Moj Tato (77 lat) od długiego czasu leczy się na Kardiomiopatie rozstrzeniowa i nadciśnienie. 6 grudnia trafil do szpitala z powodu bólow w klatce piersiowej i migotania przedsionków a 14 drudnia opuscil szpital z diagnoza:Carcinoma microcellulare płuca prawego (ED)..
Podczas pobytu wykonano nast badania:
[b]RTG klatki piersiowej
Sylwetka serca powiększona, wydatny cień prawej wnęki, szeroki cień sródpiersia górnego po stronie prawej
Tomografia komputerowa klatki piersiowej:
Niejednorodnie wzmacnijący się guz 52x 33mm powodujący niedodme segmentow podstawy płuca prawego. Rozległe masy węzłowe okolicy podostrogowej, przedsercowej po stronie prawej oraz prawej wneki uciska naczynia tetnicze i zylne. Płyn grubości 30mm w prawej oplucnej. Pakiet wezłow chlonnych w okolicy podobojczykowej prawej.
Rozpoznanie histopatologiczne (wycinki z oskrzeli):
Carcinoma microcellulare
CKAE1 + AE3 (-/+), chromogranina A (-/+), synaptofizyna (+)
Prosba o pomoc w interpretacji wyniku i rokowan
Pozdrawiam
Niestety, rokowania są bardzo złe.
Ten rodzaj raka należy do najgorszych w ogóle.
Jedynym sposobem leczenia byłaby chemioterapia paliatywna, ale mam wątpliwości, czy jest ona możliwa przy tak fatalnym stanie zdrowia Twojego ojca. Twój wywód jest bardzo lakoniczny, więc zastrzegam, że i moja ocena nie jest całkowicie pewna.
Jeżeli jednak ta diagnoza przy tym stanie zdrowia się potwierdzi, to Twojemu tacie pozostało niewiele miesięcy życia. Medycyna byłaby w takiej sytuacji niemal zupełnie bezsilna.
Beata witamy na Forum.
Carcinoma microcellulare- rak drobnokomórkowy płuca prawego, ED- postać rozsiana.
Rokowania w/g statystyk od momentu rozpoznania choroby 7-11 miesięcy.
Operacja nie wchodzi w rachube, ponieważ tego typu raka nie operuje się, a tym bardziej przy przerzutach.
Tak jak napisał "billyb" pozostaje jedynie leczenie paliatywne.
Przykro mi, że nie są to dobre wiadomości. Jeżeli masz pytania to pisz.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
W nablizszy piatek Tata bedzie miał konsultacje w kierunku radioterapi paliatywnej. Prosba o informacje na czy polega ta terapia, jakie daje szanse.
Czy sa jakiekolwiek inne metody ktore w takim przypadku moga pomóc w przedłuzeniu życia i podniesieniu jego komfortu?
Bede wdzieczna za kazda rade i podpowiedz co robic aby pomoc
Pozdrawiam
Radioterapia paliatywna ma zastosowanie u chorych na zaawansowany nowotwór złośliwy, których nie można trwale wyleczyć, w celu złagodzenia lub zniesienia dolegliwości (np. ból spowodowany przerzutami do kości, niedrożność przełyku wynikająca z masy nowotworu uniemożliwiającej pasaż pokarmu, krwawienia z pęcherza moczowego).
RT paliatywna jest z reguły krótkim leczeniem, nierzadko jednodniowym, a dawki promieniowania są tak małe, że nie przekraczają granic tolerancji narządów zdrowych i nie wywołują powikłań popromiennych.
W zależności od stanu ogólnego chorego musisz mieć świadomość, że radioterapia może również osłabić już osłabiony chorobą organizm.
Jednak chyba nie ma lepszego sposobu na polepszenie komfortu i przedłużenia zycia chorego.
Dużo siły życzę w walce.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Czy ktos z Was zna lekarzy , przychodnie , szpitale gdzie stosowane sa inne metody (zioła, medycyna naturalna, bioenergoterapia) ktore pomogly w tak zaawansowanym stanie?
Ta choroba pojawiła sie w naszym zyciu tak nagle, jeszcze 3 miesiace temu Moj Tata byl sprawnym, pelnym zycia aktywnym czlowiekiem, przykladem jak "zyc zdrowo"......
rozumiem Twoja chęć pomocy Tacie i szukanie wszędzie, ale tak z serca poradzę, uważajcie na różnych "uzdrowicieli i bioenergoterapeutów" którzy będą Wam obiecywać " szklane domy".
To złudna nadzieja, która tylko bardzo odchudzi Wam portfele i radość "uzdrowiciela", że naciągnął następnych ludzi, którzy w dobrej wierze szukają pomocy. Bo przecież za wszelką cenę chcemy ich ratować.
Zdaj się na lekarzy, zawsze można skonsultować przypadek taty w innym ośrodku.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Absolutnie zgadzam sie z tym że mnostwo ludzi naciaga tych ktorzy chcac pomoc szukaja "na oslep" A wiem ze oprocz "naciagaczy" można spotkac lekarzy medycyny naturalnej ktorzy potrafia pomoc i takich własnie szukam.
Bea przeczytaj :Zalecenia diagnostyczno-terapeutyczne w Drobnokomórowym raku płuc http://docs.google.com/vi...6JHiIpbYQgD5T0Q
Najważniejsze teraz dla Taty jest leczenie konwencjonalne.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Zrobisz tak, jak sama zadecydujesz. Rozumiem motywy tej aktywności, ale tak jak moi poprzednicy - odradzam. W tym stadium nie ma żadnych sposobów, by wpłynąć pozytywnie na bieg wydarzeń. Owszem, możesz zaszkodzić, np. turboodżywki i substytuty podawane w tym momencie raczej dodadzą rakowi energii.
Wiem, że jest Ci bardzo ciężko, ale musisz uzmysłowić sobie , jak niewiele czasu mu zostało. Nie inwestuj w pseudonaukowców i brzytwy, których tonący się chwytają. Wydaj te pieniądze na ojca. Zastanów się. Może chciałby gdzieś pojechać, coś zobaczyć, kogoś odwiedzić, z kimś się pogodzić?
Jeden człowiek, którego los znam, pojechał do Maroko na miesiąc przed śmiercią. Był w niezłej kondycji, tylko coraz słabszy. Takie miał marzenie. Był szczęśliwy jak wrócił, chociaż wiedział, jak bliski jest koniec.
Bardzo dziekuje za te slowa ktore musze przyznac nie sa dla mnie łatwe.
Mam swiadomosc że kazde odzywianie organizmu jest "pozywka" dla choroby. Moze sa wiec sposoby aby osłabic, "ogłuszyc" chorobe aby przestała byc tak uciazliwa....
Bardzo chciałabym zrealizowac 2 wielkie marzenia Taty (podroze) ale obawiam sie ze bez wzmocnienia fizycznego bedzie to trudne.
Ostatnio bardzo schudł (bardzo mało je, nie czuje głodu, po kazdym normalnym posiłku bardzo zle sie czuje, ma bole zoładka), napady kaszlu zabieraja duzo energii i w tym stanie fizycznym trudno decydowac o z założenia niełatwych podrozach.
Ale pomimo złego samopoczucia - nie poddaje sie. Ciagle pyta o rozne terapie, prosi o kontakt ze wszystkimi ktorzy maja doswiadczenie z ta choroba aby wykorzystac kazdy pomysl ktory kiedykolwiek sie sprawdzil....
Nie moge mu powiedziec ze nic sie nie da zrobic.....
Nie szukam "brzytwy" , szukam "koła ratunkowego" dzieki ktoremu kazdy dzien zycia mojego Taty bedzie tak piekny jak tylko jest to w tej sytuacji możliwe.
Nie szukam "brzytwy" , szukam "koła ratunkowego" dzieki ktoremu kazdy dzien zycia mojego Taty bedzie tak piekny jak tylko jest to w tej sytuacji możliwe.
Beatko
opowiem Ci pokrótce sytuacje mojego teścia, który odszedł od nas 6 lat temu ( też na nowotwór płuc). W momencie wykrycia choroby była już tak zawansowana, że pozostała tylko poradnia paliatywna. Mimo tego teść szukał innych metod "uzdrowienia" i trafiał do wielu bioenergoterapeutów. Mimo naszego sprzeciwu, spełnialiśmy jego uparte prośby kupowanie różnych specyfików.
Wiedzieliśmy, że nie ma pomocy , jednak teść uparł się i koniec. Pił różne dziwne nalewki, pod łóżkeim leżały jakieś dziwne płytki - i wokół tego kręciły się ostanie chwile teścia.
Próbowaliśmy "walczyć" z nim i namawialiśmy na leczenie bólu - jednak on wierzył tylko uzdrowicielom. I skończyło się na tym, że umierał w bólu a obok leżała buteleczka z "cudownym specyfikiem".
Piękny czas dla Twojego Taty to przede wszystkim czas bez bólu i to jest w tym momencie najwazniejsze.
Wiem, że to bardzo trudne, ale jeżeli zostało niewiele czasu to czas powinien być zarezerwowany na czas spędzony z najbliższymi w spokoju i bez bólu.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
W tej chwili towarzysza Tacie bole żoładka i bole w klatce po atakach kaszlu. Nie potrafie sobie wyobrazic co czeka nas w najblizszej przyszlości...
Co robic? U kogo szukac pomocy?
Czy nie ma zadnej metody "spowolnienia" , "otumanienia" tego agresora, spowodowania ze jego skutki nie beda tak dokuczliwe?
Co lekarze zalecali Twojemu Tesciowi?
Czy uwazasz ze gdyby Twoj Tesc zrezygnowal ze wszystkich "wspomagaczy" a skorzystal z medycyny paliatywnej (ja wiem tylko o morfinie, czy jest cos wiecej?) umierałby w mniejszym bolu?
Jutro mamy konsultacje w kierunku radioterapi paliatywnej. O co pytac lekarza?
Przepraszam Was za ten "bełkot" ale nigdy w zyciu nie byłam tak bezradna w momencie gdy problem dotyczyl kogos z moich bliskich. Zawsze byla jakas nadzieja a ona powodowała ze nie czulam barier - zakasywalam rekawy i dzialalam... A teraz ciagle slysze "pogodz sie z tym" "odpusc" , "uwazaj aby nie zaszkodzic".....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum