Mikroprzerzutów nie zobrazuje żadne badanie, bo nie wynaleziono takiego pokazującego pojedyncze kom. nowotworowe, także opiniowanie dot. stopnia zaawansowania choroby etc. na bazie TK jest prawidłowe.
A co sądzicie na temat książki "Antyrak"? Ponieważ jej autor sam jest przykładem, że można zwyciężyć z chorobą (chociaż ja nie przepadam za nazywaniem leczenia "wojna", etc. ponieważ to na samym stracie odstrasza i przeraża pacjentów i ich rodziny) na dłuższy czas.
Czyli czeka nas jeszcze około 1,5 miesiąca chemii a później, mam nadzieję, dalsze leczenie.
Tak, autor zmarł na raka. Przeczytałam tę książkę jeszcze przed chorobą mojego Taty i zakwalifikowałabym ją jako przewodnik o zdrowym trybie życia.
Thalia, mnie też bardzo drażni nazewnictwo "wojna" w przypadku raka, czy "walka z chorobą"... Przecież gdy ktoś ma grypę, czy zapalenie gardła też "walczy" z bólem i jak najszybciej chce wrócić do zdrowia... Tak jak napisałaś, ten sposób nazywania całego cyklu leczenia tylko odstrasza i przeraża.
Właściwie ta książka to rzeczywiście przewodnik po zdrowym życiu, jednakże autor przytacza w niej przykłady "naturalnych" terapii antynowotworowych. Głównie opiera się na odpowiedniej diecie, uprawianiu sportu oraz odnalezieniu wewnętrznego spokoju. To wszystko ma pomóc układowi odpornościowemu w wykorzystaniu jego stuprocentowych możliwości.
To tyle, poza tematem. Czekamy na kolejne efekty leczenia.
autor przytacza w niej przykłady "naturalnych" terapii antynowotworowych. Głównie opiera się na odpowiedniej diecie, uprawianiu sportu oraz odnalezieniu wewnętrznego spokoju. To wszystko ma pomóc układowi odpornościowemu w wykorzystaniu jego stuprocentowych możliwości.
Niestety to tylko twierdzenie pojedynczego człowieka. Nie ma poparcia w żadnych dowodach (pojedynczy przypadek nim nie jest - dopiero kontrolowane badania na dużej grupie chorych odpowiadają na kluczowe pytania). Jak dotąd nie udowodniono (a próbowano wielokrotnie) by "zdrowy tryb życia" wydłużył czas przeżycia chorych z nowotworem złośliwym. Wielu natomiast opisało własne teorie w formie książki i zarobiło na tym sporo pieniędzy.
My na tym Forum bazujemy na dowodach, a więc na medycynie opartej na FAKTACH. To zresztą mamy wyraźnie zaznaczone w Regulaminie Forum.
Aktualizacja: nie wykazano żadnych zmian po chemioterapii, tzn. nie ma żadnych zmian w płucu i jamie brzusznej (tomograf), głowie (rezonans). Dzisiaj Tata rozpoczął radioterapię płuca i będzie miał łącznie 30 naświetlań.
W sprawie autora i książki. Rzeczywiście umarł ale dopiero po 20 latach.
Trudno mówić o wpływie na przykład psychoonkologii, medytacji na zmiany chorobowe ponieważ takich badań jeszcze nie było. Podobnie z jedzeniem.
Chyba, że były, to z chęcią przeczytam jeśli ktokolwiek może podrzucić.
Tata miesiąc temu skończył radioterapię (30 naświetlań). Czy jest możliwe aby przy lekkim naziębieniu wzmagał się kaszel? Po jakim czasie od naświetlania można zrobić tomografię? Czy jest możliwe aby teraz nastąpił rozwój choroby skoro po chemii, przed radio, zmiana zniknęła?
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Jak coś się zmieni, to dam znać na razie jesteśmy troszkę do przodu ze statystyką. Chemioterapeuta powiedział, że to leczenie może być bardziej skuteczne niż za pierwszym razem ze względu na zastosowanie radioterapii.
Teraz dopiero wychodzi zmęczenie i takie osłabienie. Dobrze wiedzieć, że to jest "normalne".
Czy są jakieś sposoby łagodzenia kaszlu?
Czy to może być spowodowane poparzeniami przełyku (Tata mówi, że ma wrażenie, że "coś" go w środku drapie i powoduje ten kaszel)?
Czy ktoś kiedyś zetknął się żeby powikłaniami po radioterapii był suchy kaszel występujący dopiero po miesiącu od zakończenia?
Wizytę u radiolożki mamy w najbliższą środę. Ciężko znieść ten czas niepewności.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum