bo jak mówił pan doktor, gdyby ściągnięto wszystko płyn w szybkim tempie by się zebrał na nowo.
Tak przy chorobie nowotworowej lepiej usuwać płyn do maks. 2 litrów a i tak nie ma pewności czy za chwilę znowu się nie zbierze. Poza tym to nie jest zabieg tak sobie obojętny dla zdrowia wraz z płynem ucieka białko, które jest bardzo ważne.
nuta napisał/a:
Chemia, odwodnienie, osłabienie zrobiły swoje.
Trochę mamę nawodnią kroplówkami i na jakiś czas, stan powinien się poprawić, nie zmuszaj do jedzenia, zachęcaj do picia bo raz, że bardzo ciepło a dwa pijąc mama te toksyny pochemiczne wypłukuje.
Nuta, moja Mama też dostawała Gemzar. Lekarz powiedział nam, że ta chemia jest zazwyczaj lepiej tolerowana przez pacjentki, niż inne. Ucieszyłyśmy się, a okazało się, że Mama przechodziła ją tragicznie: straszne osłabienie, dreszcze bez gorączki, spadki białych krwinek - organizm nie był w stanie się odbudować przez tydzień, do kolejnego wlewu. Moja Mama też miała duszność, zadyszkę. Po odstawieniu tej chemii polepszyło się. Piszę to żebyś wiedziała, że ta chemia może mieć ogromny wpływ na stan Twojej Mamy.
Przesyłam dobre myśli i sił życzę i Tobie i Twojej Mamie.
O tym samym myślę, że Gemzar jest sprawcą ale na moje sugestie pani doktor rzuciła, że inaczej to widzi a spadek markerów o 100 jednostek jest duzym sukcesem. W pn 11 czerwca ma mieć kolejny wlew, badania są ,,niezłe" a to że nie wstaje,dusi się póki co nie jest brane pod uwagę aby zmienić lek.
Dzisiaj znowu powtorzyła się duszność i chyba mamy nie wypuszczą, czekamy na decyzję.
Dzięki dziewczyny
[ Dodano: 2018-06-05, 08:59 ]
Lekarka kazała kupić mamie Nutridrinki-od razu sprostowałam że nie wypije bo ma obrzydzenie, no to mam poszukać białka w proszku. Poleciały krwinki białe, więc pani doktor kazała ,,dobrać" antybiotyk który otrzymała po punkcji opłucnej. Mojemu synowi podawano Zarzio i nie wiem czemu lepszy ma być kolejny lek skoro mama jest mocno struta i mam obawy że kolejna poniedziałkowa chemia ( która ma się odbyć pomimo dolegliwości) jej nie zabije. Zero apetytu, zero pragnienia, zero sił, tylko leży. Nawet rozmowa sprawia jej trudność dlatego nie pozwala nikomu przyjść w odwiedziny.
Nutko, takie rzeczy jeżeli działają (a to nie takie pewne) to potrzebują miesięcy na pojawienie się efektów. Skup się na tym co polecił lekarz. Jeżeli chora może przełknąć tabletki to ja doradzam wizytę w sklepie dla kulturystów i kupienie preparatu z kompletem aminokwasów (bez żadnych dodatków). To działa szybciej niż te białka mleka jakie sprzedają w aptekach. Dawkowanie jest uzależnione od stanu nerek, jeżeli dobry to możesz dawkować tak jak poleca producent, jeżeli są kłopoty z nerkami to obniż dawki o 1/3 lub 1/2.
I znowu mamy wzrost markera o 45 jednostek. A na początku tak ładnie spadł po Gemzar, aż o 100 jednostek. Nie wiem po co w ogole podano mamie dzisiaj kolejny wlew jeśli odnotowano że rośnie. I tak już przestała chodzić a całe dnie przesypia. Stała się ,,oddalona" , jakby przestało ją cokolwiek interesować.
[ Dodano: 2018-06-20, 09:04 ]
Jeszcze mam pytanie, czy zdarza nie związany z progresją wzrost markera przy podawaniu Gemzar? Po 1 kursie taaaaki spadek i po 2 tygodniach wzrost? Dziwne trochę?
Nie wiem czy jesteś przy każdej rozmowie chorej z lekarką, ale lekarz nie ma obowiązku tłumaczyć Ci dlaczego podjął taką a nie inną decyzję. Rozmawia z chorą, ocenia również jej zdolność do podejmowania decyzji. Sprawę można wyjaśnić jednym zdaniem ale to zdanie musi wypowiedzieć chora. Jej lekarz musi wszystko wytłumaczyć - inna sprawa że te tłumaczenia są czasami trudne do przyjęcia i niewystarczające, no ale to medycyna.
Nie jestem, ale tych rozmów nie ma. Pani doktor ma za duzo obowiązków i zawsze odpowiada że w domu czekają dzieci i się spieszy. Chodzi mi o zasadność podawania Gemzar-u jeśli markery zaczęły znowu rosnąć, czy to normalna procedura, czy powinno się szukać innej opcji?
Usiłowałam we wtorek dowiedzieć się czegokolwiek ale zrobił się bałagan i mama czekała od 8-smej do wieczora na chemię, bo ktoś zapomniał zamówić i sprowadzano z apteki. 1 czerwca mama była hospitalizowana z owodu dusznosci i markery z tamtego dnia CA wyniosily 270 ( spadek z 370) i teraz po kolejnych chemiach mamy 315. W ostatnim wypisie (wtorkowym)jest notatka ze mamy spadek z danych sprzed leczenia, więc próbowałam dowiedzieć się dlaczego pominięto markery zrobione w międzyczasie w szpitalu, bo one sugerują wzrost. Mogę powiedzieć tylko tyle, że nie uzyskałam odpowiedzi bo nie było mi dane zadać pytania.
Chodzi mi o zasadność podawania Gemzar-u jeśli markery zaczęły znowu rosnąć, czy to normalna procedura, czy powinno się szukać innej opcji?
Marker nie jest wyznacznikiem 100 %, że choroba się rozsiewa od tego są badania obrazowe. Jeżeli badania obrazowe pokazują, że mimo podawania chemii choroba się rozprzestrzenia to wtedy wstrzymuje się chemioterapię, jak marker wzrasta to nie rezygnuje się z chemii bo dla lekarza to nie jest wyznacznik rozsiewu choroby, choć oczywiście może być. Po to podają chemię, żeby przecież zatrzymać postęp choroby, marker nie mówi nam o tym, że choroba się cofa czy, że choroba atakuje więc lekarka postąpiła słusznie. Można tylko zasugerować i podpytać o badania obrazowe żeby sprawdzić czy macie regresje czy progresję tylko to da odpowiedź.
Jeżeli uważasz, że mama nie ma sił na dalsze leczenie, widzisz, że słabnie, mama też już nie chce tego leczenia to wystarczy to lekarzowi powiedzieć i leczenie zostanie przerwane.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum