynnika wzrostu (EGFR, epidermal growth factor receptor) chorych z rozpoznaniem
gruczolakoraka i NDRP nieokreślonego należy ocenić w materiale tkankowym stan genu
EGFR (obecność aktywującej mutacji). Ocena stanu genu KRAS jest niepotrzebna, ponieważ
mutacje obu wymienionych genów nie występują łącznie. W części przypadków możliwa jest
również ocena stanu genu EGFR z materiału pobranego przy użyciu cienkoigłowej biopsji
i — rzadziej — wymazów oskrzelowych.
U chorych bez narażenia na dym tytoniowy w wywiadzie, z rozpoznaniem gruczolakoraka
lub nieokreślonego NDRP i bez obecności mutacji w genie EGFR, można dodatkowo przeprowadzić
badanie w kierunku rearanżacji genu ALK, która prowadzi do utworzenia fuzyjnego
genu EML4-ALK i występuje u 3–5% chorych, najczęściej u młodych i niepalących mężczyzn
z podtypem sygnetowatokomórkowym gruczolakoraka. Oznaczanie stanu genu EML4-ALK
jest jednak celowe tylko w sytuacji, kiedy istnieje możliwość zastosowania kryzotynibu (lek
anty-EML4-ALK). Ocena innych tkankowych i surowiczych biomarkerów nie ma obecnie zastosowania
w klinicznej praktyce.
Niestety, Miałaś rację, Marzeno. Operacji nie bedzie. Onkolog 24.10, jesli nie wyjdzie EGFR, to w sumie prawie zaraz chemia. Czy jest cos, o co musze zapytac wczesniej, jakies leki, np. te na nudności wykupić? Czy do onkologa dostaje sie numer, na ktory mozna dzwonić i pytać, gdyby cos?
Stopień zaawansowania 3s, niby jest szansa, ze jak sie zmniejszy, zejdzie z węzłów, to radioterapia pierwotnego, ale....
Czy jakis schemat chemii jest lepszy/gorszy dla seniora? Bardziej pytam o doświadczenia niz o literaturę.
Hetelix,
Z mojego doświadczenia "w realu" seniorzy bez żadnej interwencji żyją dobrze i relatywnie długo - rok, dwa. Czasem umierają na coś innego, głównie na zapalenia płuc albo niewydolność krążenia.
Chemia w gruczołowym jest chyba bardziej obciążająca niż efektywna - zwłaszcza w tym wieku
Reasumując - całkiem poważnie rozważyłabym "zostawienie w spokoju".
Nie zazdroszczę podejmowania decyzji - trudne...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Czy jest cos, o co musze zapytac wczesniej, jakies leki, np. te na nudności wykupić?
Powinni na wszystko wypisać receptę, jakby nie to upominaj się.
Hetelix napisał/a:
Czy do onkologa dostaje sie numer, na ktory mozna dzwonić i pytać, gdyby cos?
Zapewne na oddział ale z tą pomocą może być różnie.
Hetelix napisał/a:
3s
3s???
Hetelix napisał/a:
Czy jakis schemat chemii jest lepszy/gorszy dla seniora? Bardziej pytam o doświadczenia niz o literaturę.
To się dobiera konkretnie do rodzaju raka, stanu pacjenta, zaawansowania choroby, konkretnie się nie da powiedzieć co dla kogo i co będzie lepsze.
Madzia70 napisał/a:
Z mojego doświadczenia "w realu" seniorzy bez żadnej interwencji żyją dobrze i relatywnie długo - rok, dwa.
Nasza doktor jak widzę, poddaje myśl, że może zostawić, dać spokój i już nie męczyć niczym.
A to rzeczywiście prawda
Madzia70 napisał/a:
Nie zazdroszczę podejmowania decyzji - trudne..
Nie wiem co lepsze, czy tak jak radzi Madzia70, czy jednak chemioterapia.
Z jednej strony, po co męczyć, z drugiej strony "nic nierobienie" może wywołać w nas poczucie winy, że nie ratowaliśmy taty, takie moje małe dylematy.
Hetelix,
Dla mnie istotne byłoby w jakim stanie jest tato, bo jeden 80 - latek jest sprawny, samodzielny, wręcz niczym nastolatek lata jeszcze po górach a inny w tym wieku już prawie nam każdego dnia umiera i nie wstaje z bujanego fotela .
Rozważ w jakim tato jest stanie, czy jest w stanie przejść leczenie, ono zapewne będzie paliatywne, czyli ta toksyczność trochę mniejsza ale jednak dość agresywna.
Tak jak pisałam wcześniej, warto spisać sobie plusy i minusy leczenia/nieleczenia, przedyskutować z tatą, lekarzem i wtedy podjąć decyzję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum