1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak żołądka + przerzuty |
Monika19
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 6238
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2012-03-07, 21:14 Temat: Rak żołądka + przerzuty |
Witam wszystkich serdecznie.
Zalogowałam się na tym forum, ponieważ chciałabym się dzielić swoją wiedzą na temat nowotworów przewodu pokarmowego. Mnie ta choroba nie dotyczy, ponieważ cierpię TYLKO na wrzodziejące zapalenie jelita grubego.
Na nowotwór żołądka zachorowała moja mama w październiku 2009 roku, chorobę wykryto przypadkiem w stanie zaawansowania. Rak zajął cały żołądek, lewy płat wątroby oraz naciekał na otrzewną. Pierwsza operacja (luty 2009) zakończyła się niepowodzeniem (chirurg wprost powiedział mi że moja mama nie ma szans na wyleczenie), skierowano ją na chemioterapię która miała jej przedłużać życie.
W marcu przyjęła pierwszy cykl (chemioterapia standardowa stosowana przy nowotworze żołądka). Zniosła całe 6 cykli, co 3 tygodnie miała podawaną chemię, która była 5 dniowa. Te pół roku to była prawdziwa męka dla niej oraz dla mnie, ciągłe wymioty, opuchlizna, ogromne bóle głowy i jadłowstręt. na szczęście dwa dni do chemii wszystko już było ok i mama czuła się dobrze . W czasie chemii przytyła i nabierała sił. Widać było że to leczenie naprawdę działa polecam pompkę infuzyjną BAXTER (nie trzeba się męczyć z kroplówkami i chemię nosi się w kieszeni) ta 5 dobowa kosztuje ok 250 zł.
Po 3 cyklu chemii zrobiono tomografię w której nie było widać istotnej poprawy ale już po 6 cyklu poprawa była na tyle duża, że podjęto próbę usunięcia guza.
Mama kolejną operację zniosła już trochę gorzej. Raka usunięto (cały żołądek i część wątroby, węzły chłonne), niestety zespolenie puściło i trzeba było ponownie operować. 40 dni mama nie przyjmowała doustnie jedzenia i picia, miała odruchy wymiotne. . . ale doszła do siebie i ta ciężka walka dobiegła końca (nie trzeba było już podawać chemii, zmiana nie dochodziła do granicy cięcia) . .
We wrześniu 2011 roku mama miała tomografię ( nie wykryto nic) pod koniec września wystąpiła żółtaczka, gorączka i nagły spadek masy ciała. w szpitalu okazało się, że jest przerzut na drogi żółciowe oraz wątrobę, leczeniem paliatywnym był drenaż przezskórny dróg żółciowych w celu odprowadzenia żółci (przy zabiegu wdała się sepsa).
Podjęto kolejną próbę operacji, niestety zmiana była już zbyt duża (stwierdzono przerzuty odlegle). Byłam z mamą sama w tym wszystkim, gasła w oczach ale jej odwaga i siła była godna podziwu. Walczyła z całych sil nie poddając się do końca. 14 grudnia 2011 roku odeszła (miała 44 lata), jej życie (w sumie też i moje) od momentu wykrycia choroby było ciągłą walką z bólem, ze strachem. W dużym skrócie i ze łzami w oczach przytaczam jej historię. Jeżeli będę mogla służyć radą i pomocą to bardzo bardzo chętnie pomogę. Pozdrawiam ciepło. |
|
|