Znalezionych wyników: 20

Oj niestety tak, bywały bóle potworne niekiedy, tak to jest w tej paskudnej chorobie, bóle są chyba nieuniknione. Tata stosował plastry przeciwbólowe Transtec, które bardzo mu pomagały ale niekiedy ból był dużo silniejszy i pojawiał się nagle.

pozdrawiam gorąco

ale z drugiej strony 2,5 roku z takim paskudnym, wielkim guzem to i tak bardzo długo, lekarze podobnie mówią

pozdrawiam

terapia nexavarem niewiele pomogła, w zasadnie to może jedynie troche przystopowała pogarszanie się AFP, później była kilkumiesięczna chemia, która też niewiele pomogła a bardzo wyniszczyła organizm, do tego stopnia, że tata trafił do szpitala bo zemdlał na szpitalnym korytarzu z wycieńczenia.
Przez ostatnie miesiące nie dostawał już żadnej chemii, organizm miał się trochę zregenerować, niestety kilka dni temu zmarł :(

[ Dodano: 2013-01-28, 10:27 ]
pozdrawiam i trzymam mocno za Was wszystkich kciuki

w okresie od kwietnia do lipca tata zaliczył chemioterapię, która go strasznie wyniszczyła i niestety nie pomogła, później to już była tylko wegetacja :(

no niestety w przypadku taty wszyscy lekarze mówią, że guz jest nieoperacyjny

Mój tata przez kilka miesięcy leczył się nexavarem. Bywało różnie z samopoczuciem,raz lepiej, raz gorzej ale w pewnym momencie gdy był już bardzo wyczerpany lekarze przerwali terapię (po około 6 miesiącach o ile mnie pamięć nie myli). Po nexavarze dostał chemioterapię.

Pewnie za późno to piszę, bo już pewnie się gdzieś udaliście ale mój tata na Raciborskiej w Katowicach dostał się na terapię nexavarem

Mój tata miewał też podobne przeboje na Raciborskiej w Katowicach, chorzy po 8 godzin czekają na korytarzach. Bywa, że na darmo bo wizyta gdzieś umknęła w papierach. Jest ciężko, chory musi mieć dużo siły, żeby te wizyty w szpitalu jakoś wytrzymać.

pozdrawiam i życzę powodzenia

Jak to w ogóle możliwe, że podjęto się wycięcia tak ogromnego guza ?
Mój tata ma obecnie guza ok 14 cm, przy pierwszym zdiagnozowaniu miał ok 8cm i już był nieoperacyjny, jak twierdzili lekarze.
No i przez dobrych kilka miesięcy jechał na nexavarze, objawy i skutki uboczne były bardzo różne, niekiedy czuł się dobrze, ale bywały też okresy bardzo kiepskie. Po kilku miesiącach lekarze zdecydowali o przerwaniu terapii nexavarem (nie było żadnych efektów, guz się jeszcze lekko powiększył) i podali mu klasyczną chemię.

pozdrawiam

Leczenie nexavarem powoli dobiega końca, z przerwami spowodowanymi fatalnym samopoczuciem. Guz mniej więcej bez zmian od jakiegoś czasu, czyli ok 14 cm, natomiast dzisiaj odebrałem wynik wczorajszego rezonansu kręgosłupa, w którym wniosek brzmi:

zmiany o charakterze meta w obrębie trzonu L5
:-(

pozdwawiam

Witam Was kochani, dawno tu nie zaglądałem.
U nas sprawa wygląda tak, że tata nadal bierze nexavar, bywało bardzo różnie, w październiku z wycieńczenia wylądował w szpitalu na kilka dni. Niekiedy trzeba było odkładać nexavar na kilka dni, żeby jakoś przywrócić organizm do pionu. Słabości, gorączka , bóle. Dziesiatki badań krwi, TK, rezonanse.
I po tych miesiącach kuracji wyniki krwi są w miarę od, AFP ostatnio ok 8,5 (bywało ponad 11) o ile pamiętam i generalnie lekarze mówią, że wyniki są ładne ale niestety sam guz rośnie, teraz ma już ok 14 cm (ostatni rezonans) i niewykluczone, że NFZ nie da zgody na dalszy nexavar.
Pani doktor zwiększyła dawkę nexavaru o 1 tabletkę dziennie i za 2 tygodnie kontrola i się okaże co dalej. Ostatnio wspominała o zastosowaniu chemii standardowej.
Niestety dolegliwości wynikające z choroby potęguje ciągłe użeranie się ze służbą zdrowia. Kurcze, żeby taki chory człowiek musiał spędzać po 8 godzin za każdym razem na szpitalnych korytarzach (pobranie krwi, wizyta u pani doktor i oczekiwanie na jakieś recepty) to jest granda.
Do tego zamieszanie z refundacjami. Tata stosował plastry transtec, które dobrze na niego działały ale niestety się okazało, że od nowego roku są dużo droższe i jedno opakowanie, które starcza na kilka dni kosztuje ok 70 zł. Zamienników podobno za bardzo na tej liście nie ma (ja się pytam jak to możliwe?). Są owszem ale słabsze ale w szpitalu nie mają recept na te plastry, w przychodni rodzinnej czekamy już 2 tygodnie aż specjalne 'różowe recepty' sprowadzą. No cyrk na kółkach, wczoraj w tej sprawie tata był znów w szpitalu ale pani doktor na urlopie i nikt nic nie potrafi załatwić, w przychodni obiecali, że coś załątwią ale nadal nie ma. No kurcze, żeby niby taka oczywista rzecz wymagała takiego poświęcenia chorego? Wybaczcie ale potwornie wściekły jestem z tego powodu.

pozdrawiam bardzo ciepło

[ Dodano: 2012-02-02, 11:24 ]
Czy może ktoś z Was się orientuje, jakie leki przeciwbólowe na taką przypadłość są teraz refundowane bo lekarze chyba jeszcze sami nie ogarniają tego tematu?

Hej

Właśnie wczoraj tata skończył prawie miesięczną kurację nexavarem, wczoraj był w szpitalu, robili RTG klatki, w piątek reszta badań, m.in. krew i USG i ewentualnie dalsze decyzje, czy nowy wniosek do NFZ o dalsze leczenie Nexavarem. No chyba, że badania pokażą, że lek nie działa.
W pierwszej fazie leczenia walczył z bardzo wysokim ciśnieniem, przekraczającym niekiedy 200/120 a od ponad tygodnia z temperaturą przekracjającą 39 stopni.
Jest różnie, niekiedy czuje się dobrze, niekiedy bardzo źle.

pozdrawiam i kciuki za Wszystkich trzymam

witaj

tata czeka właśnie na nexavar, do polowy lipca ma być decyzja
a generalnie czuje się dość dobrze

pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za Twoją Mamę

Dziękuję bardzo, bardzo.
Dawno tu nie zaglądałem. Biopsja potwierdziła HCC, pod koniec kwietnia było TK na którym wyszła progresja w stosunku do badania z IX.2010 130%, guz ok 12 cm teraz, cechy nadciśnienia w zyle wrotnej (o ile nie przekręciłem, z pamięci teraz piszę) i generalnie wszyscy lekarze mówią,że nie ma szans na resekcję. Na 22 czerwca wyznaczono termin chemioterapii.

pozdrawiam serdecznie

Biopsja się chyba udała ale tata czuje się niestety kiepsko bo oprócz tego
praktycznie od miesiąca walczy z zapaleniem oskrzeli, 3 antybiotyk, cały obolały.
No i generalnie w trakcie biopsji lekarze powiedzieli, że przez USG nie wygląda to dobrze.

Ty jak się czujesz?