1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Proszę o pomoc i wsparcie... Dianoza rak niedrobnokomórkowy
Autor Wiadomość
owcaMarta
[konto usunięte]



Posty: 0

 #76  Wysłany: 2010-11-21, 19:19  


Hej Beatko !!
Przykro mi ,że z Mamcą gorzej....ech... każdy dzień niesie niepokój .... :( To smutne ,że nie można przewidzieć co będzie dziś czy jutro...ach co ja piszę...tu nie idzie przewidzieć co będzie za godzinkę....

Ja również wierzę,że będzie lepiej!!! MUSI!!!!!

Ściskam gorąco :***
 
BeataM 



Dołączyła: 21 Paź 2010
Posty: 198
Pomogła: 21 razy

 #77  Wysłany: 2010-11-26, 23:17  


Z moją Mamą jest niestety gorzej, schudła bardzo,nic nie chce jeść, jest słabutka, leży w łóżku i myślę, że wpada w depresję... jest mi tak ciężkoi źle, ze nie wiem co robić.... :(
_________________
Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
 
owcaMarta
[konto usunięte]



Posty: 0

 #78  Wysłany: 2010-11-26, 23:21  


BeataM,


Beatko.... Przytulam Cię mocno.... nie mam sił by się zebrać i pisać....ponieważ wiem co teraz czujesz... pojawiłyśmy się tu na forum praktycznie w jednym czasie.... zbyt szybko zaczynają się te ,,większe kłopoty'' . Zapewne źle to ujęłam...ale mam nadzieję,że wiadomo o co mi chodzi....

Całuję :*
 
BeataM 



Dołączyła: 21 Paź 2010
Posty: 198
Pomogła: 21 razy

 #79  Wysłany: 2010-11-28, 23:29  


Kochani proszę o poradę...
Mama nadal słabiutka, bez apetytu, wmuszam w Nią jedzenie ale bez skutku...:( We wtorek 23.11. miała "dolewkę" chemii, powiedziałam pani doktor aby przepisała Jej Megalię, dostałyśmy receptę. Mama bierze ten lek od środy ale niestety nie jest lepiej (chodzi o pobudzenie apetytu - z jedzeniem nic lepiej ) ... chyba nawet gorzej bo ma bóle mięśni, ból w śródpiersiu i chyba żołądka (do końca nie określiła) ... Myślę, że to od tej Megalii - czytałam ulotkę i jestem lekko przerażona, lekarka wspominała, że to steryd ale możliwe skutki uboczne stosowania są wg mnie straszne... !!! Powiedziałam Mamusi aby odstawiła to świństwo.... Czy dobrze jej poradziłam?? Czy jednak lepiej żeby brała?? Może dobrze byłoby aby piła nutridrinki skoro jedzenia nie chce tknąć?? Bardzo proszę o pomoc....
_________________
Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #80  Wysłany: 2010-11-29, 00:25  


Witaj Beatko
Niedobrze, że Mama nie chce jeść i slabiutko się czuje. MOże jednak to być skutek chemii - mój Tata o chemii tez nie miał apetytu, mdliło Go, miał zgagę, odbijania itp. Czy Twojaj Mama bierze polprazol? Dziala oslaniająco na żołądek i po chemii jest bardzo wskazany!!! U Taty - jak zaczał zazywać - poprawiło się znacznie...
Co do bólów mięśni i w śródpiersiu... może to tez być skutek chemii a nie typowo nowotworu...U nas też Tatę bolały ręce i nogi - mówił, ze jakby miał grypę - tak najbardziej mięśnie bolały Go na 4-5 dzien po chemii... W tym czasie tez miał bóle w klatce piersiowej - też w śródpiersiu, gorzej mu się oddychałó - mówił, ze jakby ktos mu siadal na klatce i podduszał Go... minęło wszytsko jak skończył cykle chemii...

Co do Megalii - wielu lekarzy zapisuje, ale ja się kilku onkologów pytałam i jak Tatę ogladali to stwierdzili, że nie ma potrzeby, bo to silny lek i wielu pacjentom może raczej zaszkodzić niż pomóc... Tyje się po nim, ale nie zawsze jest to "zdrowe" tycie... Więc kwestię podania megalii czy megace rozważa się indywidualnie...

Beatko a jakie Mama ma wyniki krwi? MOże ma kiepskie i dlatego jest taka słaba?
Nutridrinki pomagaja, ale trzeba pic małymi łyczkami, bo są mocno kaloryczne i "ciążą" tez na żoładku... Ale kiey Mama nie je, lub je b. mało sa chyba lepszym rozwiązaniem niz owa megalia....
Pozdrawiam cieplutko:):):)
_________________
Katarzynka36
 
 
BeataM 



Dołączyła: 21 Paź 2010
Posty: 198
Pomogła: 21 razy

 #81  Wysłany: 2010-11-29, 00:54  


Dziękuję Kasiu, bardzo dziękuję...
Jakoś też nie mam przekonania do tej megalii:(
Również myślałam, że te bóle mięśni i w śródpiersiu to mogą być od chemii... tłumaczyłam Mamie... hmmm.... ale moja najkochańsza Mama mówi niestety, że jeżeli Ją leczą to Ona nie może czuć się gorzej tylko powinna czyć się lepiej.... choć oczywiście wie, że chemioterapia to tak naprawdę trucizna jednak nie może dotrzeć do Niej, że na chwilę obecną musi tak być i już.... :-( Tak bardzo chcialabym Jej ulżyć i ... nie potrafię.... Samopoczucie fizyczne fatalne, jeszcze gorzej z psychiką... Mama nie chce rozmawiać, nie chce nikogo widzieć, mam wrażenie, że jak jestem u Niej to ma mnie dosyć :-( Pomagam jak mogę, robię zakupy, jedzenie (które ląduje w koszu na śmieci), sprzątam, na miliony sposobów próbuję wyrwać Ją z tej bezsilności, wymyślam cuda wianki.... sama jestem bezsilna... Mama ma to wszystko gdzieś, jest rozdrażniona, byle co powoduje u Niej niesamowitą złość, płakac mi się chce... Moja kochana Mamusia, którą wszyscy uwielbiają za Jej dobroć... staje się innym człowiekiem... Otoczona zawsze była przyjaciółmi, rodziną.... a teraz... jest pustka wokól... ukrywa się... nie chce miec z nikim doczynienia... Ja sama zaczynam zauważać, że po powrocie do domu wyładowuję się na mężu, co gorsza na dziecku.... :-( to straszne co się z nami dzieje :-(
_________________
Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #82  Wysłany: 2010-11-29, 08:40  


Witaj Beatko,

mogę sobie wyobrazić jak Ci cięzko, ja również miewałam takie stany, że nie mogłam sobie poradzić z tym ogromem strsesu.

Bo jakby nie patrzeć, jest to ogromny stres, z którym pewnie tylko nieliczni mogą sobie poradzić.

Niestety na Twoją mamę choroba w aspekcie psychicznym również oddziałuje i tylko otoczenie ją miłością może jej trochę pomóc. Myślę, ze robisz co możesz -trwaj nadal przy mamie, może jakieś sprawy dnia coddziennego mamę by zainteresowały - jakieś ploteczki, nowinki:)
Dobrze by było również, aby jakaś rodzina się u mamy pojawiła, znajomi, żeby nie czuła, że teraz jest zupełnie inaczej i że należy się zamknąc w czterech ścianach.

Mój Tata również nie chciał nikogo widzieć, krzyczał strasznie, że mamy nie otwierać irp. ale powoli osoby zaczęły przychodzić i jakoś szło do przodu wszystko. Myślę, ze bardzo mu to również pomaga, bo jest na bieżącą ze sprawami, które sie toczą poza chorobą.
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #83  Wysłany: 2010-11-29, 09:52  


Beatko
Kubanetka ma rację, trzeba jakoś zadziałać, żeby Mama się otworzyła, żeby zaczęła przyjmować jakiś znajomych, rodzinkę dalszę... oczywiście prawdziwych przyjacół mam na mysli, a nie takich, co to po wyjściu mogą skomentować to w stylu - "oj, kiepsko wygląda", " rak ją toczy" itp. Mój Tata też jakos na poczatku bał się, że wszytscy będą mu się przyglądać, jakbym miał na czole wypisane - mam raka... ale mamy sprawdzoną rodzinkę, co to nie patrzy na tatę jak na egzotyczne zwierzę, czy eksponat muzealny i nie komentuje jego wyglądu, który wiadomo, że się zmienia po wpływem choroby...
Wiesz Beatko, nasz Tata dokładnie jak Twoja Mama był wkurzony i zestresowany, że po operacji doszedł w miarę do siebie i czuł się słaby ale dobrze, po czym chemia go mocno osłabiła i denerwował się, że czuł się już tak dobrze, a przez chemię chyba rak go zżera bo czuje się fatalnie...ale rzeczywiście to chemia tak okropnie wpływała na kondycje organizmu... Tata nie wierzył, ale jak kiedyś sobie - podczas czekania na dzienną chemię - poyskutował z innymi pacjentami i wtmienili się podgladami i skutkami ubocznymi, bo podniosło Go to na duchu, że inni "też tak mają" albo nawet gorzej i On generalnei przechodzi to jeszcze w miarę "lajtowo", bo jeździł podczas chemii na zakupy, a inni mu zazdrośnhili, bo leżeli tydzień w łózku i spali...
Beatko, ta choroba to lbrzymi stres dla całej rodziny i mnóstwo wyrzeczeń... całe nasze dotychczasowe życie postawione jest do góry nogami... sa okresy, że non stop chce się płakać, nawet wyć z niemocy, są czasy, kiedy zestresowani wyżywamy się na innych, kąsliwe uwagi, zlosliwości - nie poznajemy samych siebie... ale to wszytsko efekt długotrwałego, olbrzymiego stresu... też to przerabiałam, więc Beatko, nie jesteś odosobniona....

ściskam cieplutko, może kup te nutridrinki...
_________________
Katarzynka36
 
 
BeataM 



Dołączyła: 21 Paź 2010
Posty: 198
Pomogła: 21 razy

 #84  Wysłany: 2010-11-29, 16:07  


Kasiu,Kubanetka... dziękuję za słowa otuchy i pocieszenia... Zdaję sobie sprawę ze wszystkiego o czym piszecie Dziewczynki, myślałam tylko, że uda się jakoś przetrwać bez szkody na psychice - chociaż nie wiem co ja sobie wyobrażałam!!! - jakaś naiwna jestem, głupia chyba :-(

To prawda, że życie poprzestawiało się do góry nogami... Wszystko nie tak, plany już zniknęły - nie ma nawet o czym mówić, właściwie to mam poczucie, że moje życie legło w gruzach :-( Mamusia to moja najlepsza przyjaciółka, tylko z Nią zawsze mogłam rozmawiać o wszystkim, tylko Jej ufałam, kiedy musiałam zostawić dziecko pod czyjąś opieką, tylko Ona mnie rozumiała, wspierała, była w moim życiu szczególnie ważną osobą... Piszę była... bo to wszystko się zmieniło... Diagnoza Ją dobiła, choroba z dnia na dzień zmienia Ją w innego człowieka :-( A ja sama nie daję rady żyć bez Mamy... jakkolwiek to brzmi... :-( Wiem wiem, muszę być dzielna silna, wspierać Mamę - staram się i to robię - tylko jestem sama na placu boju, bo nawet Mama nie współpracuje...
Jest tyle spraw do załatwienia, wyprawy na badanie krwii, na chemię, na tomograf, załatwienie podpisu w NFZ na perukę dla Mamy, złożenie wniosku o orzeczenie niepełnosptawności, nie wspomną już o codziennych zakupach, sprzątaniu, ugotowaniu jedzenia.... A ja jestem sama, nie mam z kim synka zostawiać kiedy muszę załatwiwać to wszystko, mąż w pracy - nie ma takiej możliwości, zeby wziął urlop (nie chce, nie może, nie ma po co) - ale to długa historia nie na dzisiaj :-( zero wparcia - jakby nie było - od osoby, która niby kocha :-( Ja w lutym powinnam wrócić do pracy po urlopie wychowawczym, w między czasie dowiedziałam się, że firma w której pracowałam zlikwidowała się.... nie mam dokąd wracać, nowej pracy nie szukam bo kto się zajmie Mamą?? i to taka kwadratura koła!!! Ból, rozpacz, beznadzieja... Jak mam wspierać Mamę kiedy sama wpadam w depresję???
_________________
Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
 
dorota24 


Dołączyła: 22 Sie 2010
Posty: 70
Pomogła: 1 raz

 #85  Wysłany: 2010-11-30, 17:31  


BeataM,
ja tak trochę na inny temat. Piszesz,że firma w której pracowałaś została zamknięta i ze względu na chorobę mamy nie szukasz nowej pracy. Ja tez nie mogłam iść do pracy ze względu na chorobę taty bo nie miałby się kto zająć domem. Do tego moja mam w tym roku miała po raz drugi zdiagnozowany nowotwór ale na szczęście łagodny. Wycięty został i po wszystkim. Piszesz też,że składacie wniosek o orzeczenie o niepełnosprawności. To dobrze, bo gdy mama otrzyma tzw. I grupę niepełnosprawności możesz się starać o tzw. świadczenie pielęgnacyjne dla siebie w wysokości ok.520 zł. Jest ono wypłacane przez MOPS lub GOPS. Oczywiście jest haczyk,że osoba o ustalonym stopniu niepełnosprawności musi być samotna-czyli panna,kawaler,wdowa,wdowiec.
Ściskam i życzę duuuuużo siły....
 
BeataM 



Dołączyła: 21 Paź 2010
Posty: 198
Pomogła: 21 razy

 #86  Wysłany: 2010-11-30, 18:30  


Dorotko, dziękuję bardzo za informację, w mojej sytuacji jest bardzo przydatna... Zobaczę co da się zrobić... Mój tata niestety nieżyje - Mama jest wdową... chyba jest to możliwe o czym piszesz.... Jeszcze raz dziękuję :)

[ Dodano: 2010-11-30, 18:31 ]
Przesyłam uściski |uscisk|
_________________
Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
 
owcaMarta
[konto usunięte]



Posty: 0

 #87  Wysłany: 2010-12-01, 10:24  


Beatko

Witaj Kochana.... Co u Was? Jak się trzymasz i jak Mama?

Ściskam i przesyłam pozdrowionka.
 
iwona2010 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 07 Paź 2010
Posty: 746
Pomogła: 120 razy

 #88  Wysłany: 2010-12-04, 17:14  


Witaj,Beatko co tam u was?Jak mamusia sie czuje?Pozdrawiam ;)
 
dorota24 


Dołączyła: 22 Sie 2010
Posty: 70
Pomogła: 1 raz

 #89  Wysłany: 2010-12-04, 20:44  


Beatko,
w takiej sytuacji,jak mamusia jest wdową, na pewno należy Ci się to świadczenie. Tylko jeszcze mamcia musi dostać pierwszą grupę. Wtedy biegusiem do pomocy społecznej. U mnie to trwało niecały tydzień i decyzja była.
Trzymam za Was kochane kciuki!!!
 
BeataM 



Dołączyła: 21 Paź 2010
Posty: 198
Pomogła: 21 razy

 #90  Wysłany: 2010-12-04, 21:44  


Dziewczynki kochane... dziękuję za pamięć... i pomoc... bardzo :)
Mamusia niestety nie czuje się dobrze... Tak jak pisałam wcześniej, jest słaba, może troszkę więcej je ale nadal mało, bardzo mocno kaszle i ma stan podgorączkowy... Nie obyło się bez wizyty u lekarza rodzinnego. Hmmm.... pan doktor stwierdził, że to infekcja - głównym objawem podobno ma być kaszel (!!!??) i przepisał antybiotyk. Tak sobie myślę, że nie ufam juz temu panu... Od półtora roku leczył Mamę na zatoki lub alergię - w zależności od pory roku - głównym objawem z którym Mama do niego chodziła był rownież kaszel! Półtora roku kaszlu! Chore zatoki i alergia!! Zenada! Płuca zawsze osłuchowo były czyste - wg pana doktora oczywiście. Teraz z perspektywy czasu myślę, że gdyby półtora roku temu dał skierowanie na rtg płuc to może MAmę można było operować a teraz jest już za późno... Żałuję też, zę nie wysłałam Mamy sama na rtg ale słuchając pana doktora, że w płucach czysto - Mama twierdziła, ze nie ma sensu. Boże jakie to wszystko niesprawiedliwe!!! Jak bardzo chciałabym cofnąc czas....

Napiszę jeszcze co pan doktor odpowiedział, kiedy Mama przyszła już do niego z diagnozą i zapytała czy nie można było zrobić tego wszystkiego wcześniej, głównie chodziło o te nieszczęsne rtg płuc, które wykazało duże zmiany w płucach - ano pan doktor rzekł cytuję: droga pani, żeby raka było widać na zdjęciu to musi być duży, także nie było po co robić tych zdjęć....

To chyba jakiś osioł jest nie lekarz... tak mówi się do pacjenki?? Idąc tokiem rozumowania pana doktora, to ja również mam raka, tylko na rtg jeszcze go nie widać - foto robiłam 26 X. :shock:

No ale wracając do tematu: Mam łyka antybiotyk Ospamox 1000mg i pije Ambrolol na kaszel... We wtorek 7 XII kolejny 3 kurs chemii... Obawiam się, że nie dostanie przez te antybiotyki, zresztą pewnie i krew będzie słaba, waga również spadała bardzo - 52 kg teraz - jednym słowem, chyba nici z chemii tym razem. Na 21 XII Mama ma tomograf klatki piersiowej. Równiez boję się co wykaże? czy większe zmiany??

Jeśli chodzi o orzeczenie o niepełnosprawności to wniosek złożyłam 25 XI, wiem że ostatnia komisja w tym roku zbiera się 17 XII, także nie wiem czy się wyrobią z orzeczeniem... :cry:

Jest mi źle, boję się o Mamusię i wciąż nie wiem co począć??

Dorotko, Iwonko i Martusiu, dziękuję i przesyłam uściski :tull:

[ Dodano: 2010-12-04, 22:53 ]
Tak się jeszcze zastanawiam czy złe samopoczucie, drastyczny spadek wagi i brak apetytu u Mamy to skutek uboczny chemioterapii?? czy też bardzo szybko postępująca choroba??? :-( tak bardzo chcialabym to wiedzieć....
_________________
Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group