1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: komu przekazać leki? |
iwusiek
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 6703
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2011-10-21, 20:16 Temat: komu przekazać leki? |
w moim mieście jest tylko domowe, więc do nich czy do takiego stacjonarnego, bo w mieście obok jest? dziękuję za odp. |
Temat: komu przekazać leki? |
iwusiek
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 6703
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2011-10-21, 20:06 Temat: komu przekazać leki? |
Trzy dni temu pochowałam moją ukochaną babcię, ale szczerze...wbiłam sobie do głowy, że chwilowo jest w szpitalu i jak niedługo pójdę to zastanę ją w domu...wszystkie rzeczy babci są na swoim miejscu i na samą myśl że ktoś je ruszy dostaję białej gorączki-nie pozwolę! Jedyne co wzięłam z jej domu to lekarstwa, cała siatka-typowe leki do leczenia onkologicznego: MST, Sevedrol, dexamethason, torecan chyba z 5 opakowań, setronon, i wiele innych. mają długi termin przydatności, częśc nawet nie otworzona. co mam z nimi zrobić? może jeszcze ktoś z nim skorzystać. może do hospicjum zadzwonie (z którego pomocy my niestety nie skorzystaliśmy) albo na oddział onkologiczny?? |
Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
iwusiek
Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 703906
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2011-10-18, 23:21 Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
witam wszystkich...to mój pierwszy post
dzisiaj pochowałam babcię...cięzko mi, była mi mamą:( oczywiście jak ktoś na forum tym napisał 'nieonkologiczni' nie zrozumieją...myślą że skoro babcia miała swoje lata to już był jej czas ale nie patrzą na to kim była, szczególnie dla mnie, i ile wycierpiała...ostatnie dni były koszmarem dla mnie, wyrywało mi serce...
w piątek weszłam na forum i znalazłam ten wątek...uświadomił mi, że nie mam na co liczyć, że nie ma nadziei, bo lekarz stwierdził gorączkę mózgową...jestem w szoku, że w XXIw. nie można pomóc w cierpieniu albo po prostu ja nie poznałam sposobu...mam wyrzuty, że nie pomogłam bardziej, choć się starałam (nie pracowałam, nastawiłam się na pomoc mobliną babci-woziłam ją od miasta do miasta po lekarzach), jednak mam niedosyt, że jeszcze mało z soebie dałam...babcia chorowała na raka płuc, w życiu nie zapaliła papierosa, nastąpił przerzut do kości, który wiązał się z okropnymi bólami. 2 m-ce temu nastał kryzys, myślałam, że to już koniec ale babcia odzyskała siły. dopiero gdy przejzalam forum, okazalo się jak wyglada to. mimo iż mam męza i dziecko, babcia wyrwała mi pół serca...ale odwołując do wątku wiele aspektów się potwierdziło-wymioty, zaparcia, osłabienie, brak apetytu, brak sił-nie wstawała, nerwowość, potem agresja w stos. do pielęgniarek i lekarzy-do nas nie potrafilam babcie wyciszyc, przestała wstawac do toalety, miałam wrażenie że zanikł jej odruch połykania, przestała przyjmować leki doustnie, w szpitalu pojawiła się gorączka 40st. którą lekarz nazwał mózgową i trwałą prawie 2dni, kiedy zaczynała spadać, nastąpił brak krążenia i oddychania...2min spóźniłam się:( babcia odeszła kiedy mnie nie było...byłam z nią non stop, potem pojechałam chwile odpoczać i wtedy się stało...nadal w to nie wierze
w 2005r. odszedł tata, też miał raka płuc, ale babcia ta od str mamy...
mówią że czas leczy rany...g*no prawda, tyle lat się zmagam i jeszcze dokładka, chyba czas na wizytę u psychologa...spróbuje tu znalezc pomoc...tak bardzo się obwiniam:( |
|
|