DSS mam wielką prośbę, powiedz mi prosze czy przy idealnych wynikach krwi i w miare dobrym samopoczuciu mogę się jeszcze gdzies konsultować w sprawie innej chemii, a mianowicie taxotere? Czy wszedzie mi powiedzą ze juz wszystkie mozliwości leczenia zostały wykorzystane?
Przedstawie cały przebieg choroby:
11.2008 - diagnoza rak niedrobnokomórkowy płaskonabłonkowy
12.2008 - 01.2009 - 2 cykle chemioterapii Cisplatyna + navelbina
22.01.2009 - wyciecie płuca prawego
02 - 05.2009 - 4 cykle chemioterapii (2 cykle cisplatyny a 2 cykle carboplatyny z navelbina)
07 -08.2009 - radioterapia radykalna
06.2010 - wznowa
07-12.2010 - 6 cykli chemioterapii Gemzar + carboplatyna (w miedzy czasie cześciowa remisja , a po zakończeniu progresja
03 - 09.2011 - Tarceva a w między czasie radioterapia stereotaktyczna
10.2011 - wcześniejsze ogniska zniknęły, pojawiły się 3 nowe goniska
11.2011 do dziś - 7 wlewów navelbiny - jedno ognisko wydaje się nieco większe a pozostałe podobnej wielkości (na podstawie badania TK po 6 wlewach navelbiny)
Mamusia twierdzi ze ma trudności w przełykaniu, tabletka np. apap jej się poprostu cofa do gardła jak popije , jeść je choć mówi ze ciężko jej połykac. Miała TK głowy czyste, miała prześwietlenie kręgosłupa szyjnego - czyste, miała tk klatki piersiowej nic nowego nie wykazało, a więc moje pytanie brzmi : czy możliwe że coś jest np. na krtani i ciężko mamie połykać, a nie uwidoczniło się na Tk ani na rtg kręgosłupa. Jedynie bronchoskopia może pokazac co się dzieje?
Tak bardzo się boje tego maja, że nie bedzie nam dane być razem
mamusia chce brac cokolwiek byle mieć świadomość że nie spisano jej na straty. Nie chce jej wozić i robić złudnych nadzieji dlatego najpierw tu pytam czy jest jeszcze szansa na taxotere bądź cokolwiek innego co mogłoby spowolnić rozwój choroby?
Będę wdzięczna za odpowiedź i ewentualne wskazówki gdzie się konsultować jeżeli jest szansa.