Nie pisałam tutaj bardzo długo. Przeczytałam dokładnie o czym była mowa pod koniec.
Jeśli chodzi o leczenie taty.. Na chemioterapię nie było szans, tata miał za słabe serce. Miał tylko radioterapię i lekarz zajmujący się tatą od razu powiedział, że to nie wyleczy ale zmniejszy ból. I faktycznie tak było.
Tato do ostatniej minuty swojego życia nie narzekał na ból.
Gdy przebywał w domu mieliśmy w razie czego plastry z morfiną ale tato twierdził, że nic Go nie boli.
Po radioterapii dostał skierowanie na hospicjum domowe. Obdzwoniłam wszystkie w okolicy i NIE MIELI NIGDZIE MIEJSCA! Najbliższe zwolnienie przewidywali na za 2 mies bo wtedy któryś pacjent mógł umrzeć.
Tata potrzebował tlenoterapii i na szczęście udało załatwić mi się w hospicjum, które wypożyczało chorym sprzęt do domu bez żadnej opłaty. Pożyczyliśmy nawet łóżko elektryczne dla taty.
Niestety w lipcu tata zmarł.