nie czytaj statystyk. bo przecież znasz leksykalne znaczenie statystyki- toż to zglajchszaltowanie, coś niegodnego Ciebie,
A więc nie próbuj się uśredniać, bo jesteś na to zbyt "singularna".
Inka ja wiem jak to jest z tym szukaniem, też tak miałam jak mi nerki wysiadały
i chciałam wiedzieć i się bałam, mój mąż śmiał się, że czytam przez palce (jak dzieci niby zasłaniają oczy ale podglądają przez szparki). Kotek wiesz, że ja i wszyscy tu trzymamy kciuki za Ciebie i życzymy Ci samych dobrych dni, tylko pomóż nam i chodź zadzwoń do tego swojego fajnego onkologa-radiologa, (po rodzinnej burzy mózgów), i spytaj o leczenie heparyną w Twoim wypadku i niech da Ci namiar do równie fajnego chirurga!- bo my się martwimy o Cię.
Buziole M.
JaInka,wszyscy mają rację-to pilne!
Proszę,zgłoś się szybko do lekarza,lub chociaż zadzwoń.
Pewnie jak tego nie zrobisz,to zamęczymy Ciebie tu na forum tymi prośbami.
JaInka,Twój tekst jak zwykle mnie powalił-mimo choroby taki słoneczny i żartobliwy.
Pięknie!
JaInko nie możesz przemować się tym, co pomyślą lekarze gdy zwrócisz się z pytaniem o swoje zdrowie. Nawet, gdy okaże się że Twoje odczucia były inne i być może przesadzone, co do późniejszych wyników badań lub diagnozy, to przecież to lekarze a nikt inny jest od tego, żeby sprawdzić czy w danym przypadku jest ok czy może faktycznie pojawiły się jakiekolwiek powikłania. Nie zwlekaj z konsultacją, nie myśl, że być może przesadzasz, tylko działaj ! To Twoje zdrowie i masz prawo się o nie martwić!!! Daj znać, co powiedział lekarz! I nie daj sie zbyć byle czym . Uściski!!! trzymam kciuki!
Jainko - to i ja wtrace swoje trzy grosze - - idź kobitko do tego lekarza i nie daj się juz dłużej prosic
Super z Ciebie Babka, gdy czytam Twój watek - taki pogodny mimo choroby to tak mi jakoś zawsze lzej na serduchu.
Asiu, a może odwrotnie: wracając z pracy wysiadłabyś w Milanówku i przyszła do mnie na kawę (5 min. od dworca)?
Lekarza już mam - mąż specjalnie pojechał rano do CO, żeby pogadać z moim onkologiem i umówił mnie na 3 XII na oddziale (jak będę robić RTG klatki i nogi). Może wtedy zleci jeszcze jakieś badania, bo wizytę oficjalną mam 15 XII.
A w ogóle nie gderajcie. Myślicie, że to tak łatwo? Całe życie bez problemu załatwiałam różne sprawy dla innych. Pamiętam np., jak stosunkowo niedawno rozstawiłam pół szpitala (mówiąc cicho, wolno, uprzejmie i złośliwie), bo mi nie chcieli przyjąć bezdomnego. I oczywiście przyjęli.
Ale trudniej mi o siebie. Byłam wychowywana (tresowana) na "dzielną osobę". Jestem dość odporna na ból, choć się go bardzo boję, więc nigdy nie wiem, czy już trzeba alarmować, czy jeszcze nie. W dodatku tracę zupełnie stanowczość, umiejętność racjonalnego widzenia siebie, możność podejmowania decyzji, resztki asertywności - gdy źle się czuję.
Z kolei nie chcę tym wszystkim obarczać męża. W sumie i tak to na niego spada (jak widać). Ale jemu naprawdę jest trudno, trudniej niż mi.
Jainko, tu trzeba alarmować. Lekarze mają nas chorych tysiące i wieczny brak kasy na leczenie w Polsce. Ja wiem, że o siebie zawalczyć jest trudno. Ale my - mamusie musimy walczyć o siebie dla naszych dzieciaczków. I tym się kieruj.
Na kawę to ja bardzo chętnie...
pozdrawiam
Asia
Hej, jestem. Ale jakoś z trudem. Nawet z pracą przeniosłam się do łóżka, jednak mocno zwolniłam tempo i głównie śpię.
W przerwach czuję się rozpieszczana przez przyjaciół i znajomych, przynoszą mi różne pyszności do jedzenia, ciekawe książki do czytania, ploteczki do obgadania...
Zresztą poza rannymi mdłościami ze mną też wszystko w porządku. tzn. sen bardzo przyjemny, noga mniej znowu boli, kaszel i inne takie nie dokuczają.
Wymyśliłam sobie coś śmiesznie konstruktywnego. Że w ramach "medycyny naturalnej" będę się leczyć refleksoterapią. Bo faktycznie zdarzyło mi się tak, że jakieś dwa lata temu na podeszwie lewej stopy pojawiło mi się zgrubienie, przy nacisku bolące. Doczytałam sobie, że oznacza to problemy z płucem. Na prawej nic takiego nie ma. Przyznam się, że co jakiś czas szczegółowo macam prawą stopę i potem oddycham z ulgą, że nie ma przerzutu do drugiego płuca. Ale faktycznie nie ma. Moja pani pedikiurzystka umie robić takie chytre masaże wschodnie, więc przed świętami sobie strzelę seryjkę - zobaczymy
Pa, idę spać. W środę będę na rtg i u mojego onkologa, więc wszystko OK.
I tak trzymaj kochana odpoczywaj , pozałatwiaj lekarzy abys przed świetami była piekna i zrelaksowana Trzymam kciuki Ineczko wierze ze zaskoczysz jeszcze rodzinke
Buziaczki
Pracuję i pracuję, ale... Ale w niedziele po południu ta noga zaczęła mnie boleć naprawdę mocno. Mąż zawiózł mnie na oddział ratunkowy Szpitala w Grodzisku. Bałam się, że mnie wyrzucą, tj. każą zażyć więcej morfiny, a w poniedziałek do onkologów. Jednak nie.
Słuchajcie, normalnie Europa Zachodnia. W ciągu 2 godzin obejrzało mnie dwóch chirurgów (miękki i twardy), zrobili USG nogi, rtg nogi takie siakie i owakie - i orzekli, że brakuje im poprzedniego zdjęcia rtg do porównania. Zakrzepicę wykluczyli stanowczo po sprawdzeniu dokładnie wszystkich żył. Widzą dużą dziurę w kości (3 x 4 cm) - i podejrzewają ropniaka. Wszystkie opisy badań dali w rękę, pogadali i kazali w poniedziałrek dzwonic do CO.
W poniedziałek lekarz prowadzący potwierdził jednak 15 XII jako wizytę, bo ma tłumy pacjentów, a nic się nie dzieje (wg niego - po przeczytaniu karty ze szpitala).
Walczę teraz między bólem a zaćpaniem - i boję się, że nawalę termin oddania pracy (pierwszy raz w życiu). Boli mnie w związku z tym także ambit. Mąż deklaruje wszelaką pomoc, no ale raczej trudno.
To tyle u mnie - się odezwę, jak oddam (miałam w niedzielę 13 XII).
Naprawdę dziękuję wszystkim za pamięć. Jakoś łatwiej od tego i cieplej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum