Już jej to napisałam, tak szkoda jest jej tych włosów.
Dzięki za odp.
[ Dodano: 2012-05-08, 10:23 ]
Magda jest po rozmowie z lekarzem. Chcą podjąć się tez radioterapii, tylko jest wielkie ryzyko, bo ona ma ta przetokę.
Magda zaryzykuje i będzie walczyć.
Siostra jest 4 dzień na chemii i dziś rano bardzo źle się czuła przez 3h wymiotowała i napisała mi, że umiera. Potem dostała zastrzyk i ciut lepiej się poczuła. Jutro wieczorem wychodzi na 3 tyg do domu a potem znów na chemie.
[ Dodano: 2012-05-10, 09:52 ]
Dziś ma tez wizytę u laryngologa, ponieważ ma jakiś ucisk w klatce i ciężko jest jej oddychać.
Zadbajcie o zapas leków p/wymiotnych do domu, skoro siostra tak ciężko znosi chemię. I pamiętajcie, by brać je regularnie przez pierwsze dni tuż po chemii, nawet wtedy gdy nie są odczuwane mdłości.
ok, dzięki za podpowiedź.
18go czerwca ma być powtórzone badanie PET, wierzę, że będzie poprawa. Przerzut na węzie chłonnym na szyi zmniejszył się, czuć pod palcami zmianę.
niutek,
wykorzystajcie te 3 tygodnie na to, żeby siostrę jak najbardziej wzmocnić. Lekkostrawna dieta, ale pożywna. Probiotyki - koniecznie. W początkowej fazie leczenia mąż miał zalecone przez lekarza Beneflorę i Enterol. W aptece jest cała gama do wyboru. Chemia niszczy również zdrowe komórki a najbardziej te, które się najszybciej dzielą - wrażliwy jest nabłonek przewodu pokarmowego, jelita. Trzeba osłaniać. Na mdłości i torsje mąż brał w domu atossę, kapsułki z imbiru. Dostawał też od pielęgniarek do domu środek przeciwwymiotny w czopku. I różne domowe środki. W szpitalu dostawał zastrzyki. Zawsze przy cisplatynie i oxaliplatinie miał torsje, musicie być na to przygotowani. Napoje ani za zimne, ani za gorące. Spokojne leżenie, właściwe oddychanie, siostra będzie musiała się tego wszystkiego nauczyć. Po chemii będą trudne 2-3 dni, może wystapić też podwyższona temperatura. Jeśli chodzi o włosy to też mężowi mocno się przerzedziły, wszędzie. Ale to jest najmniejsze zmartwienie. Odrosły. Ważne, żeby podawana chemia zadziałała.
Wczoraj czuła się o wiele lepiej, nabiera sił na następny poniedziałek, ponieważ zaczyna II cykl.
28go maja u jej synka jest w szkole dzień mamy, niestety zaczyna leczenie i jej nie będzie. Szkoda, ze wychowawczyni nie była na tyle wspaniałą osobą i przełożyła uroczystość na 25go maja. W zastępie idę ja Kacperka mam chrzestna i osoba, która jest z nim od narodzin (pomagałam mu przyjść na świat).
Strasznie się ucieszył, że ja będę. Także muszę wziąć dwa dni urlopu, ponieważ 24go maja jest u mojej córki uroczystość.
Wracając do Magdy, czekamy do 18go czerwca, wtedy będzie ponowne badanie PET, oraz decyzja o dalszym leczenie.
Madzia ścięła swoje piękne blond kręcone włosy. Strasznie to przeżyła, teraz włosy jej wychodzą garściami.
Kurcze kurcze takie właśnie "drobnostki" jak przesunięcie terminu uroczystości mnie denerwują - jak można nie wziąć tego pod uwagę? nie mogę tego zrozumieć, przecież to jest tak ważny dzień w tej całej sytuacji i dla synka i dla mamy. sama jestem mamą. i nie zrozumiem. aż się zdenerwowałam.grrrrrrrrrrrrr.
Życz Magdzie od nas dużo dużo siły - a włosy odrosną pewnie jeszcze piękniejsze to tylko włosy...
Niestety, wystarczyło mieć odrobinę ludzkiego odruchu i wszystko.
do kolejnej chemii zostało 5 dni, mam nadzieje, że to coś pomaga! Magda odwiedza co dzień swoją córeczkę, która mieszka obecnie u jej teściowej, tak mi szkoda jak wraca do domu, w którym nie ma maleństwa.
Niestety leczenia nie było. Magda jest w domu. Bardzo źle jej wyszły badania i musi jeszcze odczekać. Zobaczymy co w ten poniedziałek powiedzą.
Wczoraj jak z nią rozmawiałam to wyczułam w jej głosie niechęć do życia. Jest strasznie przygnębiona, a do tego jeszcze dochodzi rozłąka z córeczką, która mieszka u jej teściowej.
Jak ją pocieszyć, jak ponieść na duchu. Nie używam słów współczuje czy wiem co czujesz.
Powiedziałam jej, że ja to przezywam na inny sposób niż ona.
Lekarz wypisał opinie do ubezpieczyciela, w której napisał, że rokowania są bardzo złe i załamało ja to. Co robić, jak się zachować, co mówić........
Najważniejsza jest Twoja obecność, bycie z Magdą..to niezmiernie trudne....
Ostatnio przeczytałam książkę K.Durczoka Wygrać życie - pochłonęłam ją jak powietrze....
ale każdy z nas jest inny, potrzebuje czegoś innego....
....dla mnie najważniejszą rzeczą jest drugi człowiek, świadomość że Ktoś Jest i Będzie..tak jak w chorobie mojego Taty, nie mogę uniknąć końca z którym zmierzy się każdy z nas...
....ale można być, wspierać bez słów,
życzę Wam dużo siły....
Magda już po II dawce chemii. 18go czerwca ma mieć badanie PET o raz robiona maskę na radioterapię.
Niestety w czwartek w szpitalu miała wypadek. Zasłabła w WC i rozwaliła sobie twarz i poobijała. Ma kilka szwów m.in. na ustach, łuku brwiowym oraz nosie. W piątek nie chcieli jej wypuścić, ponieważ zrobili jej TK i czekali na wyniki. Udało się i wyszła do domu.
Bidulka, nie dość, że zmordowana po chemii to jeszcze obolała, bo i łokieć i kolano zbite, nie wspomnę, że szwy ją ciągną strasznie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum