Witam, wszystkich. Nie wiem czy opisywanie tutaj sytuacji ma sens ale jestem, nie ukrywam załamany i szukam pomocy / rady gdzie mogę. Dwa lata temu u mojej mamy zdiagnozowano raka piersi oraz zmiany w wątrobie, rozpoczęła się chemioterapia. W międzyczasie zmarł mój tato, był niemal w 100% zdrowy i wświetnej jak na swoje lata kondycji, jedyną dolegliwością były kamienie w woreczku i właśnie w skutek powikłań pooperacyjnych i wstrząsu septycznego zmarł (w 2 tygodnie po banalnym jak twierdzili lekarze zabiegu), mama ogromnie to przeżyła (rodzice bardzo się kochali) co z pewnością również nie dodało jej zdrowia. Niemniej w styczniu tego roku tomograf nie wykazał żadnych zmian w wątrobie, wyglądało na to że mama jest właściwie zdrowa (raka piersi już wcześniej udało sie zaleczyć chemią bez zabiegu). Kilka miesięcy później jednak kolejny tomograf wykazał zmianę w wątrobie podobną do tej z poprzedniego roku. Kolejne badania przeprowadzone miesiąc temu wykazały że guz się powiększył i ma ok 3 cm, zakwalifikowano mamę do zabiegu operacyjnego. Zabieg miał być wykonany laporoskopowo (nowatorsko podobno jesli chodzi o operacje wątroby) i lekarz stwierdził że nie wiąże sie z dużym ryzykiem. Z jednej strony bardzo się przestraszyłem na myśl o perspektywie zabiegu mając w pamięci historię sprzed roku z tatą, z drugiej strony pomyślałem że to szansa na pozytywne rozstrzygnięcie. Przeraził mnie fakt że wszystko ma się rozegrać w tym samym szpitalu , na tym samym piętrze i niemal równo w rocznicę tragedii mojego ojca. W trakcie zabiegu okazało się jednak że zmian jest więcej niż wykazały wcześniejsze badania, jest kilka przerzutów w wątrobie, są też drobniejsze rozsiania w jamie brzusznej, ostatecznie operacji nie wykonano, pobrano jedynie próbki zmian by dobrać chemię. Przez ostatnie dni modliłem się tylko by mama przezyła sam zabieg (może to dziecinne ale to przez historię z tatą) i przeżyła ale... teraz jestem totalnie rozbity, jest to dla mnie największy możliwy dramta życia. Rodzice byli dla mnie najważniejszymi osobami w życiu i nie sądze by się to kiedyś zmieniło. Jeszcze kilka dni temu sądziłem że poza ową 3cm zmianą w wątrobie nie ma innych, teraz wynika że sytuacja jest znacznie poważniejsza chociaż wszystkie tomografy pokazywały tylko tego jednego guza. Jak mam do tego teraz podejśc ? Zacząć godzić się że ją również stracę ? Że jest to kwestia miesięcy ? Lat ? Czy mieć nadal nadzieję na wyleczenie chemioterapią ? |