1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 2
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Mój tata - niedrobnokomórkowy nowotwór płuca lewego
magdalenka32

Odpowiedzi: 48
Wyświetleń: 15751

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-10-06, 17:35   Temat: Mój tata - niedrobnokomórkowy nowotwór płuca lewego
Justynko - nigdy nie jest za późno...Ważne, żeby to przebaczenie dokonało się w Twoim sercu...To, że nie zostały wypowiedziane słowa...Ważna ta intencja w sercu...Mam nadzieję, że ona jest...Jeśli nie - trzeba prosić o tą łaskę...

Niki - tata jest pod opieką takiego domowego hospicjum, od czasu do czas przychodzi pielęgniarka, sprawdza stan, samopoczucie taty...

Dziękuję Wam. Pozdrawiam cieplutko...
  Temat: Mój tata - niedrobnokomórkowy nowotwór płuca lewego
magdalenka32

Odpowiedzi: 48
Wyświetleń: 15751

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-10-06, 16:07   Temat: Mój tata - niedrobnokomórkowy nowotwór płuca lewego
Kochani. Dzisiaj nadszedł ten dzień, kiedy i ja chciałabym podzielić się z Wami historią choroby mojego Taty, przeżyciami, emocjami życia w cieniu śmierci ...Śledzę forum od kilku miesięcy ( wasze wspieranie się,zmagania, ból, odchodzenie najbliższych...)ale wciąż brakowało mi odwagi, siły żeby się tutaj zalogować. Może opiszę pokrótce przebieg choroby Taty: w styczniu była diagnoza - niedrobnokomórkowy rak płuca lewego, lewa struna nieruchoma, powiększone węzły chłonne, zmiany ogniskowe w nadnerczu, mokry kaszel, który tak bardzo Go męczy...Tata w kwietniu miał zastosowaną chemię - 1 cykl, a w sierpniu radioterapia (po której mam wrażenie stan się pogorszył :-( ) Zaczął kuleć na nogę, a właściwie ma ją taką sztywną nieruchomą i ból w biodrze...Zaczął się poruszać przy pomocy chodzika, korzysta też z tlenu. A jeszcze przy pierwszym postawieniu diagnozy dano nam nadzieję na operację...I z tą nadzieją pojechaliśmy do Olsztyna, do szpitala, gdzie powiedziano nam , że z operacji "nici", bo choroba tak szybko postępuje i już jest za późno...To dlaczego nie podjęli sie tej operacji wcześniej, kiedy choroba nie była aż tak zaawansowana? Tylko kazali czekać na wizytę, bo wcześniej nie było miejsc w Wojewódzkim Szpitalu...Wiem, że miał szansę...a przez odległe terminy i opieszałość lekarzy - odebrano nam ją :-(

Wiem, że zbliża się ten najgorszy moment...Kiedy ostatnio byłam w domu (mieszkam 250km od taty) i zobaczyłam tatę tak bardzo chudego...poruszającego się przy pomocy chodzika...nie wytrzymałam i rozpłakałam się przy Nim...A On próbował mnie pocieszać mówiąc: "ja już się z tym pogodziłem...", uśmiechając się do mnie...Jego łydki takie chude jak przegub mojej dłoni...
Każdego dnia budzę się z lękiem..boję się "tego" dnia...Kiedy jestem z tatą, nie wiem co mówić, jak pocieszać..Myślę, że jest w depresji...Siedzi patrząc niby w telewizor, ale nie ogląda tak naprawdę...Czuję niemoc i bezsilność...Boję się odchodzenia...Cierpienia Taty...Dzisiaj jak mama mi powiedziała, że tata miał większy apetyt i powiedział, że czuje sie lepiej - od razu taka myśl" O Boże czy to już? Przecież ludzie ponoć przed śmiercią tak właśnie mają..." Co ja mogę jeszcze dla Niego zrobić...? Nawet nie mogę być przy Nim ze względu na odległość i pracę...Jadę za tydzień do domu i proszę Boga " Boże, żeby chociaż jeszcze ten tydzień...żebym zdążyła..."

Wiecie co jest najbardziej niesamowite dla mnie w tej chorobie, relacji z Tatą..? Cud przebaczenia...Bo ja miałam dużo żalu do Taty, za naprwdę trudne życie, rany, które zadał mojej Mamie, mnie i siostrze...A teraz...już nie pamiętam tego co złe...Wybaczyłam, kocham całym sercem...Wiem, że był po prostu słaby i bardzo chory i potrafię tą przeszłość tak wytłumaczyć, zamknąć...A myślałam, że nigdy Mu nie wybaczę, że zawsze będzie zadra w sercu...Życie bywa naprawdę zaskakujące...

Dziękuję, że mogłam się z Wami podzielić moją historią...Jestem z Wami w Waszych cierpieniach i smutkach. Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie...Życzę dużo siły, wytrwałości...
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group