Niestety tata trafił do szpitala i okazało się, ze to nie był problem z żołądkiem, tylko przerzut do jelita, dlatego ta tresc zołądkowa się nie wchłaniała i nie szła dalej. Wczoraj miał operacje, wycięli ile się dało. teraz przetaczają mu krew, ma kroplówki i tłuszcz, żeby go wzmocnić.
Z tatą jest bardzo źle. Miał 4 operacje, wypóścili do na 2 tygodnie do domu, miał otwartą ranę, jednak cały czas się z niej sączy, dzisiaj znów wrócił do szpitala. Tylko nie wiadomo co teraz, bo w jelicie są dziurki, stąd ta wydzielina. Już je dwa razy "zaklejali", czy mogą przeprowadzić koeljną operację? Słyszałam jak jakiś lekarz mówił, że nie wiadomo czy jest sens. Ponoć jest jeszcze pewien rodzaj stomii, kiedy przez ten worek też się je. Niby lekarze mają obowiązek ratować życie, ale czy możliwe, że nie będą chcieli już nic robić?
cienkopiska,
Załącz jakieś wypisy ze szpitala. Nie bardzo wiem, co Ci napisać, bo określenie "dziurki w jelicie" nic mi nie mówi. Pisałaś, że jest przerzut - doszło do perforacji? Jaki jest stan ogólny Taty (badania!)?
Lekarze mają obowiązek ratować życie, ale niektóre zabiegi nie ratują życia, tylko przedłużają umieranie - a to jest nieetyczne i lekarze mają prawo odstąpić od takich zabiegów.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
To skany z kart informacyjnych. Jesli ktoś z Was może pomóc, to bardzo proszę. Będę wdzięczna za każdą interpretację, nawet tę złą...
[ Dodano: 2012-02-14, 15:39 ]
Dodam jeszcze ze teraz tata ma worek doczepiony do tej rany na brzuchu, z ktorego wyciekaja mu te plyny i jest dozywiany pozajelitowo, dozylnie, ale moze spozywac plyny.
Szkoda, że nie ma tego TK z 01.12, ale tak czy inaczej jest to niestety rozsiana choroba nowotworowa, wyłącznie do leczenia paliatywnego jakie ma właśnie miejsce. Tata ma też kiepską morfologię - niski hematokryt, hemoglobina, z kolei podwyższona liczba leukocytów może świadczyć o jakiejś infekcji. Nie ma tu więc na razie raczej mowy o włączaniu leczenia typowo onkologicznego typu chemioterapia, bo tata jest na to po prostu zbyt słaby i prawdopodobnie nie przyniosłoby to żadnego pożytku.
Tata jest teraz w domu? Jest pod opieką hospicjum? Poradni Leczenia Bólu?
Leczenie paliatywne to nie "końcówka". Chodzi o to, że w tym stadium choroba nowotworowa jest nie do wyleczenia - nie da się zastosować takich metod, które uwolnią pacjenta od choroby. Natomiast można zmniejszać objawy wynikające z choroby i wydłużać życie pacjenta.
Tzn lekarze czekają aż ta rana na brzuchu się zrośnie, bo z niej wydziela się duże ilości płynów. Niektórzy wpsominają o hospicjum, niektórzy o opiece w domu. Stad wnioskuje, ze już chyba nie ma szans dla taty :(
cienkopiska,
Jeśli chodzi o wyleczenie Taty - rzeczywiście, trzeba sobie powiedzieć jasno - nie ma szans. Natomiast na pewno macie szansę przeżyć godnie czas, który Tacie i Wam pozostał. Nie wiadomo, jak długi to czas, prawdopodobnie i tak za krótki w stosunku do tego, co byście chcieli. Ale nie dajcie sobie zabrać tego czasu - myślę o uporczywych terapiach, szukaniu cudownych rozwiązań, napięciu związanym z nadzieją, że może się coś jeszcze uda... Po prostu bądźcie razem, zbierajcie wspólne chwile, jeśli stan Taty pozwoli - może wyjedźcie gdzieś? Może uda się Tacie zapewnić to, co najbardziej lubi robić - pobyt w ulubionych miejscach, wizyta rodziny, ulubiony sposób spędzania wolnego czasu? Pamiętajcie, żeby być razem - na to są szanse i trzeba je wykorzystać.
Pozdrawiam Was serdecznie.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum