Może mi ktoś wyjaśnić co oznacza, że: utkania trzustki nie znaleziono?
Moja mama ma raka głowy trzustki, i w lutym miała mieć zabieg metodą nano knife, ale po otworzeniu jej okazało się że ma przerzuty do węzłów chłonnych i prawdopodobnie raka w ogonie trzustki. Zrobili jej zespolenie żoładkowo jelitowe i pobrano wycinek z ogona trzustki po czym wyniki są następujące:
Histpat:
MIEJSCE POBRANIA:
1. Węzeł chłonny okolicy krzywizny większej żołądka.
2. Wycinek z ogona trzustki.
ROZPOZNANIE :
1. Lymphadenitis chronica reactiva sine neop lasmate (0/4)
Cztery (4) drobne węzły chłonne i tkanka tłuszczowa wraz z dużymi naczyniami bez zmian nowotworowych.
2. Lymphadenitis chronica reactivia sine neop lasmate (0/2)
Dwa (2) reaktywne węzły chłonne (3 mm i 5 mm) bez zmian nowotworowych .
Utkania trzustki nie znaleziono.
I nie wiemy czy w końcu jest ten guz czy nie ma, i co z tymi przerzutami do węzłów chłonnych.
To znaczy, że tam gdzie zamierzano pobrać fragment z ogona trzustki, to go nie pobrano, a pobrano węzły chłonne (upraszczając: ktoś myślał, że to trzustka, a to węzeł).
Przerzutów do węzłów nie znaleziono w pobranych materiałach.
To tak na moje myślenie.
Oczywiście przede wszystkim wynik taki należy omówić przede wszystkim z lekarzem.
Czyli oni mysleli że pobrali z ogona trzustki a to był węzęł ? To by oznaczało że w ogonie nic sie nie dzieje . To tak na mój rozum Mama była u onkologa ale nic jej nie chciał wyjaśnić oprócz tego że ma zrobić tomograf i dopiero wtedy przyjść.
Skoro nic nie pobrano z ogona, to skąd wiadomo, że nic się tam nie dzieje?
Nie znamy żadnych wyników badań obrazowych, interpretujemy jedno zdanie z wyniku - aby móc się wypowiedzieć w pełni merytorycznie musielibyśmy znać pełną historię choroby od początku.
Bachkach, skąd jesteś? Operacja nano knifem jest bardzo droga. Metodą Wipla liczy się w tysiące a nano knifem jest znacznie droższa. Odsyłam do rozmowy z prof. Lampe, w google" W Polsce szanse na przeżycie 5 lat ma 1% chorych " - tytuł artykułu
Droga to małopowiedziane ! Ale mama miała mieć za darmo bo był to zabieg przeprowadzony we Wrocławiu po raz pierwszy. No ale nie wyszło. A co do szans przeżycia.. to są statystyki a każdy jest inny. Jak Bóg będzie chciał to będzie żyć do 80tki I ja w to wierze ! Chociaż nawet z tych 5 byłabym zadowolona :p Wiara góry przenosi .
a jednak warto się zmierzyć ze statystykami, choćby po to, aby dobrze wykorzystać czas, który wam został . moja teściowa z nowotworem trzustki żyła 2 lata i to było długo!!! Więc wierz, ale realnie podchodź do choroby . na forum jesteś krótko, pewnie nie możesz pozbierać się po diagnozie. poczytaj historie innych. mnie to bardzo pomogło- właśnie w otrząśnięciu się z szoku, pozbieraniu, przygotowaniu do nieuchronnego. Nie złość się za słowa prawdy. albo złość się- załóż wątek w dziale poświęconym wsparciu. Tu są świetni ludzie, na pewno wesprą cię, wysłuchają, poradzą.
Ja to wszystko wiem , naczytałam się w tamtym roku O chorobie a raczej podejrzeniach dowiedzieliśmy się we wrześniu. Najpierw myśleli, że to zapalenie trzustki . Dwa miesiące w plecy. Bo mama leczona byla na coś czego nie było. W grudniu wiedzieliśmy , że przypałętał się ten złośliwy lokator. I w tym samym czasie zadzwonił do nas prof. że jeżeli mama wyrazi zgodę to wezmą ją na zabieg metodą nanoknife a że we wrocławiu robią to pierwszy raz więc mama nic nie zapłaci , termin : 3 stycznia a w sylwestra dowiedzielismy się że zabieg przeniesiony na 21 luty. W międzyczasie mama wzieła chemie. A w lutym okazało się że ma przerzuty do węzłów. Przy okazji zrobili jej zespolenie jelitowe więc znowu miesiąc w plecy bo bez chemii. Mami jest silna i dzielna jak nie wiem co . Wyznajemy zasadę : walczy się do końca i wierzy się do końca.:) Celebrujemy każdy dzień. Nie wiadomo co się wydarzy. Może został jej miesiąc , rok a może 20 lat ? Internet faktycznie brutalnie się wypowiada na temat tej choroby. Ale dla Boga na szczęście nie ma niemożliwego
Chciałam się zapytać jeszcze , bo mama od tygodnia leży w szpitalu , włożyli jej rurke przez nos do żołądka i leci jej taki płyn barwy : zgniła zieleń. W niedziele zrobili jej kolejne zespolenie omijające i co prawda tego płynu jest mniej ale jest. Co to może być ?
Bach,
jest to wydzielina ropna, przy prawidłowym gojeniu, braku owrzodzeń będzie jej faktycznie coraz mniej, trzeba obserwować czy nie jest podbarwiona krwiście.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2014-06-04, 07:29 ] Prawdopodobnie była to po prostu treść żołądkowa, nie wydzielina ropna. Założono odbarczanie żołądka, aby "odciążyć" zespolenie.
HEJ
Mam pytanie. Mama od kad odłączyli ją od kroplówki żywieniowej i wróciła do domu , nie je . To znaczy je ale pare kostek arbuza , pare truskawek , sok z grejfruta , albo jedno miseczke borówek z jogurtem naturalnym i zaraz mówi że jest syta. Że nie da rady zjeść nic więcej. Wszystko wodniste. Robiłam jej lekkie zupki podbijane kaszą ale nie chciała.Ma czkawke zaraz. I ten stan trwa już tydzień. Wczoraj doszły znowu śliny i wymioty koloru zgniłej zieleni . Dziś już wymiotów nie ma ale są śliny. Pogotowie wezwałam ale mama się nie zgodziła na szpital. Jest osłabiona czemu nie ma sie co dziwić bo nic pożywnego nie je. Nutridrinków nie chce bo są zbyt słodkie a jej sie strasznie chce pić. Pije wode , herbate bez cukru. Chciałam się zapytać czy to normalne po drugim zespoleniu ?
Baś,
czy otrzymaliście zalecenia żywieniowe dla kolejnych tygodni po wykonaniu zespolenia? Rozumiem, że mama nie ma apetytu, ale dobrze byłoby choc częściowo trzymać się wytycznych diety po takim zabiegu i jest to bardzo istotne.
Dobrze, że mama sporo pije (sok z grejfruta to nie jest obecnie najlepszy pomysł!) woda i słaba herbata - tak.
Odnośnie do opisywanych wymiotów - a mija około 2 tygodni od przeprowadzonego zabiegu - myślę, że mama powinna była jednak trafić na oddział - najlepiej do operatora, który wykonywał zabieg. Jeśli nie zdołasz przekonac mamy, dobrze byłoby wykonaź choćby USG - nawet prywatnie.
[ Dodano: 2014-06-02, 22:01 ]
Czy mama przyjmuje np. Orsalit?
Leki ? Ona po tym zabiegu nie dostała żadnych leków ! Właśnie wczoraj zabrało ją pogotowie bo zesztywniała , palce u stóp jej zsiniały i wogóle nie kontaktowała za dobrze , jest odwodniona , mi ciezko było jej wstrzyknąć morfine a co dopiero ratownikom wkuć się jej w żyłe . Mówią że mamy stan jest stabilny ale cieżki i nie chca jej nawet kroplówki żywieniowej podłączyć
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum