Witam serdecznie po raz kolejny i z góry przepraszam, jeśli uczyniłam nie właściwie rozpoczynając nowy wątek. Mój wcześniejszy wątek pt. "Po operacji" został przeniesiony do "Trzymamy kciuki" a mama (58l) jest już po operacji usunięcia guza płuca i znamy już wyniki. Operacja miała miejsce we Wrocławiu przy ul. Grabiszyńskiej 26 kwietnia. Mama przeszła lobektomię prawego płuca (dolna część) wraz z usunięciem węzłów śródpiersia. Wyniki histopatologiczne po wycięciu guza (nowotwór niedrobnokomórkowy) potwierdziły brak komórek nowotworowych w pozostałej części płuca. Doktor zadzwonił do mamy z tą wiadomością już w czwartek bo nie chciał mamy trzymać w niepewności aż do środy. Potwierdził, że mama nie ma przerzutów i że chemioterapia nie jest w jej przypadku wogóle konieczna. Bardzo proszę o pomoc i odpowiedź na pytanie: jak teraz będzie wyglądała rekonwalescencja mamy i jak długo potrwa? I czy mama wogóle ma szansę wrócić do pracy po takim zabiegu (ona bardzo tego chce). Jak często mama musi się zgłaszać na badania kontrolne? Z góry przepraszam za kłopoty które sprawiłam i dziękuję za każdą odpowiedź. Pozdrawiam wszystkich. Honorata
[nowy wątek scalony do poprzedniego - proponuję na przyszłość informacje merytoryczne dot. stanu mamy umieszczać w tym właśnie dziale - a kciuki pozostawić kciukom ]
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
A masz ten wynik histopatologii pooperacyjnej?
Z lobektomią nie była przeprowadzona limfadenektomia (usunięcie węzłów chłonnych)?
Jaki konkretnie nowotwór niedrobnokomórkowy zdiagnozowano?
A no właśnie jutro mama ma widzieć się z torakochirurgiem i na pewno wtedy otrzyma komplet wyników badań a także wypis ze szpitala. Jak tylko będę znać szczegóły to wszystko napiszę
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Witam moi drodzy. Mamie dziś usunęli dren. Siostra podyktowała mi wyniki histopatu. Brzmi następująco: Partial nacrotizing squamous cell carcinoma G2-papillary variant.
Rak niedrobnokomórkowy płuca prawego i jeszcze taki symbol był obok, nie wiem czy to ważne: sT1bNOMO. Mama nie będzie pod opieką poradni onkologicznej tylko pod opieką poradni torakochirurgii i tego samego lekarza który ją operował. Co o tym sądzicie?
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Ja już do reszty zgłupiałam. Wiem, że to rak niedrobnokomórkowy, ale jaki dokładnie? I czy mama wróci do pracy? Ona jest położną ta praca jest dla niej wszystkim. Doktor jej powiedział, że może kiedyś wróci, ale teraz ma o tym nie myśleć. No i dlaczego mama nie będzie pod opieką onkologa?
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Wiem, że to rak niedrobnokomórkowy, ale jaki dokładnie?
Mama ma SCC, czyli raka płaskonabłonkowego, odmianę brodawkowatą (papillary variant).
Honorata napisał/a:
No i dlaczego mama nie będzie pod opieką onkologa?
To już raczej pytanie do szpitala, w którym leczy się mama
Tu nie chodzi o to, że mama ma mieć rozpoczęte jakieś leczenie onkologiczne, bo w tym stadium faktycznie nie jest ono konieczne, niemniej to onkolog najlepiej wie kiedy i jakie badania kontrolne wykonać.
Najczęstszym niepowodzeniem w tym stadium zaawansowania są przerzuty odległe, dlatego trzeba ściśle przestrzegać kontroli.
Torakochirurg swoją drogą, ale opieka onkologiczna również powinna być prowadzona.
Honorata,
Też byłem na początku pod opieką TYLKO torakochirurga.I nie jest tak że ten który operował Twoją mamę będzie się nią zajmował w przychodni.Ale ponieważ to jest rak to zapisałem się tez już po operacji do onkologa ponieważ to onkolog zajmuje się leczeniem raka .(W razie stwierdzenia przeżutów (odpukać ) i tak zostanie tam skierowana (a w takim wypadku czas gra rolę a wiesz jak długo można czekać na termin.) Jest jeszcze to że jak wiesz lekarze z zasady ograniczają lub robią trudności z badaniami a tak zawsze jest możliwość że jak nie skieruje jeden to da skierowanie drugi.
np na MRI -co zalecam po własnych doświadczeniach - czy na Pet-a
A myśmy z całą rodziną myśleli, że wszystko co najgorsze już za mamą...Że skoro nie stwierdzono komórek nowotworowych po usunięciu guza to już teraz nic jej nie grozi. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, zwłaszcza że doktor który ją operował mówi, że mama będzie pod jego opieką. Że chemia jest niepotrzebna. Teraz będzie wieczny stres o te przerzuty. No ale kto ma się iść i kłócić z lekarzem, który naprawdę widać że dba o mamę i ma opinię świetnego specialisty? No i mama mu strasznie ufa
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Ja tez tak myślałem ! Ze skoro lekarz mówi ze jest wszystko ok to nie mam potrzeby sie martwić !
Od czasu do czasu (od wizyty do wizyty kontrolnej ) prosiłem go o skierowanie na MRI ale mi odpowiadał że to niepotrzebne że wszystko jest ok .Nie zrobiłem prywatnie bo jest bardzo drogie . Jak zaczęły sie objawy to na operację było za późno pozostał jedynie Gama Knife .Cudem zakwalifikowałem sie na niego .Gdyby nie to to już by mnie nie było .Więc lepiej dmuchać na zimne i mieć dwóch lekarzy i więcej badan kontrolnych
To świetnie, że mama jest w tak wczesnym stadium, i to prawda, że nie stosuje się tu żadnego leczenia uzupełniającego (chemio/radioterapii), jednak mimo wszystko jest to rak płuca - a raka leczy onkolog. To nie jest niestety krostka, którą się wytnie i o niej zapomina. To naprawdę poważna choroba, którą trzeba mieć pod ścisłą kontrolą - zwłaszcza w momencie, kiedy jest wykryta w tak niewielkim stopniu zaawansowania.
Przecież mama może zgłosić się do poradni onkologicznej, w której jakiś lekarz obejmie ją opieką, bądź - jeśli macie taką możliwość - udać się do onkologa prywatnie, który dalej będzie Was prowadził. Torakochirurg nie wyklucza onkologa, ani onkolog torakochirurga.
No to będzie jazda. Mama jest upartą osobą i doktorowi wierzy strasznie, bo przecież ją uratował. Ona myśli, że jest kompletnie wyleczona. I przekonana że nie musi chodzić tylko do niego na kontrolę - następna za tydzień. Szczerze Wam powiem, że mam wszystkiego dość. Sama się już czuję jakbym była na coś chora. Powiem jej, że ma iść do onkologa to będę zbesztana do reszty, bo będzie mówiła, że jestem mądrzejsza "od radia". Nie powiem to jak znowu gdzieś zacznie ją ten drań żreć, to mnie własne sumienie też zeżre.Zaraz mnie chyba coś trafi
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum