1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 8
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Niekonwencjonalne metody leczenia raka
Tomi70

Odpowiedzi: 275
Wyświetleń: 170422

PostDział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego   Wysłany: 2014-07-21, 19:59   Temat: Niekonwencjonalne metody leczenia raka
Tomi70 napisał/a:
Kończąc na dziś czy komuś z Państwa tu na forum znane są jakiekolwiek badania laboratoryjne nad amigdaliną ale zaznaczam NIE ZALEŻNE ! od jakichkolwiek korporacji farmaceutycznych bądź agencji rządowych które w sposób nie budzący wątpliwości udowadniają całkowitą jej nie skuteczność działania antynowotworowego ?


Nie, nie są znane.[/quote]

To chyba faktycznie nie mam więcej pytań......
  Temat: Niekonwencjonalne metody leczenia raka
Tomi70

Odpowiedzi: 275
Wyświetleń: 170422

PostDział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego   Wysłany: 2014-07-21, 19:38   Temat: Niekonwencjonalne metody leczenia raka
"nakręcaniem" do leczenia niekonwencjonalnego - dostają albo bana albo ostrzeżenia. Mam nadzieję, że jesteś tego świadom, ponieważ to kolejny post w kolejnym wątku po raz kolejny sugerujący pochwalne działanie terapii niekonwencjonalnych nie mające dowodów w badaniach klinicznych (a o to nam chodzi).
Dziękuję, dobranoc.[/quote]

Zaraz zaraz czyż nie znajdujemy się własnie w wątku "Niekonwencjonalne metody leczenia" ?
W końcu nie ja go zacząłem a tylko chciałem dodać swoje 3 grosze i to na podstawie konkretnych doświadczeń z życia wziętych a nie snucia tylko teoretycznych pogaduch.
Myslę ,że skoro juz taki wątek na tym forum istnieje to wartościowym była by na nim konstruktywna polemika za i przeciw , jakas wymiana zdań , poglądów a nie tylko wszyscy jednym chórem "to jest złe , tego nie popieramy i koniec tematu " Czy taka jest idea forum ?
I ciągle ten nadrzędny srogi regulamin jak jakaś recenzja i bat który wisi nad wszystkimi :--:
Rozumiem ,że jest to forum w którym przede wszystkim propaguje się akademicką medycynę w konfrontacji z nowotworami ale nie dajmy się zwariować . Ja nigdzie nie napisałem ,że jestem jakimś wrogiem medycyny konwencjonalnej ja tylko uważam ,że jest jeszcze sporo ciekawych , być może pomocnych i pożytecznych wspomagających metod leczenia. Jestem dozgonnie wdzięczny pomimo zgrzytów z pewnym lekarzem za całą nie ocenioną pomoc jaką otrzymała moja mama. Za udaną operację w której była w rękach wybitnego specjalisty , za opiekę na oddziale szpitalnym za przeprowadzone badania itd.
Pomimo mojej subiektywnej wiary w skuteczność B17 nigdy nie odważył bym się na namawianie mamy do rezygnacji z pomocy szpitalnej ! Co do operacji wiedziałem ,że jest ona konieczna i bardzo pomocna i ma najmniej ew. efektów ubocznych natomiast modliłem się o to by udało się uniknąć chemii a przede wszystkim naświetlań ze względu na katastrofalne skutki uboczne. Istnieją badania które dowodzą ,że w pewnych ciężkich stanach rakowych większą skuteczność od chemii procentowo wykazuje efekt placebo.
W mojej najbliższej rodzinie poza mamą, niestety ostatnio na raka zachorowały jeszcze 2 ciocie i kuzyn. Wszyscy przeszli albo dalej przechodzą chemię i naświetlania. Kuzyn 30 lat (nowotwór jądra) po chemiach utył strasznie i nabawił się cukrzycy , dalej się leczy jest na rencie. Jego mama czyli moja ciocia jeszcze gorzej , rak drobno komórkowy płuc nie operacyjny z przerzutami do mózgu w toku leczenia chemią i radioterapią , jakoś się trzyma ale rokowania wiadomo bardzo słabe. Druga ciocia rak jelita grubego jest już kilka miesięcy po operacji i leczeniu i na szczęście nieźle się trzyma. To osoba o bardzo silnym charakterze.
Wracając jednak do niekonwencjonalnych metod to proszę mi powiedzieć czy tak jak negatywnie postrzegacie amigdalinę to taki sam stosunek macie także do innych składników które matka natura stworzyła ? Ot choćby kurkuma którą słynny ze swojej walki z nowotworem dr.David Servan Schreiber opisywał w książce "Antyrak" jako bardzo wartościowej przyprawie mającej silne działanie przeciwnowotworowe ? Czy ktoś z Państwa
przeciwników amigdaliny zadał sobie trud i przeczytał książkę " Świat bez raka" Edwarda Griffina i jakie ma zdanie o tym co można tam wyczytać ? Czy to są wszystko brednie wyssane z palca ? Sam nie podzielam tezy ,że nowotwory są wynikiem nie doboru B17 w ludzkim organizmie tak jak szkorbut był skutkiem braku wit C ale jeśli potraktujemy tą tezę jako pewną przenośnię to kto wie ..... Może faktycznie przez taki a nie inny tryb życia jaki niesie z sobą cywilizacja w czym najistotniejszy wydaje się sposób żywienia ludzie coraz bardziej są pozbawieni określonych składników żywieniowych przez co stajemy się coraz bardziej narażeni na choroby nowotworowe. Może własnie dlatego powinniśmy profilaktycznie i z rozsądkiem zażywać amigdalinę, kurkumę, czosnek, wit. C, kwasy omega 3, enzymy trzustki , selen itp. itd tym bardziej jeśli nie jesteśmy w stanie radykalnie zmienić diety.

Teraz kilka słów na ten temat ze strony Opolskiego Centrum Onkologii cyt."
Nie jest też prawdą, twierdzi autor, że „występowanie nowotworów jest przede wszystkim uwarunkowane genetycznie i nie ma związku ze stylem życia”. Otóż badania dowodzą (m.in. szwedzkich uczonych nad bliźniętami jednojajowymi - KR), że „styl życia ma podstawowe znaczenie dla podatności na raka” a "(…) czynniki genetyczne są przyczyną nie więcej niż 15 proc. zgonów z powodu raka”. Innymi słowy: „nie wisi nad nami genetyczny wyrok. Wszyscy możemy nauczyć się bronić”.
W swojej książce dr Servan Schreiber przedstawia nowy pogląd na mechanizmy choroby nowotworowej, odwołując się „do podstawowych, lecz wciąż jeszcze mało znanych zasad działania układu odpornościowego, do odkrycia procesów zapalnych, warunkujących rozwój guzów nowotworowych, i możliwości zablokowania ich rozprzestrzeniania się poprzez uniemożliwienie nowym naczyniom krwionośnym dostarczania im pożywienia”.
Jedna z kluczowych hipotez na temat przyczyn rozwoju guzów nowotworowych łączy się z odkryciem dokonanym w latach 60. przez amerykańskiego badacza prof. Judaha Folkmana, a mianowicie, że rak nie może się rozwinąć, jeśli nie zdoła wytworzyć odpowiedniej sieci kapilarów, czyli naczyń krwionośnych, dostarczających komórkom tlen i substancje odżywcze, (jak też odprowadzających odpady z procesów metabolicznych). Skoro guzy nowotworowe rosną bardzo szybko to również naczynia krwionośne muszą się szybko rozwijać. Proces ten badacz nazwał angiogenezą (z greckiego angio - naczynie, genesis – narodziny). Sama angiogeneza jest skądinąd procesem naturalnym, występującym m.in. po menstruacji lub przy zranieniach, aczkolwiek jego mechanizm „sam się ogranicza” i pozostaje pod ścisłą kontrolą organizmu. Niestety, komórki rakowe, tzw. mikroguzy, w określonych sytuacjach przejmują tę kontrolę, gdyż naczynia krwionośne są niezbędne dla odżywiania i wzrostu guza. Można zatem zapobiec jego rozwojowi, uniemożliwiając rozwój naczyń krwionośnych.
Oczywiście przemysł farmaceutyczny nie ustaje w poszukiwaniach leków, które w komórkach rakowych będą zatrzymywać proces angiogenezy. Nie brakuje osiągnięć, ale i rozczarowań. Dlatego dr Servan-Schreiber postuluje, aby „zamiast czekać na cudowne lekarstwo” spróbować „wykorzystać metody naturalne, które silnie wpływają na angiogenezę nie powodując efektów ubocznych”.
Niebagatelne znaczenie ogrywa w nich właściwa dieta, obfitująca w owoce, warzywa, zioła, nasiona, która z kolei prof. Richardowi Beliveau, biochemikowi, szefowi jednego z największych na świecie laboratoriów medycyny molekularnej, specjalizującego się w badaniu biologii nowotworów złośliwych, otworzyła oczy na to, co zdrowa dieta może uczynić z rakiem."

Kończąc na dziś czy komuś z Państwa tu na forum znane są jakiekolwiek badania laboratoryjne nad amigdaliną ale zaznaczam NIE ZALEŻNE ! od jakichkolwiek korporacji farmaceutycznych bądź agencji rządowych które w sposób nie budzący wątpliwości udowadniają całkowitą jej nie skuteczność działania antynowotworowego ?
  Temat: Niekonwencjonalne metody leczenia raka
Tomi70

Odpowiedzi: 275
Wyświetleń: 170422

PostDział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego   Wysłany: 2014-07-20, 19:03   Temat: Niekonwencjonalne metody leczenia raka
Przepraszam ,że tak się wtrącę ale studiując choćby ten wątek od początku, bez urazy ale Państwo tutaj w większości działacie jak jakieś kółko wzajemnej adoracji :) Z nielicznymi wyjątkami które zauważyłem i tak prędzej czy później jeśli nie dostosują się w dyskusji do jedynie słusznych założeń to są eliminowane. W temacie nowotworów płuc opisałem możliwie najrzetelniej całą historię choroby i leczenia mojej mamy ale ,że pozwoliłem sobie bo takie są fakty wspomnieć o amigdalinie którą w potężnych dawkach zażywała przez blisko miesiąc przed operacją to zostałem zrugany . Czyli rozumiem ,że w.g. Państwa lepiej żebym w ogóle pomimo pomyślnego finału jaki na ten czas jest nie opisał tej historii albo opisał ją z pominięciem pewnych nie lubianych tutaj delikatnie mówiąc aspektów ? Odnośnie samych lekarzy opowiem Wam krótką historię . Lekarz prowadzący moją mamę nie umniejszając jego fachowym zdolnością okazał się być niezłą w gruncie rzeczy kanalią . Ten pan ma sposób informowania pacjentów o tym ,że mają raka na szpitalnym korytarzu w obecności osób postronnych. Bez ogródek stwierdził mamie kiedy poszła sama ( bo niestety ja mieszkam daleko w innym mieście) dowiedzieć o wyniki badań biopsji , ma pani raka złośliwego, trzeba wyciąć płuco i potem zobaczymy co dalej i tyle do widzenia. Potem jak byłem na odwiedzinach mamy w szpitalu byłem świadkiem analogicznej sytuacji na tym samym korytarzu z jakąś załamaną kobietą. Z resztą sam też doświadczyłem sposobu bycia i podejścia tego lekarza do pacjentów i uważam go za arogancki i nie dopuszczalny. Tylko weź człowieku zwróć takiemu o uwagę kiedy w jego rękach jest osoba mi tak bliska. Koniec końców mamę może na szczęście operował sam profesor Orłowski a nie wspomniany chirurg. Po co to piszę .....tylko po to ,że zdumiewa mnie fakt ,że taki doświadczony lekarz nie ma świadomości jak wielką i nie zbadaną moc ma psychika a raczej jej stan u osoby chorej na nowotwór. Wali na korytarzu szpitalnym prosto z mostu samotnej zdenerwowanej kobiecie takiego newsa i odchodzi ....Brak słów. Na szczęście mama jakoś to zniosła i szczęśliwie dotarła z powrotem do domu a potem to już wiecie jak się potoczyły sprawy...
  Temat: Kuracja roztworem sody - gorączka
Tomi70

Odpowiedzi: 10
Wyświetleń: 7822

PostDział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego   Wysłany: 2014-07-20, 18:22   Temat: Kuracja roztworem sody - gorączka
absenteeism napisał/a:
Tomi70 napisał/a:
A może ta pojawiająca się gorączka była pozytywnym objawem związanym z podjęciem walki organizmu z chorobą ?

A od kiedy gorączka jest znakiem walki z chorobą nowotworową?


O ile mi wiadomo to jest powszechnie i co najważniejsze medycznie udowodniona zasada działania organizmu ludzkiego ,że gorączka pojawia się głównie wtedy kiedy organizm walczy z chorobą i jest raczej pozytywnym znakiem. Czy tak może dziać się w przypadku choroby nowotworowej ? Nie wiem ale być może w jakimś przypadku czy stadium jest to możliwe. Zbyt wiele jest dalej niewiadomych odnośnie zagadnień związanych z przyczynami powstawania nowotworów z takim bądź innym przebiegiem choroby ze skutecznością leczenia byśmy mogli myślę stawiać tak kategoryczne tezy .A może faktycznie gorączka była reakcją na nietolerancję przyjętego specyfiku ?Może tak. Nie mniej jednak chodzi mi o takie kategoryczne podejście które moim zdaniem nie powinno mieć miejsca jeśli są jakiekolwiek wątpliwości. Negowanie z gruntu przejawów wszelkiego typu nawet terapii które mogą choćby wzmocnić organizm w walce z ciężką chorobą może być także szkodliwe. Czy jeśli udowodniony klinicznie lek pomoże jednej osobie a np. kilku innym nie w tej samej chorobie nowotworowej to znaczy ,że jest on do wyrzucenia i nie będzie dalej stosowany ? Założę się ,że będzie.
  Temat: Rak nie drobnokomórkowy płuc, wygrana walka oby na zawsze:)
Tomi70

Odpowiedzi: 8
Wyświetleń: 6847

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2014-07-20, 12:40   Temat: Rak nie drobnokomórkowy płuc, wygrana walka oby na zawsze:)
Ptaszenio napisał/a:
Tomi,
jakie masz do nas pytania?


Generalnie myślę ,że przede wszystkim chciałem się podzielić tą sytuacją i doświadczeniami na forum publicznym bo pomyślałem sobie ,że być może komuś może okazać się to pomocne choćby ze względu na szczęśliwy finał który mam nadzieje taki już zostanie.
Nie ukrywam ,że sam mam w głowie dalej spory mętlik jeśli chodzi o ocenę skuteczności i przeciwwskazań co do metod leczenia raka konwencjonalnymi metodami jak i alternatywnymi.

Staram się na tym polu nie popadać w żadne skrajności mając świadomość ,że właściwie każdy przypadek zachorowania na taki czy inny nowotwór jest na swój sposób inny i specyficzny i może także dlatego tak trudno jest opracować jedną skuteczną metodę.
Jest to chyba po prostu zwyczajnie nie możliwe. Często jeden ludzki organizm radzi sobie o niebo lepiej z tym samym rodzajem nowotworu w którym drugi zupełnie nie. Jeśli chodzi o samą tzw. B17 to ze wszystkich dostępnych alternatywnych metod o jakich na razie słyszałem wydaje mi się najbardziej wiarygodną w temacie ew. skuteczności anty rakowej. Porównywanie jej do podawania choremu tak jak np. płynu do dezynfekcji czyli trucizny jest chyba grubym nadużyciem i prymitywnym postrzeganiem sprawy. Trzeba by myślę zacząć od tego skąd biorą się właściwie te wszelkie nie konwencjonalne terapie ? Gdzie jest źródło problemu ?
Moim zdaniem bierze się przede wszystkim z bardzo nikłej od wielu wielu lat skuteczności tego co ma do zaoferowania medycyna akademicka chorym na nowotwory jak na skalę występowania tego śmiertelnego zagrożenia. Mało tego chorych zamiast generalnie ubywać przybywa więc farmacja najwyraźniej nie nadąża w postępach nad lekami. Trudno się myślę dziwić bardzo wielu ludziom którzy jeśli stan ich zdrowia pomimo leczenia dramatycznie się pogarsza szukają pomocy wszędzie indziej. A ,że powszechność przepływu informacji jest w obecnych czasach tak banalnie łatwo dostępna to tym bardziej wieści o takich czy innych terapiach rozchodzą się błyskawicznie po całym świecie. Wracając jeszcze ostatni raz do amigdaliny....w końcu jest ona głównie składnikiem różnych owoców jadalnych , nasion , orzechów więc nie może być trucizną w pełnym tego słowa znaczeniu.
Nawet Ci którzy ją zalecają zawsze ostrzegają przed jej nadmiernym spożyciem i ściśle określają dopuszczalne normy bo w końcu wszystkiego co za dużo to nie zdrowo.
Nie podzielam też w przypadku amigdaliny argumentów ,że ktoś w ramach podłej i oszukańczej polityki robi na tym jakiś nie prawdopodobny biznes bo to się zwyczajnie kupy nie trzyma. Pestki można kupić legalnie i kosztują grosze więc cóż to jest za interes światowy. Przez ostatnich kilkadziesiąt lat znalazło by się pewnie tyle samo badań , spostrzeżeń i publikacji negujących skuteczność amigdaliny jak i twierdzących dokładnie na odwrót. Brali i biorą w tym sporze również udział poważni ludzie , także specjaliści którzy przeszli na tzw. ciemną stronę mocy. Nie przesądzam racji żadnej ze stron ale zastanawiam się co się stanie jeśli kiedykolwiek okaże się ,że ci drudzy mieli jednak rację a historia mojej mamy siłą rzeczy jak na razie skłania mnie do przychylności w wiadomym kierunku.
Przepraszam jeśli w tym co opisałem wymknąłem się trochę z ram regulaminu forum ale po prostu to wszystko wzięło się z realnej sytuacji jaka zaistniała i z faktów które miały miejsce czy to się komuś podoba czy nie.

Życzę wszystkiego dobrego.
Tomasz
  Temat: Rak nie drobnokomórkowy płuc, wygrana walka oby na zawsze:)
Tomi70

Odpowiedzi: 8
Wyświetleń: 6847

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2014-07-20, 11:17   Temat: Rak nie drobnokomórkowy płuc, wygrana walka oby na zawsze:)
absenteeism napisał/a:
Tomi70 napisał/a:
Nie pozwolił bym sobie jednak na całkowite negowanie jej ew. dobroczynnych właściwości i po tym wszystkim co moja mama przeszła raczej bym amigdalinę polecał niż odradzał.

To nie tutaj.

Jeśli masz do nas jakieś pytania, czekamy na wyniki.


Witam ponownie,
  Temat: Rak nie drobnokomórkowy płuc, wygrana walka oby na zawsze:)
Tomi70

Odpowiedzi: 8
Wyświetleń: 6847

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2014-07-19, 20:02   Temat: Rak nie drobnokomórkowy płuc, wygrana walka oby na zawsze:)
Witam serdecznie wszystkich zainteresowanych

Można powiedzieć ,że obserwując z boku życie mojej kochanej mamy można by dojść do wniosku ,że cudem by było gdyby nigdy nie zachorowała na raka.....
Przeszło 40 lat palenia papierochów , wiele wiele lat niestety nie udanego małżeństwa a co za tym idzie życia w uporczywym stresie i depresji . Do tego jeszcze w ostatnich latach słabe odżywianie przez brak apetytu , słaba odporność i tym samym częste powracające choroby takie jak przeziębienia ,zapalenia oskrzeli , płuc itp.

Od ok 2 lat uporczywy kaszel dawał Jej się coraz bardziej we znaki i coraz częściej się przeziębiała natomiast nigdy nie uskarżała się na duszności.
Po wielu rozmowach by rzuciła palenie udało Jej się chociaż mocno ograniczyć nałóg. Ponadto kupiłem mamie kapsułki zawierające kurkumę z pieprzem
i naturalną wit. C do profilaktycznego zażywania. Proszę sobie wyobrazić ,że wystarczyło ledwie ok 2-3 miesięcy gdy mama praktycznie prawie przestała kaszleć:)
a wcześniejsze nawracające przeziębienia które nie rzadko kończyły się u Niej zapaleniem oskrzeli także przestały występować.
Mama ewidentnie poczuła się lepiej i nabrała wigoru co także bardzo pozytywnie wpłynęło na Jej psychikę.
W końcu postanowiła się przebadać i po wizycie u pulmonologa została skierowana na RTG klatki piersiowej. W obrazie z prześwietlenia lekarz dopatrzył się
jakiejś niewielkiej zmiany na lewym płucu więc zalecił tomografię która niestety potwierdziła obecność czegoś podejrzanego. Mama została skierowana
do szpitala na badanie biopsją . Co ciekawe lekarz prowadzący na podstawie tylko obrazu z tomografu zanim jeszcze były znane wyniki biopsji zasugerował mamie ,że chciałby tą zmianę tak czy inaczej usunąć jak najszybciej ale Mama powiedziała ,że chciałaby jednak wcześniej poznać wynik badania . Na nieszczęście wynik potwierdził ,że guzek na Jej płucu to rak nie drobno komórkowy co zdaje się juz z samej tej definicji jest odmianą złośliwą. Przyznam ,że po tym rozpoznaniu ogarnęło mnie ogólne przerażenie tym bardziej ,że wyczytałem ,że nowotwory płucne najczęściej kończą się ostatecznie śmiercią i to w nie długim czasie.

Z drugiej strony światełko w tunelu zapaliło się po tym jak lekarz prowadzący potwierdził możliwość operacyjnego usunięcia nowotworu co ponoć tylko w bardzo nie wielkim procencie przypadków raka płuc jest możliwe i daje duże szanse na wyzdrowienie. Nie wiem ile ostatecznie w tym jest prawdy ale nadzieja została tchnięta w nasze serca.
Obawiałem się ,że w najbliższej rozmowie z lekarzem okaże się ,że zaraz po operacji konieczna będzie chemia a może i jakieś naświetlania. Nie jestem z gruntu wrogiem konwencjonalnej medycyny ale z tego co wielokrotnie słyszałem to te metody są szalenie nie korzystne dla organizmu . Z jednej strony nawet wtedy kiedy niszczą komórki rakowe to przecież w bardzo dużym stopniu wyniszczają także resztę organizmu.

Mama miała wyznaczony termin operacji za miesiąc od wyników biopsji więc zostało jeszcze trochę czasu na wzmocnienie Jej organizmu za sprawą wdrożenia terapii którą obmyśliłem w wyniku studiowania internetu i książek na temat medycyny nie konwencjonalnej.

Przez ten czas przyjmowała :

- duże dawki zmielonych pestek moreli w przeliczeniu na szt . ok . 20 do nawet 30 dziennie + 2 kapsułki Amigdaliny czeskiej produkcji pomocniczo ( zaczynała od 5 pestek dziennie i stopniowo zwiększała dawkę rozłożoną na cały dzień) NIGDY ! nie czuła się źle po pestkach nawet kiedy jadła 30 dziennie !
- naturalna wit. C - 2 x dziennie
- chrząstka rekina
- wit. A+ E emulsyfikowana
- kurkuma kompleks z pieprzem
- ananas wyciąg naturalny ( enzym trzustki )
- rostrevarol - wyciąg z pestek winogron
- koenzym q 10
- cynk , żelazo
- czosnek wyciąg naturalny
- olej z ostropestu ( osłona wątroby )
-

Oczywiście mama przestała definitywnie palić do tego doszła w miarę możliwości wprowadzona dieta polegająca na zastąpieniu tradycyjnego cukru ksylitolem czyli cukrem brzozowym.
Tłoczone nie pasteryzowane soki, sporo warzyw i owoców , mało mięsa i jak najmniej słodyczy. Poza tym o dziwo rósł jej apetyt więc ogólnie zaczęła się regularniej , lepiej i zdrowiej odżywiać.

Mama przeszła operację wycięcia płata płuca lewego metodą lobektomi wideotorakoskopowej , ponadto profilaktycznie usunięto też węzły chłonne w których nie stwierdzono przerzutów !
Wszystko wskazuje na to ,że na szczęście ten nowotwór złośliwy został dość szybko wykryty ( zmiana miała ok 2 cm średnicy) , gruczolakorak bez nacieków zapalnych na płuca i bez przerzutów na węzły chłonne. (klasyfikacja T 1 N0 M0 , grupa 1A)
Brak zalecenia jakiegokolwiek leczenia typu chemioterapia czy naświetlania a jedynie kontrolne badania co 3 miesiące)
Z tego co zauważyłem administracja forum jest przeciwna ogólnie stosowaniu metod niekonwencjonalnych w leczeniu nowotworów . Jak też mam świadomość ,że na ludziach ciężko chorych i przez brak efektów leczenia zwykle zdesperowanych żeruje cała masa hien i oszustów ale mimo to nie odważył bym się wrzucać do jednego worka wszelkich metod jakie wymyśli ludzie na przestrzeni choćby ostatnich kilkudziesięciu lat.

W przypadku mojej mamy uważam ,że najważniejsze było wczesne wykrycie nowotworu i jego odpowiednia diagnostyka, następnie pomyślnie przeprowadzona operacja przez najwyższej klasy fachowców a dopiero na końcu zmiana stylu życia mamy i cała wspomagająca Jej organizm terapia witaminami i suplementami. Jaką rolę odegrała ew. B17 tego nie sposób mi udowodnić ale nawet jeśli nie pomogła to z pewnością i nie zaszkodziła ! Nie pozwolił bym sobie jednak na całkowite negowanie jej ew. dobroczynnych właściwości i po tym wszystkim co moja mama przeszła raczej bym amigdalinę polecał niż odradzał.
W następnym poście zamieszczę dokumentację medyczną z badań i leczenia mamy.

Życzę jak najwięcej zdrowia i optymizmu.

Tomasz
  Temat: Kuracja roztworem sody - gorączka
Tomi70

Odpowiedzi: 10
Wyświetleń: 7822

PostDział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego   Wysłany: 2014-07-19, 16:22   Temat: Re: Kuracja roztworem sody - gorączka
Lukasek2013 napisał/a:
Witam, wykryto u mamy tydzień temu raka płuc z podejrzeniem przerzutów na węzły chłonne, otrzymała skierowanie na badanie PET w celu sprawdzenia czy nie zostały zaatakowane inne narządy. Po przeczytaniu wielu artykułów o kuracji roztworem sody z syropem klonowym postanowiliśmy działać. Po trzech dniach picia roztworu (1 łyżeczka sody + filiżanka wody + 1 łyżeczka syropu klonowego) i diety owocowo-warzywnej, zaczęła pojawiać się gorączka 38-38,5. Dodam, że wcześniej gorączka nie pojawiała się. Czym spowodowana może być gorączka? Z góry dziękuję za odpowiedzi.


A może ta pojawiająca się gorączka była pozytywnym objawem związanym z podjęciem walki organizmu z chorobą ? Czy można to na podstawie tak skąpych informacji od razu wykluczyć ?
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group