Mama ma również bardzo opuchnięte nogi.Leki moczopędne juz nic nie pomagają. Jakiś czas temu nogi raz puchły raz były ok. a teraz nic już nie pomaga
Mamusia jest w domku z nami.Dzisiaj wróciłyśmy ze szpitala po odciągnięciu wody.Brzuszek jednak nadal jest spuchnięty.
Mamy opiekę hospicjum domowego.Mama dostaje dodatkowo hormony w zastrzykach.Czy one są w stanie chociaż troszkę jej pomóc,wzmocnić?
Cały czas żyję nadzieją,że pomogą,że woda nie bęzie się już zbierała,że bedzie dobrze.
Asiu a Twój Tatuś długo chorował? Byliście przy nim do ostatniej chwili?
Asiu mój Tatuś walczył 2,5 roku (poczytaj mój wątek) byliśmy z Tatką do ostatniej chwili ,pomagaliśmy mu przejść na drugą stone mama była przy śmierci .Asieńko a jak Mamusia bólowo ?
_________________ Tatulek [*] 12-12-2011 godz 7:50 .Spoczywaj w Pokoju.
Mamusia ma plasterki, w szpitalu dostawała ketonal .Narazie mówi,że nie boli a leki przeciwbólowe bierze tak w razie czego bo boi się nasilenia bólu takiego jak kiedyś. Bolą ją kości ,nogi no i ciężko jej przez ten brzuszek.
Asiu a możesz coś polecić jeszcze przeciwbólowego cos innego?
Moze bardziej pomoże.
Jak dawaliiście sobie radę z tym wodobrzuszem?
witaj AsiA.
bardzo mi przykro z powodu Twojej mamy.
u nas jest taka sama sytuacja. ten sam etap. to jest ogromie ciężkie.
moja mama też ma duży brzuch, ale podobno to od wątroby, a nie od zbierającej się wody.
moja mama dostaje przeciwbólowo MST.
Nigdy wcześniej nie przypuszczałam,że tylu ludzi dotyka cierpienie bliskiej osoby ,że maja tak ciężkie sytuacje.Dopiero tu na forum widzę,jak wiele bólu i cierpienia jest dookoła...
kam a Twoja Mama ma przeżuty czy od razu ta podstępna choroba zaatakowała wątrobę? Długo Mamusia już choruje?
AsiA,
moja mama choruje 4 lata.
najlepiej jeśli oczywiście masz chęć i czas to zajrzyj do mojego wątku, ale w skrócie ci napisze że u mojej mamy zaczęło się od piersi na wiosnę w 2008 r., przerzuty na wątrobę i kości zdiagnozowane zostały przełom 2009/2010 r. później na drugą pierś.
W tym wszystkim ,w tych objawach o których pisałam NAJPIĘKNIEJSZE jest to,że Mamusia cały czas jest z nami ...
Tzn. rozmawia z nami,śmieje się,chodzi sama do toalety itp. tylko jest bardzo słaba.Męczy się przy długich rozmowach,nie może posiedzieć dłużej bo brzuszek przeszkadza, bardzo dużo śpi.
A dzisiaj.... Dzisiaj nawet mi ,śpiewała
Boże jakie to wszystko jest straszne!! Mamusia tak bardzo chce życ,tak bardzo! a ja nie mogę nic juz wiecej zrobić żeby była zdrowa.
Dlaczego!!!!!!!?????
AsiA., prawdą jest co piszesz, że nie możesz dać swojej Mamusi zdrowia, ale możesz być przy Niej, towarzyszyć Jej i sprawić aby była spokojniejsza. To bardzo dużo. Pisałam już kiedyś, że choć to bardzo trudne i ciężkie doświadczenie, ale także przywilej móc towarzyszyć naszym bliskim w ostatnich chwilach tu na ziemi. To doświadczenie, które zmienia nas na zawsze.
Ja bardzo przeżyłam odejście mojej Mamci i choć do tej pory trudno jest mi zaakceptować ten fakt to jestem ogromnie wdzięczna losowi, że byłam przy Niej a Ona pozwoliła mi towarzyszyć sobie w tej tak bardzo intymnej chwili. Ona była przy moim urodzeniu, dała mi życie a ja byłam przy Jej końcu.
Tak jak pisze Erin, bądź z Mamą, jeśli na to pozwoli trzymaj za rękę, głaszcz po włosach i choć to bardzo trudne staraj się zapewnić, że dasz sobie radę...nawet jeśli w głębi serca nie jesteś do tego przekonana.
Trudne chwile przed Wami i życzę Ci dużo siły, odwagi a Mamusi aby nie cierpiała
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Jak sobie radzić z tym strachem,z poczuciem bezsilności...
Mamusia jest juz bardzo słaba.Ma niespokojne sny.Cały czas pojękuję podczas snu...
Nie wiem jak mam i mogę jej pomóc.
Dzisiaj był lekarz.Powiedział,że trzeba znowu iść na ściągnięcie wody z brzuszka.
Ja tak bardzo boję się oddać Mamusię do szpitala,ostatnio to nie za wiele pomogło A Mamusia jest bardzo słaba...
Dostaję obłędu juz z tej niemocy!! Analizuje każdy oddech każde jęknięcie każdy ruch.
Boże dlaczego człowiek musi tak cierpieć jak odchodzi...??
Asia , Kam . Straszne to wszystko , pamiętam jak Moja Mamcia pojękiwała i wzywała Boga .
Wtedy jedyną rzeczą jaka przychodziła Mi do głowy to modlitwa o to aby Pan usłyszał Mamcię i przyszedł po nią aby już dłużej nie cierpiała
Ale powiem wam że jak Mama tak pojękiwała - pytałam czy ją boli , za każdym razem mówiła że nie boli . Myślę że te jęki brały się ze zmian zachodzących w ciele tzn brak łaknienia ustanie perystaltyki jelit .
Dlatego w ostatnich dniach nie podawałam już Mamci żadnych leków doustnych , bałam się aby się nie zadławiła .
Sciskam was mocno i cały czas o Was myślę
_________________ " Złapać wiatr , pokonać strach i być ..."
Moja Mamcia 01.10.1954 - 06.04.2012
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum