Witam
Moja ciocia choruje na raka juz kilka lat.
Wiem tylko ze zaczelo sie od raka "miejsc kobiecych"- dlatego tez pisze w tym dziale.
Nie wiem o tym zbyt wiele, bo zawsze wszystko bylo ok (znaczy nie dawala po sobie nic poznac) i nie bylo o tym rozmowy.
Jednak od pazdziernika 2010 wymiotuje... schudla 20kg.
Przy ostatniej chemii byla juz tak slaba, ze ledwo dotarla do lekarza, ale co sie okazalo?!
Wyniki krwi bardzo dobre i podali jej kolejna chemie.
Oczywiscie byla konsultacja z lekarzem - na slowa cioci, ze nic nie moze jesc i nawet po herbacie wymiotuje, lekarz stwierdzil, ze tak czasem bywa i moze brac odzywki.
Rece opadaja...
W tej chwili jest juz prawie trzeci tydzien po chemii, nic nie je, nie pije, jesli cos sprobuje wmusic to od razu wymiotuje.
Wylada jak cien, nie wstaje juz nawet z lozka, bo nie ma sily.
Oczywiscie bierze leki przeciwwymiotne caly czas - nie dzialaja.
Ciocia jest zrezygnowana, bo gdzie by nie poszla, nie prosila, wszedzie ja zbywaja.
Chodzi mi o to czy ktos z Was spotkal sie z takim przypadkiem.
To juz przeciez piaty miesiac wymiotow. Lada dzien sie odwodni.
Przeciez to chyba nie jest normalne?!?
Co powinnismy robic?
Isc po raz kolejny blagac lekarza, zeby wreszcie raczyl dostrzec, ze ja trzeba przyjac do szpitala i podlaczyc ja pod jakas kroplowke z pozywieniem?
Doradzcie cos prosze
Pozdrawiam serdecznie