Ponieważ w pierwszej fazie leczenia udzieliliście mi bardzo wartościowych informacji, ośmielam się ponownie prosić o pomoc...
Mama skończyła chemię na początku września.
W dzień ostatniego wlewu rehabilitantka (!) wyczuła guzek pod pachą.
Biopsja wykazała, że jest to wznowa, RTG wykazało również kilka mniejszych guzków.
Lekarze podjęli decyzję o leczeniu operacyjnym, a następnie brachyterapii.
Około miesiąca temu mama rozpoczęła hormonoterapię (Tamoxyfen).
W międzyczasie zrobiono TK klatki piersiowej i jamy brzusznej.
Wyniku nie widzieliśmy, lekarka twierdzi, że nie ma w nim nic istotnego, ale dla pewności zleci badanie PET, które zostanie wykonane już po zabiegu.
Ostatecznie przyznała, że badanie wykazało guzki w płucu (6mm), śródpiersiu (6mm) i tarczycy (3mm).
Przypuszczam że sytuacja jest bardzo zła, a badanie wykazało przerzuty.
Kilku rzeczy jednak nie rozumiem:
Dlaczego nie zlecono badania PET przed operacją/nie wstrzymano zabiegu?
Z wiedzy, którą posiadłem czytając forum i fragmenty różnych publikacji wynikałoby, że jedynym sensownym leczeniem w zaistniałej sytuacji jest kolejna chemioterapia.
Czy mam rację?
Ewentualnie, jeśli w grę wchodziłoby leczenie chirurgiczne, ważniejszy jest chyba przerzut na płucu, bo to narząd niezbędny do życia...
Termin zabiegu wyznaczony został na wtorek. W poniedziałek jedziemy do szpitala, będę miał wtedy szanse porozmawiać z lekarzami i chciałbym się do tej rozmowy jakoś merytorycznie przygotować...
Będę bardzo wdzięczny za wszelkie wyjaśnienia i sugestie.
W międzyczasie zrobiono TK klatki piersiowej i jamy brzusznej.
Wyniku nie widzieliśmy, lekarka twierdzi, że nie ma w nim nic istotnego, ale dla pewności zleci badanie PET, które zostanie wykonane już po zabiegu.
Ostatecznie przyznała, że badanie wykazało guzki w płucu (6mm), śródpiersiu (6mm) i tarczycy (3mm).
Przypuszczam że sytuacja jest bardzo zła, a badanie wykazało przerzuty.
Kilku rzeczy jednak nie rozumiem:
Dlaczego nie zlecono badania PET przed operacją/nie wstrzymano zabiegu?
Czułość PET w wykrywaniu zmian o średnicy poniżej 1 cm oraz raków o niskim metabolizmie glukozy np. raka zrazikowego jest bardzo niska. Tak więc to badanie może niczego nie wyjaśnić.
Nie można opierać się na przypuszczeniach. Do wyników powinniście mieć dostęp i być rzetelnie informowani przez lekarza o stanie Mamy.
kb1982 napisał/a:
Z wiedzy, którą posiadłem czytając forum i fragmenty różnych publikacji wynikałoby, że jedynym sensownym leczeniem w zaistniałej sytuacji jest kolejna chemioterapia.
Czy mam rację?
Niekoniecznie. Występuje ekspresja ER więc uważam, że słuszne jest leczenie hormonalne. Z tego co piszesz zostało wdrożone po zdiagnozowaniu wznowy.
Dzięki za szybką i rzeczową odpowiedź.
Co do wyników, do tej pory nie było z nimi żadnych problemów, więc obawiam się, że tym razem nie będzie dobrych wieści...
Czego w ogóle możemy spodziewać się w tej sytuacji?
Czy gdyby zmiany się (odpukać) powiększały, jest jeszcze szansa że rak okaże się wrażliwy na inną chemię?
Czy gdyby zmiany się (odpukać) powiększały, jest jeszcze szansa że rak okaże się wrażliwy na inną chemię?
Po wyczerpaniu możliwości leczenia hormonalnego lub jeśli dynamika rozwoju choroby byłaby znaczna rozpatrywałabym możliwość leczenia iksabepilonem (lek z grupy epotilonów).
Witam, ponownie prosząc o pomoc.
Sytuacja jest bardzo zła.
Latem tomograf wykazał u mamy powiększoną macicę. Lekarze podejrzewali zmiany niezłośliwe spowodowane działaniem Tamoxyfenu. Przeprowadzono resekcję jajnika i macicy.
Badanie hispatologiczne wykazało, że to jednak przerzut nowotworu pierwotnego.
Dzisiaj tomograf wykazał pojawienie się zmian przerzutowych na wątrobie, okrężnicy i prawdopodobnie w jelitach.
Od dłuższego czasu mama uskarża się na problemy z przełykaniem, uczucie cofania treści żołądkowej oraz problemy z wypróżnieniem. Mimo, że informowała o tym lekarza, nikt nie zlecił dodatkowych badań.
Wertując różne opracowania dochodzę do wniosku, że w tej sytuacji nie ma już prawdopodobnie możliwości żadnego skutecznego leczenia, mogącego w znaczący sposób wydłużyć życie. W chemioterapii I użyto Doksorubicyny i Taxolu, wznowa miejscowa nastąpiła jeszcze przed jej zakończeniem.
Lekarz, u którego byliśmy na niezależnej konsultacji jeszcze przed ostatnim tomografem, zalecił wykonanie testu pod kątem mutacji BRCA1. Z tego co pamiętam, wynik pozytywny przemawia za zasadnością użycia w chemioterapii cis-platyny, co daje jakieś realne szanse na dłuższą stabilizacje lub nawet remisję zmian.
Przepraszam za chaos w tekście, ale na razie próbuję pogodzić się z rzeczywistością.
Prosiłbym o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Czy jeżeli test wykaże brak mutacji BRCA1, jest w ogóle sens podejmować chemioterapię, skoro najskuteczniejsze obecnie preparaty nie dały żadnego efektu?
2)Czy zastosowanie hormonoterapii II linii byłoby w takim wypadku właściwym rozwiązaniem?
3)Proszę o wszelkie inne sugestie dotyczące innych możliwości skutecznego jeszcze leczenia, badań klinicznych czy innowacyjnych metod stosowanych w ośrodkach innych niż COI w Warszawie.
W najbliższym czasie postaram się wkleić wyniki badań, w tej chwili jednak zależy mi na ukierunkowaniu dalszych działań, ponieważ mam poczucie, że czasu zmarnowano już zbyt wiele.
Będę bardzo wdzięczny za wszelkie rady, sugestie i uwagi...
[ Dodano: 2014-12-23, 01:54 ]
Wcześniej forumowicze doradzili zainteresowanie się nową grupą farmaceutyków - epotilonami, w szczególności Iksabepilonem.
Czy ktoś z Państwa orientuje się, czy został on już zarejestrowany w Polsce, a jeśli nie, czy jakieś krajowe ośrodki prowadzą badania z użyciem tego leku?
Minęło 2 lata, a nadal bardzo ogólnie opisujesz sytuację. Nie podałeś kiedy była usuwana macica i jaki był konkretnie wynik his-pat. Jeżeli lekarze stwierdzili że to przerzut, to znaczy że jest materiał i można sprawdzić czy receptory na przerzutach są takie same jak w guzie pierwotnym, to jest bardzo ważna informacja bo wskazuje kierunek leczenia. Nie piszesz czy Mama kontynuuje hormonoterapię, jeżeli ten przerzut w układzie rodnym nadal jest hormonowrażliwy to ja bym widziała wskazania do natychmiastowego zastosowania faslodexu, mniej obciążający od chemioterapii i już po ok 2-3 mies można zrobić TK i sprawdzić czy działa. Jeżeli receptory na tym guzie przerzutowym nie były badane to albo wyproś to u lekarza, albo wypożycz materiał i zrób prywatnie w innym laboratorium.
Faslodex planowano już po operacji. Do pojawienia się zmian w macicy mama była leczona Tamoxyfenem.
Pytanie, czy w tej sytuacji nadal jest to aktualne... Dynamika zmian wydaje się wysoka, skoro 3 miesiące wcześniej poza macicą w badaniu nie uwidoczniono żadnych ognisk.
Wkleję wieczorem hispat, ale z tego co pamiętam, guz był hormonozależny, natomiast pojawiła się nadekspresja HER2 (+), której wcześniej nie było.
Zastanawiam się, skąd lekarze mają pewność, że to przerzut raka piersi, skoro zmieniły się właściwości receptorów.
Wydaje mi się, że jeśli mielibyśmy do czynienia jednak z niezależnym rakiem jajnika, zasadne byłoby zastosowanie schematu opartego na cisplatynie (mama jest w b.dobrym stanie ogólnym), niezależnie od wyniku testu BRCA1, na który musimy czekać 3 tygodnie.
Oczywiście nie jestem fachowcem, ale zastanawia mnie bardzo nietypowe jak na raka piersi umiejscowienie przerzutów w obrębie układu pokarmowego (okrężnica, jelito)...
[ Dodano: 2014-12-24, 11:42 ]
Czy ktoś z Was się orientuje, gdzie w Warszawie jest możliwość zrobić prywatnie test na BRCA1 tak, by czas oczekiwania na wynik był krótszy niż 2 tygodnie?
Jak dla mnie to wszystko krzyczy: FASLODEX. Gdzieś już słyszałam to określenie "chemia doustna" po czym okazało się że chodzi o tamoxifen. Z Twojego postu wynika że faslodex planowano ale odstąpiono od tego. Nie wiesz dlaczego? I czy Mama przy tak hormonozałeżnym raku nie miała od 2011 r hormonoterapii? Czy ktoś z nią chodzi na konsultacje? Niestety lekarze często dosyć lekceważąco odnoszą się do pacjentek jeżeli nie ma obok nich kogoś kto by "pysknął"
Pytasz o przeszłość czy o teraźniejszość? W 2011 nikt nie wiedział że to przerzut więc operowano. Teraz przy raku rozsianym to nie ma sensu, tylko osłabi chorą.
Dlaczego nie było hormonoterapii po 2011 r?!
Gaba, dzięki za pochylenie się nad naszym przypadkiem.
Leczenie hormonalne (Tamoxyfen) było stosowane przez 1,5 roku, po chemii. Wydaje się, że jego podanie spowodowało zahamowanie na ten czas progresji w kościach.
A.d. chirurga, pytałem o przyszłość oczywiście. I odpowiedź w zasadzie znam, ale kilka lat temu dużo czytałem na temat tej choroby i nigdzie nie spotkałem opisu raka piersi o takim przebiegu.
W związku z powyższym nasuwa mi się pytanie:
Czy jeżeli nowotwór w układzie pokarmowym jest ogniskiem pierwotnym a nie przerzutowym, operacja też nie miałaby sensu?
Jest też problem z zaleconą diagnostyką, mianowicie mama prawdopodobnie nie połknie sądy z uwagi na nasilony odruch wymiotny.
Prosiłbym o informację, czy istnieją jakieś alternatywne metody diagnostyczne w takim przypadku?
Od końca, masz na myśli gastroskopię? Chory nie ma nic do połykania, znieczulają gardło i wpychają rurę, doskonale sobie radzą z odruchami wymiotnymi. Przyjemne to nie jest ale da się przeżyć. Można rzec że podobnie z kolonoskopią jakkolwiek tego nie przeżyłam, ale na forum są opisy tego doświadczenia. W kolonoskopii trzeba tylko przypilnować żeby robiono to w sedacji bo są szpitale które robią na żywca a to podobno ekstremalny ból. Niestety endoskopowe badanie i ewentualnie pobranie wycinków to najpewniejszy sposób diagnostyki. Badania obrazowe już były, wynika z nich że zmiany są, co to dokładnie jest można tylko zbadać endoskopowo.
A teraz do meritum. Ogólnie to Ty jesteś fajny. Przeczytaj Swój wątek i szczerze się zastanów czy na podstawie tego co zamieściłeś w wątku można cokolwiek twierdzić kategorycznie. Na podstawie tej jedynej wzmianki, mogę stwierdzić, że nie można chirurgicznie usunąć nowotworu z cyt: wątroby, jelita grubego i prawdopodobnie cienkiego. Niezależnie od jego pochodzenia. Za bardzo rozsiane.
Ja pytałam dlaczego nie było hormonoterapii po 2011 r a Ty mi odpowiadasz że była przez 1,5 roku (do 2011r). Fajnie.
Nie wiem gdzie się Mama leczy ale przerzuty do kości leczy się innymi metodami (lekami) i nic nie wspominasz o ich stosowaniu. Ogólnie to wszystko wygląda jakby monitorowano przebieg choroby ale nie włączano kuracji.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum