Kochana Anelio, nie przejmuj się głupim gadaniem kuzynki. Wszystko będzie dobrze! Powtórzę się: chemia ma twojemu tatusiowi pomóc a zaszkodzić raczysku! A jak wiadomo każde leki mogą nieść za sobą skutki uboczne ale nie muszą, nawet panadol. Bądź dobrej myśli, proszę cię. Nie drecz się na zapas. Uwierz - wiara czyni cuda
Witaj Anelio!
nie przejmuj się tym, co mówią inni, nie warto. Mojego Tatę już zdążyli pochować znajomi, a właściwie jeden znajomy, a dopiero co zdiagnozowano chorobę, więc wyobraź sobie jak ja się czułam, było mi strasznie przykro, a Tata jak się dowiedział o tym, to miał łzy w oczach, ale powiedziałam: "Tato nie poddamy się, pokażemy im wszystkim, że się mylą! wyjdziemy z tego a oni się zdziwią!" i tego się trzymamy.
Życzę Ci Kochana duuużo duuużo siły i duuuużo duuuużo Zdrowia dla Taty! Będzie dobrze, tylko trzeba w to mocno wierzyć i nie poddawać się! I po chemii nie będzie tak źle, mój Tata jest po pierwszym cyklu, czuje się dobrze i na nic nie narzeka, więc i u Was nie będzie najgorzej, bo Tata Twój młody i silny :-)
Pozdrawiam i ściskam serdecznie!
_________________ co zesłał los trzeba będzie zwalczyć!
Anelko
jak możesz to jedź do tatusia,myślę,że oboje poczujecie się raźniej,bo wy jesteście jak papużki nierozłączki
co do kuzynki,to się nie wypowiadam,dziewczyny wcześniej powiedziały wystarczająco
będzie dobrze,czekamy jutro na wieści i nie daj się zbyć lekarce jak ją złapiesz w biegu to udzieli ci info.prowadzi mojego wujka i jest zadowolony z opieki
dacie rade
głowa do góry
ściskam serdecznie
Witaj Anelio!
Nie przejmuj się, ludzie potrafią byc okrutni:(
MOja ukochana mama chrzestna jak zobaczyła mojego Tate po 6 tygodniach radioterapii (bladziutki byl) stwierdziła: Jak ten wasz tato bardzo źle wyglada... a kurcze jak ma wygladać?!!! Nie jeździł do SPA tylko na chemię a potem na lampy!!!
Anelio
Powiem Ci jak to u nas było jak tata miał chemie, bo szpital i oddzial przecież ten sam w Poznaniu...
też się wypytywałam tutaj na forum czy inni jeździli... dużo osób mi radziło bym jechała i była z Tatą... chciałam - mamy blisko - 15 km, więc rzut kamieniem... ale jak zawiozłyśmy Tatę na oddział, kiedy Tata się już usadowił na wyrku okazało się, że chemię dostanie ok. 14.00 a była dopiero 10.00. Gdzie miałysmy z siostrą czekać? Nie wypada siedzieć na sali, gdzie miejsca brakuje, bo ciasnota - 6 łóżek ...
chciałam być przy Tacie, ale tak de facto nie było gdzie czekać, a poza tym...było mi i siostrze niezrecznie - tam byli inni chorzy, inni pacjenci, oni byli sami, od rana im leciała kroplówka, różnie sie czuli, jeden biegał do łazienki, bo wymiotował... a my obok jego łóżka miałysmy czekąć 5 godziny aż nasza Tata dostanie chemię?
Krepujące to było - i dla nas i dla innych pacjentów i dla naszego taty, ktory stwierdził, że absolutnie nie zgadza sie, żebyśmy były z nim tyle godzin, wszytscy sami sobie radzą, nikogo z rodziny przy innych nie ma więc On też nie chce, bo mu głupio będzie...
Najpierw sie oburzyłam, ale sporo w tym racji było...
Inna sprawa, że dr wyganiają bliskich, bo nie ma miejsca w salach! są przepełnione! (inaczej jest na dziennej chemii- tam byłam z tatą)
I w sumie dobrze się stało, bo Tata dostał chemię dopiero koło 15.00 i 3 godziny mu leciała, czyli biorąc pod uwage, że jechalismy do szpitala o 7.00, wyszlybysmy koło 18.-19.00...tyle czasu to trwało...
jedź oczywiście jeśli chcesz, ale upewnij się, że możesz przebywać na sali z Tatą
może lepiej jak już wpaść po południu jak juz bedzie po chemii?
Dziękuję Wam wszystkim za szybkie odpowiedzi. Oczywiście ja również chciałabym być przy tatusiu,pierwsza chemia, starałabym się z Nim o czymś przyjemnym rozmawiać aby nie myślał o tym co ma robione, wspierałabym go no i co najważniejsze byłabym przy Nim, jednak myślę także o tym,że faktycznie sale są tak przepełnione,że część z pacjentów leży na korytarzu,lekarze biegają tu i tam .... fakycznie czułabym się niezręcznie:( Zadzwoniłam do taty i on powiedział żebym nie przyjeżdzała (ale z drugiej strony co miałby mi powiedzieć) ,że bardziej martwiłby się tym,że ja jeszcze nie zupełnie doświadczony kierowca,nie orientujący się zupełnie w mieście i w tej dzisiejszej pogodzie, (bo znowu zasypało Nas śniegiem) myślami błędząca zupełnie gdzie indziej i całkowicie sama chcę do Niego jechać... Sercem i pod telefonem oczywiście będę przy tacie (jednak to nie to samo) ... Martwię się ale w głębi serca wierzę,że tatuś da radę....
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
My potwornie się zamartwiałyśmy, bo Tata obiecał zadzwonić zaraz jak "zejdzie" osttania kroplówka... zadzwonił, że jest ok, ale jednak musiałam się przekonac na własne oczy - podjechalismy więc pod wieczór - jakies 2 godziny po chemii do szpitala, a tam?
Tatko roześmiany, wcinał jogurty i ogladał z innymi panami mecz w TV... powiedział, że czuje się wyśmienicie, co zresztą było widać, nawet był taki pobudzony i zbyt radosny - chyba jeden z leków (dexametason) podzialał troszke tak jakby wypił "piwko".
Nastepnego dnia tez było ok. Skutki chemii sa odczuwalne najbardziej po kilku dniach. Więc jutro tego pierwszego dnia u Taty nic nie powinno się dziać!!!
Anelia nie martw się na zapas, wierzę, że Tatuś chemię zniesie dobrze.
A jeśli chodzi o przebywanie na oddziale to może to być krępujące dla pozostałych pacjentów. W naszym przypadku nie było problemu jedynie w święta kiedy Mama leżała na sali sama, później kiedy doszły inne pacjentki nie siedzieliśmy przy Mamie non stop. Poza tym takie wizyty mogą męczyć samego chorego. Anelia jeśli sytuacja tego nie wymaga, nie musisz siedzieć przy Tacie ciągle...sam Ci zresztą powie jakie są jego oczekiwania.
Bądź przy nim, wspieraj i trzymaj rękę na pulsie, na pewno będziesz wiedziała w odpowiednim momencie co masz robić.
Trzymam kciuki i ściskam bardzo mocno.
Dziękuję za wsparcie dużo to dla mnie znaczy.
Pozdrawiam serdecznie.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
.... tata wielokrotnie nalegał abym nie przyjechała,kiepska pogoda,ja zmartwiona,sama miałabym jechać,dodatkowo tym by się martwił. Uszanowałam jego decyzje,choć bardzo pragnęłam być przy Nim. Byłam przy Nim sercem i myślami,no i oczywiście w stałym kontakcie pod telefonem. Tatuś przyjął jego pierwsza chemię Zadzwonił do mnie popołudniu i poinformował, że czuje się całkiem dobrze. Jak na razie czuje tylko dziwny smak w ustach. Wieczorem miał wilczy apetyt i kolację zjadł za trzech Co będzie dalej jeszcze nie wie,ponieważ Pani Doktor nie mógł zastać :( Wszystkiego dowie się jutro i też jutro zapewne będę mogła więcej napisać.... w tej chwili jestem troszkę spokojna ale w głowie mam także pytania,które nie przestają mnie dręczyć :( Jak prześpi noc, czy bez większych dolegliwości?! Jak będzie się czuł jutro i co będzie dalej ?!!! Ta niepewność jest okropna:( Katarzynka36, a więc na dzień dzisiejszy niestety tylko tyle mogę napisać :( Katarzynka36, kubanetka, ma_ka, kama, ilka_wanilka, Dziękuję Wam za wsparcie ,kocham Was jesteście wspaniałe !!! Mam nadzieję,że jutro będę mogła już coś więcej napisać i że będą to w dobre wieści....bardzo bym tego chciała!!!!!
[ Dodano: 2011-02-18, 23:10 ] czkawka, Tobie również bardzo dziękuję !!! Nigdy nie pomyślałabym,że jeszcze będziesz chciała zaglądać no to forum i pomagać innym. Jesteś wspaniała. A jak Ty się czkaweczko czujesz ??? Pozdrawiam i życzę dużo siły!!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelia cieszę się, że Tata czuje się tak dobrze. Dziwny smak w ustach po chemii to częsty skutek uboczny- podobno taki metaliczny.
Będę trzymać kciuki aby lekarz miał dla Was same dobre wieści.
Jak ja się czuję? Kiepsko tak naprawdę, ale gdyby nie forum byłoby gorzej. Tutaj przynajmniej nikt nie każe wziąć mi się w garść i układać sobie życia trzy dni po pogrzebie.
Nikt nie wysyła mnie do psychiatry, bo mam doła. Ehhh....
Choć jednoczy nas choroba, ale są to osoby, które się rozumieją bez zbędnych słów.
Taka forma terapii, zresztą wśród mądrych ludzi łatwiej niektóre sprawy ogarnąć.
Dziękuję, że pytasz.
Pozdrawiam.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Witaj Anelio.Bardzo sie ciesze ze tatulo dobrze sie czuje,i ze ma apetyt.Co do smaku w ustach moj tatulo bardzo dlugo odczuwal metaliczny smak.Sciskam cie serdecznie.
Dziś nie wytrzymałam,pojechałam odwiedzić tatę. Jak mnie zobaczył miał łzy w oczach Z początku wydawało mi się ,że nie wygląda za dobrze ale po chwili gdy przeszliśmy się troszkę po korytarzu i wypiliśmy po kawie i porozmawialiśmy wyglądał jakby lepiej. Mówi,że nic go nie boli jednak co jakiś czas chwytał się za brzuch i miejsce, w którym znajduje się guz hmmm czyżby miał ból i nic mi o tym nie mówi ?!! Kiedy przebierał górę piżamy zauważyłam,że na klatce piersiowej ma mnóstwo widocznych jakby małych żyłek popękanych, czy to też skutek uboczny??? Zmartwiło mnie to bardzo :( Wieczorem kiedy miał mierzoną temperaturę wynosiła ona 37 czy to w normie ? Na dzień dzisiejszy znowu nic więcej nie wiem, Pani Doktor nie było,będzie jutro.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum