W dniu badania dostaliśmy opis badania:
Struny głosowe bez zmian. Klin rozwidlenia prosty, ostry. Strona prawa-drzewo oskrzelowe bez zmian. Strona lewa - duża ilośc gęstej, białej wydzieliny głownie w oskrzeli dolnoplatowym. Po odessaniu wydzieliny nie stwierdzono zmian wewnatrzoskrzelowych do poziomu oskrzeli subsegmentarbych. Pobrano wymazy szczoteczkowe z Plata dolnego oraz wykonano TBNA węzłów chlonnych 7.
Dziś dostaliśmy:
Rozpoznanie: tumor pulmionis sin
Materiał: wymazy z oskrzeli Plata lewego (2prep)
Wynik: w badanych dwóch rozmazach cytologicznych treść sluzowo-ropna oraz komórki nablonka dróg Oddechowych bez cech apatii. Komórek nowotworowych nie znaleziono.
[ Dodano: 2012-01-26, 00:56 ]
I jeszcze jeden ...
Materiał: TBNA 7 (3prep)
Wynik: w badanych trzech krwistych rozmazach cytologicznych obecne komórki nablonka dróg oddechowych bez cech atypii.(zle wpisałem to słowo wyżej miało być "atypii" a wpisałam "apatii")
Komórek nowotworowych nie znaleziono.
[ Dodano: 2012-01-26, 01:01 ]
Wynik: w badanych dwóch rozmazach cytologicznych treść sluzowo-ropna
Czy ta treść sluzowo-ropna mogła sie juz tworzyć z powodu początku zapalenia płuc czy to ten guz powoduje tworzenie takiej treści?
[ Dodano: 2012-01-26, 01:07 ]
Bardzo dziękuje za każdy komentarz i odpowiedz... Lekarze dziś są tacy zaganiani, w CO niesamowite ilości pacjentów, nie maja czasu a często i cierpliwości na tłumaczenie rodzinie pacjenta dlaczego jest tak a nie inaczej...
Witam! Pozwoliłam sobie przeczytać Pani wątek, trochę mi przypomniało sytuację z moim tatą. Tato tez miał wodę w płucach, w szpitalu ją ściągano czuł się lepiej ale chwilowo. Potem płynu znowu przybywało. Nie napisałaś jeszcze ile tata ma lat? Mój miał 61, okazało się dopiero w szpitalu w jak bardzo ciężkim jest stanie - serce płucne, niedomykalność zastawki, nadciśnienie płucne (chyba), wysięk w jamie opłucnowej i rozpoznanie rak złośliwy płuca prawego. I właśnie ze względu na serce, po diagnozie nie kwalifikował się do bronchoskopii i dalszego leczenia - tylko do leczenia paliatywnego w hospicjum domowym. Lekarz w szpitalu po konsultacji z innymi poinformowała mnie, że tato może nie przeżyć bronchoskopii a chemii nie przeżyje. I tak zawieźliśmy tatę do domu i czekaliśmy na opiekę z hospicjum. Ale widzę, że zrobiono dla taty bronchoskopię i planowane są jakieś zabiegi. To super!
Tata ma 66 lat.
A jak u Was zdiagnozowano raka płuca jeśli nie było bronchoskopii u taty?
Moj tata, jak czytalas, był przez lekarzy spisany na straty, miał nie przeżyć drogi do hospicjum nie mówiąc juz o bronchoskopii. My jeszcze walczymy choć teraz jak badanie nie wyszlo to znowu jesteśmy w martwym punkcie:-((. A wszystko było na dobrej drodze, trafiliśmy na lekarza - chemika, który chciał tatcie podać chemie...tata teraz cały czas pyta o wynik i ma nadzieje na te chemie, nie wiem jak mam mu powiedzieć, ze nie udało sie ustalić jaki nowotwor go niszczy;-((...
A jak Twój tata czuł sie w domu jak zebrał sie płyn? Nie dusil sie czy mieliście tlen? Choć juz wiem, ze sam tlen jak jest duzo płynu nie pomaga, jak dawaliscie sobie radę? Jeśli juz u nas dojdzie do hospicjum to chciałabym tatę mieć w domu, boje sie jednak momentu kiedy zacznie sie dusić a ja nie będę wiedziała co zrobić i jak mu pomoc...:-((
Witaj! Tato trafił 2 listopada do szpitala z silną dusznością. Przez pierwsze dni nie można było zrobić mu żadnych badań na leżąco bo się dusił. Jeszcze przed szpitalem tato miał problemy ze snem, nie mógł znaleźć pozycji, spał na siedząco i tak samo było w szpitalu. Po paru dniach zrobili mu ekg i się okazało w jak kiepskim stanie jest jego serce, jak ciężką miał niewydolność krążenia. Tato miał też wodę w brzuchu i pierwsze podejrzenia lekarza były o rak jelita grubego, dlatego miał mieć robione badania w tym kierunku. Jednak stan serca i duszność nie pozwoliły na gastroskopię i kolonoskopię. Zdecydowano się na tomograf brzucha, jednak tato nie wytrzymał leżenia na plecach i badanie przerwano tuz po podaniu kontrastu. Decyzja- upuścić wodę z opłucnej. Udało się bez komplikacji - 2 litry i tato poczuł się lepiej, zaczął leżeć na boku i podsypiać. Dalej był tomograf samych płuc i w zasadzie na wynikach tomografu i krwi i plwocin i po konsultacjach z onkologiem i urologiem taka została postawiona diagnoza. Badano tez płyn z opłucnej. Wszystko to dało lekarzom podstawę do takiej diagnozy - rak złośliwy płuca prawego bez kwalifikacji do dalszej diagnostyki i leczenia chemią.
Tato przez pierwsze dni czuł się nieźle - wyszedł nawet dwa razy na spacer (mieszkał na wsi) odwiedził sąsiada. Z każdym dniem było słabiej. Pierwsze dni trochę spał na boku, miał cały czas tlen (wypożyczyłam koncentrator tlenu) potem było coraz trudniej mu oddychać. Najlepsze pozycja na siedząco z pochyloną głową. U taty dochodziła tez sprawa dużego brzucha, który naciskał na przeponę. Tato raz jeździł na ściągnięcie płynu - lekarz upuścił standardowo 1l, ulga była chwilowa.
Szczerze powiem. Tatę wypisano 1 grudnia do domu. 31 grudnia w nocy zmarł. W Święta czuł się już źle, a ostanie dni, jakieś 4 były ciężkie. Bardzo!!! spuchły mu nogi, był wymęczony brakiem snu. Ostatni dzień - cały czas pod tlenem, narzekał że mu słabo. Tato umarł w nocy o 3, w czasie snu.
Co możesz zrobić? Cóż. Mój tata cały czas czekał na opiekę hospicjum. Mieszkał z mamą ok.30 km od miasta - więc na pewno inaczej jest z dostępem do "usług medycznych". Lekarz z hospicjum pierwszy raz była w piątek rano - zmieniła trochę dawkowanie leków, przepisała morfinę i jeden jeszcze lek na uspokojenie, tato wieczorem przyjął leki a w nocy o 3 zmarł. Myślę, że ważna jest fachowa opieka już teraz, by nie zostawić taty bez opieki, bez lekarza. A Pani również może do takiego lekarza zadzwonić i poradzić się a on podpowie co robić.
[ Dodano: 2012-01-27, 20:34 ]
Rozpisałam sie... Nie było mnie przy samym odejściu taty. Ja nie mieszkam już z rodzicami, mam swoja rodzinę i małe dzieci. Ale od Świąt byłam z Nim. W ostatni dzień, w piątek byłam u niego, rozmawiałam z lekarz z hospicjum i pielęgniarką. Umówiliśmy się na następną wizytę po Nowym Roku. Musiałam wrócić do domu, bo po południu była o nas kolęda. Miałam przyjechać w sobotę na Sylwestra. Jednak w nocy był telefon. Przy tacie była mama i moi dwaj bracia.
Dramat... W tak krótkim czasie nasi bliscy odchodzą...;-((
Mój tata tez nie śpi w nocy i tez puchly mu stopy, teraz w szpitalu tez mu spuchly... Ale nie ma przerzutow tylko Nacieki na oplucnej no i ten płyn... więc po lekturze tutejszych postów mam nadzieje, ze tata da radę... Nigdy właściwie nie chorował, tylko w październiku zeszłego roku miał ostre zapalenie trzustki, chciałam przy okazji zapytać naszych specjalistów czy ta trzustka mogła byc juz jakimś sygnałem do teraźniejszej sytuacji? Choć po przeswietleniu brzucha lekarze nie mówili nic o żadnym guzie i nic nie zapowoadalo takiej tragedii....
[ Dodano: 2012-01-28, 10:26 ]
Znaczy, ja wiem ze naciek to tez przerzut, chodziło mi o to, ze nie ma odległych...
agusiab, U nas bylo bardzo podobnie jak u sulek,
Tatulek we wrzesniu 2010 roku mial sciagana wode.wczesniej przed sciagnieciem spal na polsiedzaco z glowa w dol.Nie mogl lezec bo robilo mu sie duszno..ale tlenu jeszcze nie potrzebowalismy.Po sciagnieciu wody dobrze bylo do lipca 2011 r.Tatus jezdzil ze mna na chemie,mial naswietlenia.Pod koniec czerwca znow woda naszla.Sciagneli w lipcu...Znow bylo dobrze do konca wrzesnia.Potem historia sie powtorzyla ze spaniem..Bral furosemid wiec nogi ani twarz nie puchly.nastapila dusznosc...Dopiero gdy 7 pazdziernika wzieli Tatke do szpitala dostal tlen.wczesniej nie bylo potrzeby.Od 7 pazdz 2011 r dostal w szpitalu pierwszego dnia tlen,a potem wlasciwie ostatniego i podczas odchodzenia.W chorobie nowotworowej przerzuty moga nastapic w kazdej sekundzie...U mojego Tatki byl przerzut 7mm w glowie.zalatwilam naswietlenie..wszystko...Niestety mial wyjsc 13 pazdz a odszedl do Domu Pana..Widac tak mialo byc...kazdego dnia po kilka razy bylam w szpitalu..dzien przed odejsciem,wlasciwie kilka godzin ...bylam...
Jedno co jest straszne..mimo sciagniecia wody w poniedzialek i zupelnego braku (TK pluc) wody w plucu na wtorek..woda natychmiastowo zaczela naplywac w srode wieczorem.Tatus odszedl poprzez uduszenie..tlen nic nie pomogl...
Pamietaj jedno ze kazdy organizm jest inny..Podobne sa reakcje ale okres przezycia zalezy nie od nas..
Duzo sil Ci zycze i nie sugeruj sie naszymi historiami,bo co czlowiek to inna historia
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
Dziękuje Ci bardzo kochana!! Ja jeszcze wierze i mam wielka nadzieje... choć wiem, ze stytuacja jest ciężka i wszystko jest przeciwko nam, choćby ta bronchoskopia który nie powiedziała nam jaki to nowotwor:-((, a tata dalej pyta czy są juz wyniki.
Życzę wszystkim i sobie tez, żeby nasi (w przyszłości lub obecnie badający nas) lekarze tak samo ja Ty podchodzili do pacjenta z przekonaniem, ze każdy organizm jest inny i inaczej reaguje, ze co człowiek to historia a nie SUGEROWALI sie STATYSTYKAMI skreslając tym samym pacjenta, któremu jeszcze można pomóc i zatrzymać proces chorobowy...;-(
Gonią, u nas bez zmian, tata dalej w szpitalu, leczymy zapalenie płuc, lekarstwa działają i tata lepjej sie czuje. Tylko stopy ma znowu spuchniete.
Mam jeszcze pytanie i prośbę do naszych administratorów o przetlumaczenie dokładnie TK mojego taty ze strony 1, bo czytam tu na forum historie gdzie pacjenci są w bardziej (tak mi sie wydaje) zaawansowanym stadium choroby a mimo to lekarze jeszcze walczą i kierują na chemie czy radio...:-( Ja wiem, ze taty przypadek jest nieoperacyjny ale dlaczego lekarze nie zaproponowali dalszego leczenia, dlaczego od razu przekrelisli tatę, czy ten wynik TK jest naprawdę tak bardzo zły???
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum