Witam,
Może ktoś udzieli mi jakichś wskazówek co dalej?? Poniżej w skrócie opis choroby mojej mamy:
W 2011 roku zdiagnozowano u niej rak odbytnicy pT3N2, przeszła operację odtworzenia ciągłości jelita cienkiego. Rak okazała się złośliwy bo po kilku miesiącach były przerzuty do płuc. Podano chemioterapię XI kursów FOLFOX, potem kolejną I kurs Lv+5Fu, potem Irionotekan. Kolejne badania stwierdziły progresję choroby w płucach i wątrobie (małe rozsiane guzki - raczej nie operacyjne). Potem Immunoterapia Vectibix VI kursów. Kolejna chemioterapia XELOX-5 kursów. I kolejna FAM-3 kursy. Chemie mama znosiła całkiem nieźle, ale choroby nie zatrzymały, bo zaczęła ją boleć głowa. Zrobiono TK głowy stwierdzono przerzut do móźdżku (w prawej półkuli móżdżku widoczna okrągła nieprawidłowa zmiana o podwyższonej gęstości o wym. 43x40mm).
Nie chcą jej już naświetlać z powodu progresji choroby. W szpitalu podano jej sterydy i Mannitol, wypisali do domu z zaleceniami (lekami):
Fluconazol, Pebi-Dexamethason, Pantopraz, Furosemid, Kalipoz prol.
Mama jest opuchnięta na twarzy, ledwie mówi, dużo śpi, nie ma siły wstać, chodzi tylko do łazienki.
Moje pytanie czy już naprawdę nie da się nic zrobić???
Acha nie napisałam: mama leczy się w poradni onkologicznej w Radomiu, jest pod opieka dr Czerwonko, konsultowana w Warszawie u prof. Wyrwicza.
Będę wdzięczna za jakiekolwiek sugestie, gdzie się udać, do kogo i co jeszcze można zrobić??
Paliatywne naświetlana miała robione w maju, tak przerzutowi towarzyszył obrzęk. I nie jesteśmy pod opieką żadnego hospicjum, opieka we własnym zakresie.
W takim razie myślę, że dobrym pomysłem będzie zapisanie się do hospicjum domowego - na pewno świetnie dajecie sobie radę w opiece, mimo ciężkiej sytuacji, ale hospicjum byłoby dla Was zabezpieczeniem pod kątem szybkiej porady lekarskiej, recepty, podania leku.
Przerzuty do mózgu, a zwłaszcza do móżdżku, mogą dawać nagłe objawy, których się nie przewidzi - móżdżek odpowiada za napięcie mięśni, koordynację ruchową, jeśli objawy z tej strony do tej pory się nie pojawiły, zapewne to nastąpi.
Opuchnięcie twarzy wynika zapewne ze sterydów.
Chemioterapia w tej chwili nie ma sensu, choroba rozwija się mimo leczenia i dalsza chemia jedynie obciążałaby organizm, nie dając większych rezultatów.
Operacyjne usunięcie guza można by rozważać przy a) dobrym stanie mamy (a z tego co piszesz wynika, że raczej jest odwrotnie) b) opanowanej chorobie w obrębie jamy brzusznej (a rozumiem, że i tam występuje progresja).
Jeśli naświetlania były w maju i od tego czasu żadnego badania TK głowy nie było, to nie wiemy też czy nie pojawiły się nowe zmiany.
Tzn. gdy wykryto guz w mużdżku skierowano na naświetlania paliatywne i przez jakiś miesiąc było całkiem dobrze, potem pojawiły sie zawroty, zrobiono TK i stwierdzono obrzęk stąd pewnie podano sterydy. Nie wiem jak jest w jamie brzusznej, guzki różnych rozmiarów są w płucach i wątrobie.
Ja bym chciała jeszcze powalczyć o dobre samopoczucie mamy, ona ma dopiero 58 lat, ale nie wiem gdzie jeszcze się udać, kto mógłby sie podjąc jakiegoś leczenia, by mogło się poprawić???
Jeśli mówisz o poprawie stanu mamy - by nie odczuwała bólu, by leczono objawy choroby, to hospicjum jest dobrym wyjściem.
Jeśli zaś masz na myśli leczenie mamy pod kątem wyleczenia - to jest niemożliwe, przykro mi.
Zdaję sobie sprawę z tego że wyleczenie może być nie możliwe, ale chociaż zatrzymanie rozwoju, albo cokolwiek by było lepiej, by mogła samodzielnie funkcjonować jak było do tej pory nim pojawił się ten guz w móźdżku....
A czy możesz mi coś więcej napisać o tym hospicjum, na czym ono polega, jak to wygląda w praktyce i gdzie wnioskowac o takie hospicjum??
Możesz o tym poczytać np. tutaj; http://fundacja-onkologic...jcia-opiek.html
Opieka polega właśnie na wizytach lekarza, pielęgniarki, możliwości kontaktu z nimi, przepisania leków.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum