Iga świetnie ze jesteś. Teraz będzie z dnia na dzień lepiej. A z jedzeniem warto sobie dogadzać. spełnienie marzeń smakowych to dodatkowy powód do zadowolenia.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Oprocz dogadzania moim smakom ja traktuje jedzenie jako "medycyne naturalna", jezeli zywnosc jest naprawde zdrowa. To zawsze byla moja pasja. Wierze tez ze moj organizm mowi mi co potrzebuje. Czuje sie oslabiona po tej utracie krwi i bardzo chce to szybko nadrobic aby moc w miare normalnie funkcjonowac.
Dzisiaj bylam na kontroli i wszystko dobrze, goi sie ladnie. A teraz zabieram sie znow do mojego skryptu logopedycznego i tortury cwiczenia rozwarcia szczeki, oh!!!
Igo pewnie wiesz jak "działa" burak czerwony. W aptece można kupić kapsułki z wyciagiem z buraczka. Kosztują ok 6 zł. Nie są duże i da się je przełknąć nawet z podrażnionym gardłem. Stosowałam od dnia pierwszej operacji do końca radioterapii. Morfologia w tym czasie zawsze była niezła a nawet dobra. Polecam.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Nie niewiedzialam ze cos takiego istnieje jak burak w kapsulce... A barszczem czerwonym zapijam sie jak stary "burakoholik"... Rzeczywiscie pomaga bo nawet kolor moich ust zmienil sie z bardzo bladego na prawie czerwony... No i czuje sie mocniejsza ze nawet moge ten barszcz ugotowac... Pozdrawiam serdecznie.
Ta cala historia z tym moim ropniakiem to wielki szok dla mnie, jako ze zawsze bylam zdrowa i nie bywalam w szpitalach. Czulam sie zdrowo i akurat robilam swiateczne zakupy gdy poczulam bol na dziasle. On pjawil sie w takim miejscu ze dentystka myslala ze to przetoka poniewaz moja "osemka siedzi"(zab madrosci) na siodemce. Dostalam antybiotyk bo zaczela sie tworzyc ropa i rwajacy bol nie dawal spac. Mialam problemy z jedzeniem po prawej stronie. Potem ten ropniak przybral podejrzany kraterowaty ksztalt i od razu dostalam skierowanie na badanie histopatologiczne do kliniki. Cala jego okolica byla lekko zaczerwieniona. Na poczatku nie moglam uwierzyc w te diagnoze, bo wszystkie inne wyniki mialam w normie. Dopiero TK szyi i glowy pokazal to male miejsce, gdzie "usiadla paskudka" Ja nosilam wkladke na dwa zeby, ktore utracilam w wypadku.Tak sie zastanawiam czy ten wypadek nie byl taka wstrzasowa przyczyna powstania tego raka. Lekarze mowia ze wkladki sa bezpieczne a konsekwencje wypadkow nawet po latach moga sie roznie objawic...
Czuje sie juz troche bardziej silniejsza a duze wsparcie rodziny i przyjaciol pomaga mi bardzo i dodaje nadziei.
I z każdym dniem będzie lepiej, czego serdecznie życzę.
Ja nie miałam wypadku, nie nosiłam wkładki, nie paliłam papierosów, nie piłam mocnego alkoholu i paskudka też się zagnieździła. Mnie lekarz powiedział abym nie zadręczała się szukaniem przyczyny i go posłuchałam.
A czy nasze nasze pooperacyjne płytki nie mogą mieć ujemnego wpływu na stan jamy ustnej. Musimy je nosić choć przeszkadzają obcierają i uciskają. Nie możemy myśleć , że będą złe konsekwencje ich noszenia, trzeba je zakładać i już.
Czy Ty masz tę wkładkę tylko do wygojenia rany, czy bedziesz nosiła ją zawsze?
Bea, mysle ze po wygojeniu rany pooperacyjnej dostane inna plytke o zupelnie innym ksztalcie... Tej nie lubie bo pozbawia mnie doswiadczania smaku moich zupek a po za tym jest nie najlepiej dopasowana teraz gdy schodzi mi opuchlizna.... No i w ogole jest za duza i mi przeszkadza i nie moge sie do niej zupelnie przekonac.
Czy ty zaakceptowalas swoja bez oporow i czy dobrze ci sluzy?
Czesc .
Czeka mnie niestety taka sama operacja . W poniedzialek wybieram sie do kliniki w Lublinie . Sama wiadomosc o chorobie byla dla mnie szokiem ...
Strasznie boje sie bolu po operacji . Mam nadzieje , ze beda faszerowac mnie lekami i , ze nieznacznie bede go odczuwala
_________________ Są w życiu chwile, gdy myśli się, że jest tak źle, iż już gorzej być nie może. Wtedy właśnie okazuje się... że jednak może.
Iga! Mnie do tej pory trudno jest zaakceptowac płytkę, po prostu przyzwyczaiłam się do
niej i zakładam rano tak samo jak okulary. Moja zaczyna się od korony zębów,zasłania całe podniebienie twarde i dużą częśc miękkiego z tym pogrubieniem na miejscu wyciętej części. O jej obecności przypomina język, który stale się z nią styka.
Na pewno plusem płytki jest to, że dzięki niej mówię dużo wyraźniej, co pozwala przychylniej na nią spoglądac;-).
Ty też na pewno dostaniesz nową płytkę, lepiej dopasowaną, musisz tylko przebrnąc przez okres gojenia.
Nie odpowiedzialaś na pytanie gdzie byłaś operowana, niewykluczone, że wykonawcą naszych płytek jest ta sama osoba:-)
Do jakas! Witaj! Jeśli mogę Ci poradzic, spróbuj wyodrębnic swój wątek, łatwiej będzie odnaleźc Ciebie i służyc radą.
A bólu się nie bój, teraz naprawdę w szpitalu nie pozwalają cierpiec i jeśli tylko się poprosi można dostac środki przeciwbólowe.
Głowa do góry!
jakas, Witaj Jakas! Wyslalam ci prywatna wiadomosc w ktorej opisalam troche na temat bolu i operacji. Bardzo chetnie ci odpowiem na wszystkie pytania! Ja tez mialam ich mnostwo i Bea duzo mi pomogla, tak ze jak szlam do szpitala to juz z pewna wiedza i bez tej poczatkowej paniki bo wiedzialam co mnie czeka.
Czuje sie juz duzo lepiej. Przestalam brac srodki p/bolowe, zniknela opuchlizna. Mowie juz lepiej i wyrazniej chociaz dalej ciagle bardzo nosowo. Nie lubie tej plytki, takie okowy.
Tu gniecie, tam cisnie i niezbyt szczelna. Uf.. wole zdecydowanie bez niej!
A cwiczyc rozwarcie musze jeszcze czesciej bo miesnie robia sie jakby zelazne i jak zapomne to nastepne cwiczenia to niezla torturka.... Ale co tam, piekna pogoda, sloneczko rozswietla mi pokoj i nastroj.. kocham slonce.
Dostalam dzisiaj wyniki pooperacyjne. Guz wyciety w calosci, marginesy bez naciekow raka. Wszystkie dwanascie wycinkow rowniez bez nacieku raka. Uf...........!!!
Czuje sie mocniejsza i spokojniejsza. Oczywiscie, nie znamy przyszlosci a przeszlosc jednak pozostaje w pamieci i daje pewna przestroge i uczy rozwagi. Duzo czytam anglojezycznej literatury medycznej na temat moje typu raka, sposobu leczenia w roznych krajach. Lubie wiedziec, bardziej boje sie nie znanego zlego niz znanego.
Duzym zaskoczeniem sa dla mnie statystyki pokazujace przezywalnosc np. w Polsce (i w Europie wschodniej) dla pierwszych 5 lat 65% podczas gdy w USA 85% srednio.
Zastanawiam sie czy dostep do dobrych informacji dietetycznych w USA a brak takowych w PL nie gra tutaj jakies roli...?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum