Mój maz (39 lat) choruje od 2 lat na raka jelita. Jelito jest po operacji natomiast w tej chwili leczy chemia przerzuty do watroby. Pierwsze 12 cykli miał Folfiri a teraz miał 13 wlew Folfoxu z Avastinem.
Mąż zmienił sie nie do poznania. Od pol roku jest bardzo nerwowy, momentami agresywny. Wszystko jest problemem, na wszystko reaguje bardzo nerwowo. Stosuje agresje słowna, juz nawet przy dzieciach sie nie potrafi powstrzymać tylko wyzywa wszystkich i wszystko dookoła. Nie potrafimy znaleźć wspólnego języka, od 3 ms jest wojna w domu. Nie chce iść do psychologa mimo ze wielokrotnie go prosiłam, nie wiem jak mu pomoc.
Czy taka ilosc chemii moze miec na takie zachowanie wpływ? Czy 25 wylewów mogło aż tak zniszczyć system nerwowy?
kajrek,
Podejrzewam, że to jednak stres związany z ciężką chorobą i również ciężkim leczeniem daje w ten sposób o sobie znać. Czy kiedykolwiek wcześniej ( na początku, przy pierwszym rozpoznaniu choroby albo zaraz po operacji) udawało się Wam porozmawiać o jego odczuciach, lękach, obawach o przyszłość - zarówno o tę jego jak i całej Waszej rodziny? Czy raczej leczenie miało przebiegać po hasłem 'dasz/damy radę, będzie dobrze' ?
Nie zmusi się do pójścia do lekarza kogoś kto tego absolutnie nie chce. Pewną pomocą mogłaby być może Twoja wizyta u specjalisty ( psycholog, psychoonkolog) i porozmawianie o sposobach komunikowania się w domu.
Sił życzę, wiem, że nie ma łatwych, jednoznacznych rozwiązań...
Nie stawiałabym na to, że chemia tak zmieniła męża tylko choroba swoje zrobiła.
Mąż jest jeszcze młody, w takim wieku żyje się pełnią życia a już przeżył ciężką operację, trudne leczenie które pewnie wielokrotnie Go osłabiało, wizyty nie ukrywajmy na oddziałach ciężkich (chodzi o przypadki), pewnie wielokrotnie słyszał, że ktoś z Jego znajomych przegrał walkę, wie sam z jaką chorobą się zmaga, że nie tylko jest to walka o zdrowie ale i życie. To wszystko ma wpływ na Jego stan psychiczny.
Mąż najwyraźniej nie radzi sobie z psychiką, przerosło Go to " ciężkie chorowanie", nie jedna osoba żyjąc z diagnozą rak podłamuje się. Jeden zamknie się w sobie, inny będzie wypierał chorobę i starał się żyć jak dawniej i planował odległą przyszłość a inna osoba staje się agresywna dla otoczenia.
Tak jak pisze missy, nie zmusisz męża do wizyty u psychiatry/psychologa, nie zmusisz do przyjmowania leków wyciszających/uspokajających, mąż jest dorosły i musi sam podjąć taką decyzję. Dobrze by było żeby mąż stosował jakieś antydepresanty, na pewno wyciszyłyby męża, czułby mniejszy lęk, ale to Jego decyzja.
Mąż od początku choroby ma przepisane antydepresanty, ale oczywiście odmawia ich zażywania. Nawet Gabapentin przepisany na neuropatie zażywa sporadycznie. I nic poza tym nie chce łykać.
Niestety nie miał nigdy robionego TK głowy.
Nie mam niestety kontaktu z jego onkologiem, bo mam zakaz chodzenia do szpitala - maz sobie nie życzy.
Czy możecie polecić dobrego psychologa albo psychoonkologa na Śląsku?
A co powiecie na to ze maz zaczął znikać z domu? Tzn wychodzi w poniedziałek nie chce powiedzieć kiedy wróci i wraca w środę. Nie dzwoni nie pisze, nie wiem co sie z nim dzieje przez 3 dni. Wieczorem potrafi wyjsć o 18 wraca o 2 w nocy. Rozumiem, ze u znajomych moze być ale dzień w dzień? Nie chce mi powiedzieć gdzie idzie.
Ponawiam pytanie o psychologa na Śląsku. Musze iść na szybka wizytę jednak ;(
Nie pomogę z wyborem lekarza bo jestem zupełnie z innych terenów.
Wejdź proszę na stronę Znany lekarz i poszukaj psychologa/psychoonkologa z Waszych rejonów, poczytaj opinie, może któryś wzbudzi Twoje zaufanie.
kajrek napisał/a:
A co powiecie na to ze maz zaczął znikać z domu?
Tu nic Ci nie doradzę, bo raz, że to nie miejsce, dwa nie znamy powodów dlaczego mąż znika, trzy nie znamy Waszych wspólnych relacji, Waszego związku, na ten temat powinnaś rozmawiać z mężem bądź sama skorzystać z porady psychologa jak rozmawiać z osobą chorą, jak postępować.
Zawsze możesz przestać się przejmować mężem, skoro On nie dba o Wasz dobrobyt/życie, zamiast skupiać się na mężu skup się na sobie i dzieciach. Mąż jest dorosły, wie co robi jeśli woli taki żywot to daj mu tak żyć, nie walcz z Nim. Choroba męża nie zwalnia Go z obowiązku bycia mężem/ojcem, człowiekiem. Może twarda postawa Twoja ściągnie męża na ziemię i zrozumie co się w życiu liczy.
Czasami potrzebny jest zimny prysznic. Może być również wersja, że mąż celowo swoim zachowaniem, postawą zniechęca do siebie, żebyś nie cierpiała jak Go zabraknie.
Nie umiem powiedzieć jaki jest powód zachowania męża i co jest właściwe, bo zwyczajnie nie znam ani Ciebie ani Jego ani Waszych wspólnych relacji.
Psycholog albo idźcie oboje na terapie małżeńską.
Trochę moja wypowiedź nie jest zgodna z zasadami forum, ale może pomoże podjąć Wam jakieś decyzje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum