1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Niepokojące objawy - chłoniak? ziarnica? Prośba o pomoc. |
Glorius
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 30982
|
Dział: Nowotwory układu krwiotwórczego Wysłany: 2012-06-03, 19:50 Temat: Niepokojące objawy - chłoniak? ziarnica? Prośba o pomoc. |
Dziękuję za odpowiedzi
kobiecinka napisał/a: | Rozumiem, że masz do zrobienia 2 zęby, w tym jedno leczenie kanałowe?
Powiększone są węzły podżuchwowe? |
Zębów jest więcej do zrobienia. Jeden kanałowo już wyleczony, drugi w trakcie. Nie wiadomo co z innymi - stomatolog częściowo założył mi czasowe wypełnienia :(
Radiolog - chirurg powiedział, że powiększone są podżuchwowe węzły.
sonia21 napisał/a: | skończyłeś brać już Nimesil ? |
Nimesil brałem przez 6 dni, skończyłem ze 3-4 tygodnie temu.
kobiecinka napisał/a: | Nie szukaj u siebie nowotworu.
Zajmij się koniecznie tymi zębami! |
Może rzeczywiście nie powinienem szukać czegoś, czego nie ma.
A psychoterapeutę zaleciła mi żona i znajoma lekarka
Pozdrawiam wszystkich gorąco! |
Temat: Niepokojące objawy - chłoniak? ziarnica? Prośba o pomoc. |
Glorius
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 30982
|
Dział: Nowotwory układu krwiotwórczego Wysłany: 2012-06-03, 17:02 Temat: Niepokojące objawy - chłoniak? ziarnica? Prośba o pomoc. |
Witam.
Na internecie nie ma chyba innego forum lub miejsca, gdzie mógłbym prosić użytkowników o radę i pomoc. Moja sytuacja przedstawia się następująco.
Około listopada ubiegłego roku stwierdziłem bolesne powiększenie węzła chłonnego w okolicach żuchwy po prawej stronie. Byłem wtedy w trakcie leczenia zębów obciążonych rozległą próchnicą.
Dentystka przepisała mi dwa antybiotyki (nazw nie pamiętam) i już po kilku dniach kuracji zarówno ból, jak i węzeł zniknęły (jak mi się wydaje).
Sytuacja ponowiła się w połowie marca 2012 r. Węzeł (bolący) pojawił się w tym samym miejscu i w taki sam sposób. Tym razem dentystka poleciła skonsultować się z laryngologiem.
W trakcie badania u laryngologa okazało się, że powiększone są dwa węzły podżuchwowe: po jednym z lewej i prawej strony. Przepisano mi kolejny antybiotyk, po wzięciu którego miałem zrobić USG szyi. USG zrobiłem w dniu wizyty u laryngologa tj. 21.03.2012 r.:
"Ślinianki bez zmian w obrazie USG. Zmian ogniskowych na szyi nie stwierdza się". Obustronnie na szyi widoczne są pozapalne węzły chłonne, największy w prawej okolicy podżuchwowej ma 16mm. Na prawej gałęzi żuchwy poniżej kąta widoczne jest uwypuklenie jej zarysu z odczynem okostnowym. W okolicy widoczne drobne węzły odczynowe. Węzły okołoobojczykowe bez zmian."
Po zakończeniu kuracji antybiotykiem (węzeł i ból znów zniknęły) ponowiłem badanie USG szyi. Opis USG z 16.04.2012 r.:
"Zmian ogniskowych na szyi nie stwierdza się. Ślinianki bez zmian. Zmiany zapalne widoczne w badaniu poprzednim w chwili obecnej ustąpiły. Na szyi obustronnie widoczne są tylko owalne pozapalne węzły chłonne, największe do 16-18 mm".
Tego samego dnia zrobiłem USG jamy brzusznej - wnioski końcowe:
"Jama brzuszna bez zmian ogniskowych i obszarów płynowych. Przestrzeń zaotrzewnowa bez zmian, węzły chłonne niewidoczne, aorta bez zmian".
Wszystko byłoby ok, gdyby nie inne objawy. Pod koniec kwietnia zaczęła boleć mnie szyja. Było to raczej ostre pieczenie w szczególności w okolicach tarczycy. Do tego doszły pobolewania (kłucia) (chyba węzłów) pod pachami i na szyi. Poza tym miałem wrażenie, że jestem osłabiony mimo, że nie bolało mnie gardło i nie miałem temperatury (uczucie jak przy przeziębieniu). Połączone to było z dusznością i taką "koniecznością zaczerpnięcia większej ilości powietrza". Od czasu do czasu pociłem się w nocy, ale nie mocno - wiązałem to ze stresem i nerwami.
Postanowiłem ponowić badanie USG szyi. Wynik z 26.04:
"Zmian ogniskowych na szyi nie stwierdza się. Ślinianki bez zmian. Na szyi widoczne są tylko pojedyncze owalne pozapalne węzły chłonne, największe do 16 mm. W dołach pachowych obecne drobne pozapalne węzły chłonne. Zmian ogniskowych i rozrostowych nie stwierdza się".
Lekarz uśmiechając się na mój widok po raz kolejny uspokoił mnie mówiąc, że nie mam czym się przejmować, bo węzły są pozapalne.
Zrobiłem wtedy morfologię krwi (z rozmazem) - wszystko w normie (OB 8) tylko monocyty 2 (w skali od 3 do 8%).
Objawy ogólne w międzyczasie ustąpiły. Jednakże wróciły problemy z zębami. Musiałem na początku maja na cito lecieć do stomatologa ze względu na wyjątkowo ostry ból zębów po prawej stronie. Stomatolog stwierdził, że najbardziej zaniedbany ząb nadaje się do leczenia kanałowego, które zacząłem w połowie maja (górna 6-stka z prawej strony).
Z tymi wszystkim poszedłem do onkologa. Przebadał mnie i wyjaśnił, że to prawdopodobnie stan zapalny węzłów chłonnych spowodowany problemami stomatologicznymi lub jak stwierdził "samoistnym zapaleniem węzłów". Leków żadnych mi nie przepisał, a na moje pytanie powiedział, że mogę zrobić RTG klatki piersiowej, ale w jego ocenie nic na nim nie wyjdzie.
Tak też zrobiłem. RTG klatki (także boczne-lewe) nic nie wykazało.
Niestety opisywane objawy ogólne powróciły tydzień temu. Takie jakby przemęczenie, fale gorąca i czasami dreszcze, duszności i pieczenie szyi i jak gdyby naciągnięcie skóry z jej pobolewaniem (ten objaw jest najbardziej dokuczliwy i intensywny) obecne są do dziś, ale można powiedzieć, że teraz z mniejszym natężeniem. Do tego mam co jakiś czas krwawienie z nosa i czasami czuję posmak krwi w ustach, po którym wypluwam "nitkę" krwi. Dodam, że w międzyczasie okazało się, że kolejny ząb (tym razem górna lewa 4-rka) musi być leczony kanałowo. Rozpocząłem te leczenie jakieś 10 dni temu.
Nie mam gorączki (za każdym razem jak ją mierzyłem nawet w momencie odczuwania nagłego gorąca nigdy nie było więcej niż 36,8), nie kaszlę, a wyniki morfologii krwi (z 1 czerwca) w stosunku do tych z końca kwietnia są odmienne w przypadku:
- lekocytów (było 6,3 jest 9,5 tys/ul),
- neutorfili (było 62 jest 70% - górna granica; oraz było 3,90 jest 6,70 tys/ul),
- OB spadł z 8 do 6,
- monocyty poprawiły się z 2 na 6%,
- pozostałe praktycznie bez zmian.
W międzyczasie byłem ponownie u laryngologa (innego), który nic nie stwierdził (także po badaniu endoskopowym) i przepisał mi na 6 dni Nimesil.
Wydaje się, że te węzły podżuchwowe utrzymują się już dosyć długo. Mam też wrażenie, że się nie powiększają. Dodać także muszę, że "problemy z nosem" tj. naciekanie dużej ilości śliny i zielonej flegmy mam chyba od dawna.
Niepokoją mnie opisane wcześniej objawy i zmiany w morfologii krwi.
Czy powinienem robić jakieś inne badania (TK)? Czy trzeba konsultować to z innymi lekarzami?
Wiele osób pisze o biopsji cienkoigłowej czy wycięciu podejrzanego węzła. Tylko czy w moim wypadku jest to zalecane, a może konieczne?
Bardzo proszę o poradę - co robić dalej? Czy czekać (w sumie na co?), czy podjąć jakieś dalsze kroki, a jeśli tak to jakie? Dodam, że mieszkam w woj. dolnośląskim - może to też być jakaś wskazówka co do osób, do których warto się udać.
Z góry dziękuję za odpowiedzi i
Pozdrawiam. |
|
|