Dzień dobry, niestety znowu muszę Was prosić o pomoc, ciągłe infekcje, bakterie i ropiejąca moszna po usunięciu jądra wstrzymują podanie chemioterapii już 2 miesiące.
Guz okazał się duży, ale udało się go wyciąć w całości (bez stomii) oraz węzły chłonne okazały się czyste. Ze względu na wielkość guza konsylium zdecydowało się na chemioterapię dla mojego taty.
Nie została jednak podana, gdyż po operacji (poprzedzonej 5 dniową terapią) resekcji guza odbytnicy pojawiły się komplikacje z jądrem (może mieć coś wspólnego też fakt, że tata sobie mocno na nim usiadł). Po dość długim czasie jego puchnięcia a w końcu nawet ropienia (pod kontrolą szpitalną) zdecydowano się na amputację jądra.
Niestety, po amputacji tacie ciągle powracały infekcje, wydzielała się ropa i zgorzel. W tym momencie miał już chyba 5 operacji dotyczących samego jądra (oczyszczenie rany itp.).
Dzisiaj usłyszeliśmy (niestety tylko od pielęgniarki, gdyż nie było akurat kontaktu z lekarzem), że tata ma "nieuleczalną bakterię, która wyniszcza jego orgaznim". Chciałbym się dowiedzieć, o którą dokładnie chodzi i czy jakie będą najlepsze dalsze działania, załączam więc wyniki badań:
Dziękuję i pozdrawiam.