Znalezionych wyników: 8

Witajcie kochani, chwilę się nie odzywałam ale u nas dzięki Bogu jest dobrze

Mama miała wizytę u swojej onkolog i dostała skierowanie na tk przed następną wizytą (koniec czerwca). Jak pytamy czy coś ją boli to mówi ze nie, że jest ok jedynie co, to dokucza jej to drętwienie ale jeździ ostro na rowerku stacjonarnym, trochę sobie ćwiczy i mówi że jej wtedy lepiej.
Ja cały czas panicznie boję się postępu choroby, tak strasznie się boję....

Marzenko dziękuję |buziaki|

Masz rację w tym co piszesz, moja mama zawsze chciała nas chronić, nigdy się na nic nie skarżyła nie narzekała i tak pewnie jest tym razem... sama walczy ale mam nadzieję że wie ze jesteśmy z nią.
Jak będą wyniki oczywiście się odezwę.
Cieszę się ze mam to forum

Dziękuję Wam bardzo za słowa wsparcia, wiem ze tu na forum rozumiecie mnie jak nikt inny.
Mama jest po wtorkowej tk czekamy na wyniki. W piątek jeszcze nie było być moze jutro albo dopiero we wtorek. Wydaje mi się że mama się denerwuje tymi wynikami ale nam nic nie mowi... w ogóle moja mama jest bardzo skryta i cięzko z niej coś wydusić.. nie wiemy co czuje, co myśli.... mowi że wszystko ok ale jakoś w to wątpię :(

Kochani dawno tu nie pisałam starałam się raczej pisać co u nas ale od strony merytorycznej.
Mama czuje sie ok jak pisałam 24 lutego ma mieć tk klp na samą myśl mam ucisk w żołądku, po prostu bardzo się boję, tak strasznie się boję... Mija 8 m-cy od diagnozy ciągle gdzieś w tyłu głowy mam średnia przeżyć z tym typem raka i to mnie po prostu dobija. Po mamie nie widać choroby na nic sie nie uskarża tylko to pierońskie drętwienie, ciężko jej szklankę utrzymać ale daje radę.
Mi psycha siada coraz bardziej szczególnie jak zacznę rozmyślać...
Gdybym nie była wierząca to powiem wam że chyba bym nie ogarnęła tego w ogóle. Proszę Boga o cud w postaci uzdrowienia.
Przepraszam że smęcę zamiast się cieszyć tym co mam ale inaczej dziś nie mogę.
serdecznie pozdrawiam

Kochania w środę 24 kontrolne tk klatki piersiowej, jak sobie o tym myślę to mam ściśnięty żołądek.... tak cholernie się boję. Trzymajcie kciuki!

Kochani Mama jest po piątym cyklu chemii, właśnie z nią rozmawiałam, czuje się fatalnie.... mdli ją,naciąga, mówi ze ma ściśnięty żołądek, że się strasznie męczy i wolałaby umrzeć.... Ja wiem że tak mówi bo jest jej źle ale nie wierzę ze nie chce żyć. Tak strasznie jest mi ciężko i źle ze nie potrafię jej pomóc, ulżyć, ta cholerna bezradność doprowadza mnie do szalu :(

radke, Sunny_day, dziękuję za kciuki, wsparcia nigdy za wiele

Komentarze dotyczące => tego wątku <=

smutasek1983, Marjorie, dziękuję!