Autor |
Wiadomość |
Temat: hospicjum domowe - kto to wymyslił ten koszmar |
beax
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 75088
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2011-01-08, 14:23 Temat: hospicjum domowe - kto to wymyslił ten koszmar |
witam - moja mam zmarła - walczyłyśmy od sierpnia 2009 roku - ostatnie tchnienie było dokładnie po 1o min jak wyszedł lekarz - Ja jako laik i tylko z tego co wyczytałam tutaj wiedziałam ze to koniec. Nawet zwróciłam lekarzowi uwagę bo zaczęły się robić jakieś dziwne plamy na rękach Wówczas lekarz po-prostu uciekł -
Proszę sobie wyobrazić ze lekarz z hospicjum nie chciał się wrócić aby stwierdzić zgon.
kazał mi zadzwonić na pogotowie - pod żadnym pozorem nie mówić ze umarła, tylko ze nie wiem co się dzieje, nie oddycha - a rano mam przyjść do niego z kartka to wypisze stosowne papiery. A wiadomo ze jak nie mam potwierdzenia zgonu to żaden zakład pogrzebowy ja nie zabierze. A była piata popołudniu.
Zawsze wydawało mi sie ze ludzie pracujący w hospicjach są szczególni ze względu na wykonywana pracę. posiadają odpowiednie przeszkolenie lub tez wiedzę pomagająca tak osobie cierpiącej i odchodzącej z tego świata jak i najbliższym. Niestety to porostu zimne i bezduszne etaty - a i pacjent dobry bo się nie skarży. |
Temat: hospicjum domowe - kto to wymyslił ten koszmar |
beax
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 75088
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2011-01-03, 08:33 Temat: hospicjum domowe - kto to wymyslił ten koszmar |
opisywałam chorobę i cierpienie mojej mamy na forum rak szyjki macicy-
i choć od samego początku było wiadomo ze nie ma szans moja mam walczył dzielnie.
Po ostatnim krwotoku to co się dziej to gehenna. trwająca od miesiąca.
pogotowie które przyjechało (bo cóż miałam robić jak kobieta siedzi na muszli słania się a krew leci nie do opanowania) na dzień dobry lekarz zadał mi głupie pytanie czy jestem świadoma co się dzieje z cholerna pretensja ze musieli przyjechać. potem z łaska zabrał mamę do szpitala- i tu znów sie dowiaduje ze nie może ją przyjąć na oddział - (była to niedziela i choć ciągle była pod opieka onkologi w Gliwicach niestety tam w niedziele sa tylko dyżury.) nadmieniam ze pacjentka do tej pory można powiedzieć była samodzielna.
warunkowo została przyjęta krwawienie zatrzymano trochę doszła do siebie nawet wstała po trzech dniach. ja zaś przez te dni bo taki miałam termin przez ordynatora wyznaczony musiała coś zanaleść - jak orzekli najlepiej hospicjum niestety w stacjonarnym nie było nigdzie miejsca. przeczytała o domowym i pojechałam przyjęto zapisano bez problemu -
Jeśli chodzi o opiekę lekarska super nie mogę narzekać mam kontakt o każdej porze
A pielęgniarską o zgrozo jeden tel. służbowy który zresztą rzadko odpowiada.
lekarz był już dwa razy u pacjentki a pielęgniarka miała problem. Raz zadzwoniła bo ma urlop ok radziłam sobie. potem niby była i jej nikt nie otwarł - choc prosiłam o tel. w jakim czasie przyjdzie nie zadzwoniła bo stwierdziła ze nie ma takiego obowiązku (w czasie kiedy dzwoniła na domofon moja córka próbowała babcie podnieść bo się jej wywróciła mnie poinformował ja oczywiście zaraz przyjechałam do domu)
Córka mi pomaga gdyż w ciągu doby muszę choć czasem na dwie godz iść do pracy.
Potem jestem ciągle z mama. Byłam zdenerwowana i zrozpaczona mama już sie położyła na amen. Zadzwoniłam do hospicjum tam sie dowiedziałam od owej pielęgniarki ze ona o niczym nie musi mnie informować zarządałam zmiany osoby - przyszła przejrzała zlecenia lekarskie zapytała czy pacjent je i czy go boli -poszła orzekła ze przyjdzie za tydzień -
a przez ten tydzień - zadziało sie tak ze mama zaległa więc jedyną rzecz jaka dostałam z hospicjum to basen od ręki co do materaca to chyba jakaś wyższa szkoła jazdy nie mam czasu tam jeździć po basen tez sama jechałam - w każdym razie dobrze ze mam troche pojęcia o pielęgnacji chorego - bo żadna pielęgniarka nie udzieliła takiej informacji nawet nie zajrzała nie zapytała czy sa jakieś odleżyny które w takim stanie robią sie piorunująco.
zero informacji jak przebrać jak zmienić pościel bo chora leży kostki sztywnieją biodra bolą a pod pupa "fekalia" Tak naprawdę to ta pielęgniarka nawet nie wie ze pacjentka ma stomie bo jej nie dotknęła do pampersa tez nie zaglądała bo właściwie po co? do tej pory sama sobie radziłam ale teraz już nie daje rady dzieci pomagają jak mogą, dzwoniłam na dyzur do owych pielęgniarek w nowy rok bo mam nie pozwalała sie ruszac kazdy dotyk to ból o okropny krzyk z pytaniem czy mam prze gwałcić to jakos delikatnie bo lezy w pełnym pampersie muszę to zmienić ponadto na plecach i pupie pojawiają się odleżyny(choć ciągle była smarowana ) ot i dostałam cudowna informacje PROSZĘ ZADZWONIĆ W PONIEDZIAŁEK NA DYŻUR TO PIELĘGNIARKA PRZYJDZIE
SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! od soboty do poniedziałku to rzeczywiście niewiele można zaczekać
Tak więc pytam po co te domowe hospicjum co za kretyn to wymyślił zamiast wydawać pieniądze na księżniczki to lepiej możne zainwestować w hospicja stacjonarne albo zatrudnić wolontariuszy bo oni chyba lepiej sobie radzą jak owe profesjonalistki.
Masakra to co teraz sie dziej matka leży nic nie pije nie je juz poczytałam o umieraniu ale na miłość boska wyje z bólu jest na morfinie - Ja dwie noce nie spie sąsiedzi chyba tez lekarz kazał zwiększyć dawkę ok stosuje sie do jego zaleceń To jakiś koszmar który trwa już od sylwestra a właściwie już od miesiąca z tym ze do świat jeszcze sobie dobrze radziłam wymyśliłam kolko do fotela żeby mogła usiąść, bo nie mogła taka obolała pupa w środku. nie wiem jak dzisiaj tego pampersa wyciagniemy nie wiem czy to ma sens nie wiem jak długo zaczynam nic nie wiedziec
[ Dodano: 2011-01-03, 09:58 ]
A oto cytat z jenego z forów hospicyjnych [ukryłem - Richelieu]
To wszystko sa piekne opowiesci z "krypty" !!!
najpierw za tym wszystkim trzeba się nieźle nabiegać i mieć druga osobę żeby mogła siedzieć z chorym.
pielęgniarka zero informacji na temat pielęgnacji środków itd
po socjalnego pracownika trzeba samemu wypisać paierki na materac tez po sprzęt samemu jechać itd.
wszystko załatwiałam prywatnie i samodzielnie biegając po aptekach znajomych
Moze to wszystko o czym ten ów wojtek pisze to i prawda ale na papierze
ODRADZAM WSZYSTKIM HOSPICJA DOMOWE BO ZOSTANIECIE Z TYM SAMI
Lepiej zapisać sie do stacjonarnego a do tego czasu być pod opieka rodzinnego lekarza on tez przychodzi na wizyty w/g potrzeb
[ Komentarz dodany przez: Richelieu: 2011-01-03, 11:57 ]
Bardzo chętnie zapoznamy się z tym cytatem, jeżeli zostanie podany do niego link.
Kopiowanie go z innego miejsca w internecie na nasze forum jest niedozwolone (Regulamin Forum, cz. II, pkt 13). |
Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
beax
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 9745
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2010-08-31, 07:48 Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
witam - nie miałam na myśli ze nasiadówki mają jakikolwiek wpływ na powstawanie nowotworu a jedynie pomagają jej - porostu lepiej się czuje po nich.
Na dzień dzisiejszy można powiedzieć ze jest dobrze - lekarz na wizycie domowej stwierdził ze w tym stadium raka pacjenci bywają już w o wiele gorszym stanie.
Moja mama chodzi, gotuje sobie nawet ostatnio wzięła się za pranie swoich rzeczy.
oczywiście odbywa się to wszystko pomalutku - twierdzi ze ma dożo czasu i może sobie to robić. stomia zagoiła sie znakomicie bez żadnych sensacji.
Jedynie nie potrafię jej wytłumaczyć dlaczego oprócz wydalania do worka stomijnego czasami oddaje stolec normalnie- odbytem a czasem tez przedostaje się do pochwy.
Podejrzewam ze ma to związek z tym rakiem który być może nie atakuje wyżej, a jedynie gniezdni się w okolicach ginekologicznych , które ściśle są związane z odbytem i pęcherzem.
Nie wiem jak długo będzie się utrzymywał ten stan - choć określam go jako dobry, zdaje sobie sprawę ze nie wieczny.
I nie ukrywam ze bardzo się boje tego co możne być dalej.
Bo tak naprawdę to człowiek jest niby tego świadomy a zarazem ogarnia go na przemian strach oraz nadzieja na jakiś cud.
Najbardziej serce mi pęka jak ma trochę gorsze dni i brakuje jej cierpliwości do tej choroby - wówczas płacze i mówi dobitnie "niech to się już skończy albo w jedna albo w druga stronę" Nie wiem co mam wtedy robić co jej powiedzieć jak patrzy wyczekującym wzrokiem oczekując jakiejś reakcji czy odpowiedzi .
Psycholog onkologiczny moze i tak ale chyba bardziej dla mnie - bo moja mam jest do psychologii bardzo negatywnie nastawiona - wątpię żeby chciała pogadać,
Zaraz dowiaduje się ze ona doskonale wie ze umrze i nikt jej tego nie musi tłumaczyć.
ojj ciężko ciężko |
Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
beax
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 9745
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2010-08-12, 09:21 Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
dziękuje za słowa otuchy - cóż na dzień dzisiejszy już jest trochę lepiej.
mocz sie stabilizuje - ja nawet dobrze sobie radze z zmienianiem worków stomijnych.
byłam u lekarza przepisał plasterki - więc i jej samopoczucie się poprawiło.
były chwile grozy bo zaczęły jej puchnąc nogi ale na szczęście juz jest ok.
Ta woda chyba znalazła sobie ujście.
Wytłumaczę o co chodzi - mama na noc zakłada podpaski takie do nietrzymania moczu,
ii w nocy przebudziła się przerażona ze ma mokro - ale to nie był mocz ani inne odchody tylko czysta woda bez zapachu.
Mama dziennie moczy pupę (robi nasiadówki) na przemian w rumianku i korze dębu.
robiła to tez zaraz po zdiagnozowaniu w ubiegłym roku tego raka.
Bardzo jej tego brakowało jak była w szpitalu na onkologi . Noo wiadomo jak lampy i braho to tez nie mogła tego robić. W każdym razie stwierdziła ze ściąga jej to gorączkę z tych miejsc
wiadomo działa tez odkażająco bo wiadomo przy raku szyjki są nieprzyjemne wręcz potrafią być cuchnące upławy
Te nasiadówki wypłukują to świństwo - działają odkażająco, przeciwzapalnie, sciagaja gorączkę z dolnych i drażliwych miejsc dla kobiety,
Pisze to bo być może - ktoś skorzysta z tego i może choć trochę mu ulży - noo z pewnością nie wyleczy bo wiadomo.... ale jak ulży to uważam ze i tak dożo
Powiem tak ze jako kobieta i jej córka tez jestem na to narazona i nawet sie zastanawiam czy nie robić tego czasem tak zapobiegawczo - wszak rak szyjki to wirus hmmm sposób iście "babciny" ale możne dobry
pozdrawiam |
Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
beax
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 9745
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2010-08-04, 12:46 Temat: Rak szyjki macicy |
witam - w ubiegłym roku pisałam o raku szyjki macicy mojej mamy i wiadomo było ze: nie ma możliwości abrazji IVa wyniki wszystkie zrozumiałe - mimo to leczenie podjęte - IO Gliwice
35 lamp oraz brachyterapia.
Rak można powiedzieć uspokoił się - pomimo dużego spadku wagi mama funkcjonowała normalnie - noo wiadomo na zwolnionych obrotach - ale robiła wszystko sama - dni kiedy się źle czuła przeleżała na środkach przeciwbólowych a dni kiedy było ok (w miarę) prała sprzątała, gotowała nawet podrypciła do sklepu czy kościoła.
Tego lata bóle sie nasiliły - przyczyna przetoka z jelita grubego do pochwy - objawiało sie to niesamowitym bólem - zalecenie stomia - obecnie jest założona stomia - lekarze po otwarciu pacjenta trochę zdziwieni gdyż w tym stadium powinno już być coś "rozsiane"
Organy takie jak wątroba, więzły chłonne czy jelita od połowy są czyste.
operacja dot stomii udana rany wyjątkowo dobrze się goją.
Niestety do operacji nie można było założyć cewnika - dolna cześć wewnętrznych organów "beton" - co stwierdził juz lekarz podczas badania ze napotyka opór, który daje odgłos stukania.
Jestem pewna ze to jest spieczone przez lampy i bracho.
Problem polega na tym ze cewnika do operacji nie było - po operacji wycieka mocz samowolnie - bardzo ciężko jej jest to kontrolować - prawie niemożliwe.
Starałam sie jak mogłam żeby jej ulżyć w bólu - bo to co przezywała przed operacja stomii to strasznie bolało nawet myślała o tym żeby się otruć.
staje na głowie żeby jak najdłużej mogła funkcjonować na miarę swojej choroby.
i cieszyć się chodziarz widokiem kwiatów słońca czy wnuków i prawnuczki.
A tymczasem dowiaduje sie ze ..... po co jej ta operacja, ze przed operacją mogła sikać normalnie a teraz nie dość ze worek to jeszcze podkładki na mocz.
czuje to jak wyrzut w moją stronę - źle mi z tym przecież chce jak najlepiej więcej nie da sie zrobić, a wiadomo ze ten rak, jak nie rozwinął się wyżej, to rozwija się na "dole"
Ona jakby po tej operacji uważa - ze po to ja miała żeby wrócić do poprzedniego stanu -
Ja tez bym chciała ale tak nie jest - ona dalej ma raka i to w poważnym stadium.
Staram się jak mogę ale moja psychika siada.
Nie wiem co dalej czy pójść do jakiegoś urologa czy co???
Najgorsze jest to ze jej wywody odczuwam - jak pretensje jakbym to ja była temu wszystkiemu winna
Biegam pomiędzy praca a nią staram się żeby jak najmniej odczuwała jakiekolwiek niedogodności związane z choroba - ale na miłość boska nie jestem cudotwórcą
w/g diagnoz z IO to powinna już właściwie być w stanie o wiele gorszym
A przecież pozbierała się po operacji - chodzi sama wykonuje czynności higieniczne wokół siebie - staram się żeby zawsze ktoś u niej był - mam troje dzieci zmieniamy sie - nawet prosiłam jej siostry aby razem z nami uczestniczyły w takim naszym "harmonogramie"
zależnym oczywiście od jej samopoczucia i humoru - Powoli to mnie się odechciewa żyć - bo choćbym nie wiem co zrobiła to i tak będzie źle |
Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
beax
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 9745
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2010-03-19, 12:41 Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
Witam - walczę dalej z bezsilnością - czasem brakuje mi sił - mam jest po 30 lampach w dawce ogromnej - następnym etapem miała brachyterapia - niestety okazało się ze mam ma anemie - zdaje sobie sprawę to jeden ze skutków ubocznych napromieniowania.
tym bardziej ze pierwsze pięć lamp miała bez osłony.
Jest bardzo dzielną kobieta znosi to wszystko pomimo bólu - zażywa środki przeciwbólowe - ciągle mówi ze jest ok
Ja staram się jak mogę ale znów poczułam taka okropna bezsilność.
ciągle koło się zamyka - nie ma wyjścia
podawanie witamin bez sensu połowę idzie dla niej, połowę dla raka
w takim schorzeniu wiadomo o apetyt trudno.
jak anemia spadnie Hb poniżej 8 / norma 12-16/ pozostaje transfuzja
tylko mam obawy ze i to możne nic nie dać jeśli ten rak zaatakował krew
hmm a taka opcje biorę pod uwagę - a to dlatego ze jakoby dalszych przerzutów/ na inne organy/ nie ma
Zaczynam się strasznie bać i nie tyle śmierci, bo przecież ona jest wpisana w życiorys każdego z nas - nie ma wśród nas nieśmiertelnych
A cierpienia osoby najbliższej i tego ze nieporadze sobie aby do końca w należyty sposób zapewnić jej komfort - bo w tym wszystkim to moja psychika zaczyna siadać
Zawsze byłam osobą silna radziłam sobie z przeciwnościami losu -wychowałam trójke dzieci które naprawdę są kochane - pomagają wspierają mnie jak mogą
Najgorsze ze ta jej choroba zbiegła sie z moim rozwodem po 25 latach /Mąz alkoholik/
Jeszcze dobrze nie zdarzyłam pogrzebać mojego straconego życia i otrząsnąć się a tu przyjdzie mi ........
Jakie to wszystko trudne - podobno ten u góry daje każdemu z nas tyle ile jesteśmy w stanie udźwignąć - ale zaczynam zw to wątpić - |
Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
beax
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 9745
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2009-09-30, 11:14 Temat: Rak szyjki macicy zaawansowany |
Witam - choroba dot mojej mamy
wynik badania histopatologicznego : klinicznie zaawansowany rak szyjki macicy,z naciekami
obustronnie do ścian miednicy
w miejscu szyjki kraterowy naciek
brak technicznych możliwości abrazji
pobrano wycinki z brzegu nacieku
to brzmi jak wyrok - po wizycie w Gliwicach została skierowane na hospitalizacje
termin 13 listopad.
Poniekąd wiem ze w tym przypadku nie da się nic zrobić ale diabli mnie biorą z ta bezsilnością
To okropne ona jeszcze jest aktywna chodzi - boli ja ale zażywa środki przeciwbólowe
Staram się jak mogę o jej komfort psychiczny - moje dzieci pomagają mi w tym
Ale ta bezsilność i bezczynność w leczeniu mnie dobija.
Jak to przeżyć jak sobie z tym radzić???????????
serce mi pęka z rozpaczy ,bólu i bezsilności
dlaczego w takich przypadkach nie daje się jakiś leków ja wiem ze one już na niewiele się zdadzą ale każdy pacjent liczy na cud.
Sama sie chyba w tym wszystkim zakręciłam.
otóż - o tym ze mama ma raka to wie nawet wie ze zaawansowany ale o tym ze nie można tego usunąć to już nie
Wszystkie badania i wyniki ja odpierałam i jej dawałam ale tego ostatniego nie dałam
nie mogłam - ona niby wie ze jest źle ale ma jakąś tam nadzieje łudzi się ze jej to wytną.
Pomóżcie ja zwariuje do tego listopada moja bezsilność mnie wykończy
i ból patrzenia na najbliższa i najukochańsza osobę jak dzień po dniu się traci
|
|