Postanowiłam napisać na forum, bo może ktoś ma podobne doświadczenia, a już sama nie wiem gdzie szukać odpowiedzi.
Mojej mamie na usg wykryto podejrzane guzy - guz składał się z 2 komór, z czego jedna miała podejrzenie raka.
Przeprowadzono operację laparoskopową, badanie śródoperacyjne nie wykazało zmian nowotworowych. Okazało się, że podczas badania śródoperacyjnego pobrano wycinki z tej komory, która nie była rakiem i stąd pozytywne wiadomości. Natomiast nie zbadano tej częsci rakowej, jako, że guz składał się z 2 komór. Nie wiem dlaczego tego niedopatrzono.
Lekarz przeprowadził kolejną operacje laparoskopową, wycięto 2gi jajnik, macicę, przydatki, węzły chłonne, całą sieć. Po operacji twierdził, że według niego będzie to stopień 1A.
Badanie histopatologiczne wykazało stopień IA.
Operacja była miesiąc temu, mama 3 dni temu zrobiła markery i wynoszą 160, a przed 2gą operacją było to 30.
Nie wiem czy stopień zaawansowania raka można określić bez robienia rtg płuc, bo takiego badania nikt nie przeprowadzał.
Przed 2gą operacją miała tomografię i usg jamy brzusznej, w tym była też miednica i otrzewna i nic nie wykazały.
Miała też robione usg i mammografię piersi, wszytko jest ok.
Mama ma 55 lat i czuje się dobrze, nic jej nie boli. Miesiąc po operacji już normalnie funkcjonuje, chodzi do pracy itd.
Co lekarz to opinia- jeden mówi, że mama nie kwalifikuje się do chemii, inny mówi, że trzeba działać natychmiast.
Nie wiem co myśleć, dziś mama dostała skierowanie na rezonans płuc i jamy brzusznej i dodatkowe badanie krwi.
Czy lekarze mogą bez badań takich jak rtg płuc określić stopień raka?
Czy może ten rak być jakimś rakiem przerzutowym z innego miejsca i jeśli tak to gdzie go szukać?
Wszytko byłoby ok, gdyby nie ten wzrost Ca 125.
He4 przed obiecam operacjami było dobre.
Aha, lekarz, który rekomenduje chemie patrząc na wysokie CA125 powiedział, że jego zdaniem rak nie został do końca wycięty i te komórki pływają gdzieś w jamie brzusznej i stąd taki wzrost CA.
Bardzo proszę o wskazówki na co zwrócić uwagę, gdzie coś mogliśmy przeoczyć.
Chciałabym uporządkować kilka spraw.
1. Czy jesteś pewna, że obydwie operacje przeprowadzane były laparoskopowo? Zwłaszcza ta druga, rozległa?
2. Brak Rtg płuc przed operacją jest niedopatrzeniem, ale może zrobiono klatkę piersiową razem z TK jamy brzusznej i miednicy? Sprawdzałaś czy nie ma takiego badania?
3. Badanie histopatologiczne nie może wskazać zaawansowania nowotworu tylko jego rodzaj- najlepiej wklej, proszę,wszystkie wyniki,które macie bo na razie informacje są trochę chaotyczne.
Generalnie w wypisie ze szpitala powinien być powód przeprowadzanego zabiegu, jego rodzaj, przebieg a w wynikach typ histologiczny nowotworu oraz opis histopatologiczny pozostałych usuniętych narządów, węzłów, sieci oraz wynik cytologiczny płynu pobranego w czasie operacji z jamy otrzewnowej. Wtedy wiadomo czy komórki "pływają". I w oparciu o te wszystkie parametry( plus badania obrazowe) ustala się co z chemią.
Konsultacja patomorfologiczna( choć dosyć oszczędna) rzeczywiście podaje st. IA- co w połączeniu ze stopniem złośliwości G1 daje naprawdę dobrze rokujące rozpoznanie. I stąd sugestia, żeby poprzestać na leczeniu chirurg. i obserwacji.
Rozumiem, że preparaty histol./cytologiczne oznaczone w punkcie 2) to właśnie płyn/popłuczyny oraz wycinki z otrzewnej- musiały być "czyste" skoro taki wynik. Niemniej wzrost markera słusznie niepokoi i stąd kolejne badania obrazowe- w obecnej sytuacji brak przedoperacyjnego Rtg płuc nie jest istotny. Jeśli coś się dzieje, chemia musi być wdrożona- trudno natomiast oceniać na forum czy chirurgiczna ocena zaawansowania była przeprowadzona prawidłowo. Teraz najważniejsze są badania i szybkie rozpoczęczie standardowej chemii. Wydaje mi się, że miesiąc po operacji to jest dobry czas na jej rozpoczęcie ale nie jestem specem...
Mam nadzieję, że napiszą więcej inne osoby bardziej ode mnie zorientowane w raku jajnika.
Napisałam już, że to nie są problemy do oceniania na forum- a ja nie jestem lekarzem. Moja pierwsza wątpliwość dotyczyła metody laparoskopowej jako nie dającej tak szerokiego pola operacyjnego jak laparotomia. Wydaje mi się( podkreślam- wydaje), że jeśli od oceny chirurgicznej miałoby zależeć pooperacyjne odstąpienie od chemii to chyba bardziej wiarygodna byłaby ta druga metoda. Ale na pewno nie mogę, nie mam prawa pisać o błędzie- opieram się tylko na Zaleceniach PUO dot. raka jajnika.
Teoretycznie każdy może się pomylić... Niemniej patomorfolog dostaje do oceny pewne konkretne tkanki, bada je i ocenia czy są bądź nie są zmienione nowotworowo. Ale w trakcie operacji to chirurg ogląda dostępne pole operacyjne, usuwa zasadnicze narządy i decyduje skąd pobrać wycinki, które następnie wędrują do patomorfologa. Ale nie o tym powinnaś teraz myśleć. Najważniejsze to szybko mieć wyniki rezonansu i działać dalej.
Życzę sił i spokojnego, zdecydowanego działania.
[ Dodano: 2014-11-21, 17:26 ]
Idziesz do pracowni patomorfol. i prosisz o wypożyczenie bloczków, to Wasz "materiał" a nie własność szpitala.
Ale myślę, że rezonans i badanie krwi( marker?) są teraz ważniejszą procedurą bowiem mogą dać odpowiedź co się dzieje- a na wynik badania histpat będzie trzeba czekać. Oczywiście możesz to tak czy inaczej robić równolegle.
Pozdrawiam
Pracownie histopatologiczne nie czynią przeszkód przy wypożyczeniu takiego preparatu do konsultacji przez inny zakład. Również lekarz w przypadku wątpliwości i stwierdzenia konieczności ponownego zbadania próbek może wystąpić do pracowni z wnioskiem o udostępnienie materiału.
Zasady postępowania z materiałem histopatologicznym zostały opracowane przez Polskie Towarzystwo Patologów jako wytyczne do stosowania przez zakłady/pracownie patomorfologii.
możesz napisać prośbę o wydanie materiału histopatologicznego i wysłać do przebadania w innym miejscu. Mi jednak powiedziano, bo chciałam również to zrobić, że muszę za powtórne badanie w innym ośrodku zapłacić. Ile w tym prawdy, nie wiem. Zawsze możesz dopytać
O skierowanie na RTG możesz poprosić np. rodzinnego, nie powinien robić problemów
_________________ Omnia tempus habent
Mamcia 03.07.1955 - 14.12.2015
Na razie mama umówiona na rezonanse plus w poniedziałek idzie do szpitala do lekarza prowadzącego, będą jest robić test ROMA, żeby sprawdzić znowu Ca125 i He4.
Lekarz jest przekonany, że nic w jamie brzusznej nie było, pewnie może się mylić jak każdy.
Dziwne by chyba było, żeby mylił się i on i badanie.
marker CA 125 może być podwyższony nie tylko z powodu nowotworu
tu masz link http://www.poradnikzdrowi...rowy_41567.html
Natomiast literatura podaje, że bardzo często regularny wzrost markera może być oznaką postępu choroby (marker może "prześcigać" możliwe do zdiagnozowania przerzuty o nawet kilka miesięcy), jednak mowa tu o regularnym wzroście.
Wiadomo trzeba mieć rękę na pulsie i sprawdzić wszystko dokładnie
_________________ Omnia tempus habent
Mamcia 03.07.1955 - 14.12.2015
Dziś mama była u lekarza prowadzącego, powiedział, że to marker jest zwiększony przez stan zapalny, że może tak być do 4 miesięcy.
Chemii nie daje, mamy robić test Roma co 2 tygodnie i patrzeć czy marker spada.
Rezonans jamy brzusznej i klatki będzie w środę i sobotę robiony.
Myślałam o tym, żeby to zalecenie odnośnie braku chemii skonsultować z kolejnym lekarzem i tak jak mówicie poprosić o materiał do badania.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum