1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 7
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Aniaha

Odpowiedzi: 36
Wyświetleń: 17389

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2010-12-03, 12:21   Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Kasia byla wyjatkowa. We wszystkim potrafila znalezc cos dobrego. Te umiejetnosc niewielu posiadlo, Kasia byla pod tym wzgledem mistrzynia.

Jej pomysl - zaloz bloga z wesolymi historyjkami (o leczeniu raka) natchnal mnie do dzialania w sferze netowej.

Kasiu, do zobaczenia.
  Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Aniaha

Odpowiedzi: 36
Wyświetleń: 17389

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2010-05-27, 16:21   Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Luika,

ale piekne jest to, co zrobilas
i to wroci do Ciebie :)

Ja tez doswiadczylam tyle dobroci. Na moich oczach doslownie rozegral sie jakis pokaz solidarnosci i milosci. To bylo piekne i dodawalo skrzydel.
  Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Aniaha

Odpowiedzi: 36
Wyświetleń: 17389

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2010-05-27, 00:08   Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Luika,

Strach rodziny, znajomych, sasiadow jest zrozumialy, jesli oni boja sie O NAS ale nie nas. Trzeba jednak zrozumiec ich stan "oniemienia"; ludzie po prostu roznie reaguja w sytuacjach kryzysowych. Nie wiedza czesto co powiedziec, jak zareagowac, jak pomoc. Absurdalnie takim ludziom my sami musimy pomoc :lol:

Jestesmy chyba ogolnie dosc malo empatycznym narodem, o czym przekonuja sie na codzien ludzie wygladajacy inaczej - z niesprawnoscia fizyczna, czy o innym kolorze skory. Jako mama mulatkow cos o tym wiem. Zawsze jest tak, ze gdy juz sie poznamy, to jestesmy cudownie otwarci i sympatyczni, ale to wczesniejsze gapienie sie... koszmar.

Z oswajaniem pacjenta onkologicznego jest chyba podobnie ;)
  Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Aniaha

Odpowiedzi: 36
Wyświetleń: 17389

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2010-05-04, 14:45   Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Herzogin, masz racje, to kawalek naszego zycia, czyli cos waznego ale i normalnego.

Mam wrazenie, ze oswojeniu spoleczenstwa bedzie dobrze sluzyc akcja "Policzmy sie z rakiem", ktora rusza za kila dni.
http://policzmysie.pl/

ja sie policzylam, wiec dam sie policzyc ;)
Ania
  Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Aniaha

Odpowiedzi: 36
Wyświetleń: 17389

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2010-04-30, 14:47   Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
E, tylko ze to wszystko nie jest takie jednoznaczne.
Mi ucieczka w smiech pomagala. Lekcewazylam w ten sposob drania i oswajalam moj lek. Ale nie kazdemu taka postawa dobrze robi.
Co do bloga zaczelam pisac, ale po dwoch tygodniach porzucilam. Mam notatki. To byla moja druga sciezka - pierwsza obsmiac, druga opisac.

Co do niejednoznacznosci.
Na naswietlaniach widzialam straszne rzeczy. Bomba kobaltowa, jedyna z dwoch na cala Afryke Zachodnia. Czyli wychodzi gdzies na oko jedna na 60 mln ludzi. Tak tak, sa takie miejsca na swiecie. Terminy bardzo odlegle, jesli z ubezpieczenia panstwowego, z prywatnego mozliwe naswietlania wieczorem bez czekania dwoch miesiecy na miejsce. Aha, i to nie jest tak, ze z ubezpieczenia panstwowego nic sie nie placi. Za leczenie onkologiczne tutejszy ZUZ pokrywa zaledwie czesc kosztow, a jak kosztowne sa te kuracje kazdy z nas wie...
Wiekszosc kobiet 75% zglasza sie do lekarza w stanie tak zaawansowanym, ze lekarz moze juz tylko "towarzyszyc choremu". Cierpia strasznie, wraz z nimi najblizsi, bo najczesciej nie maja srodkow na rozpoczecie leczenia...

Ta, tym razem historia z innej beczki...
  Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Aniaha

Odpowiedzi: 36
Wyświetleń: 17389

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2010-04-30, 01:01   Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
No dobra, to przejdzmy do konkretow.
Moja pierwsza anegdotka, z poczatkow leczenia.

Gdy moj wspanialy i uroczy pan doktor profesor wytlumaczyl na czym dokladnie bedzie polegala moja operacja, co wytnie, przytnie, zostawi i jak to bedzie funkcjonowac, przyszedl mi do glowy iscie szarlatanski pomysl. :lol: :twisted:
Po powrcie do domu zaczelam relacjonowac wszystko mojemu mezowi. I na koniec mowie do niego - wiesz, nie ma innego wyjscia, musza mi zaszyc tam wszystko na dole... |mad3| Chyba w pierwszej chwili uwierzyl. :???:
Ale caly ten zart obrocil sie przeciwko mnie. W Afryce ludzie czesto nie poruszaja pewnych tematow, zeby "nie wywolac wilka z lasu". Cos jak to, by uniknac samospelniajacej sie przepowiedni. Kilka tygodni pozniej doczytalam sie, ze faktycznie stosuje sie czasem zabieg wytrzebienia miednicy. Wystraszylam sie <zalamka> . Ale tez tylko na chwile :p

Jesli przesadzilam i zart niesmaczny, to przepraszam <prosi>
  Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Aniaha

Odpowiedzi: 36
Wyświetleń: 17389

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2010-04-28, 17:19   Temat: Chorowanie na raka bez śmiertelnie poważnej miny ;)
Jogi, calkowicie sie z Toba zgadzam i co do tabu i z tym wykorzystywaniem choroby.

Bylam przez 5 miesiecy pepkiem swiata, wszyscy byli dla mnie mili :mrgreen: , troszczyli sie. Teraz musze zejsc sama z piedestalu, zeby za jakis czas umeczona rodzina i znajomi, nie zepchneli mnie z niego sila... :!1!:

W moim przypadku leczenie bylo blyskawiczne lecz bardzo agresywne. O "normalnym" zyciu nie bylo wiec mowy. Ale moj tatus chorowal przez 5 lat na ziarnice. Sami wiecie jak to bywa - raz lepiej, raz gorzej. Dwie sprawy: pierwsza - tato gdy tylko mogl byl bardzo aktywny, druga - otoczenie nie zawsze reagowalo dobrze/normalnie na te jego aktywnosc . Rece stracily dawna precyzje i nie mogl wykonywac swojej pracy (lutnik), nauczyl sie wiec gotowac i kucharzyl nam wspaniale. Dla nas to bylo cos super, ale dalsza rodzina to litowala sie nad tym substytutem zajecia (troche jak nad dzieckiem, ze sliczne bazfrolki namalowalo), przez co jakby tate "upupiali". A przeciez to byl caly czas ten sam wspanialy, dowcipny facet, tylko nie siedzial juz w pracowni a w kuchni ;) . No i ogolnie, duzo przyjaciol i znajomych ucieklo od niego. Mialam wrazenie, ze nie potrafili z nim normalnie rozmawiac. Serce mnie boli gdy o tym mysle, bo sama odczulam niedawno jak dobrze mi robily normalne relacje z moimi prwyjaciolmi. Jak widac czasy sie juz zmienily, podejscie ludzi coraz lepsze, ale tabu nadal jest. Do dziela zatem :run:!!

[ Dodano: 2010-04-28, 16:25 ]
a propos smiertelnej miny.
Tak jak napisalam, leczenie mialam blyskawiczne, nie zdazylam sie chyba dobrze wystraszyc (teraz to nadrabiam, hehehe), wiec mowilam o chorobie dosc swobodnie, rozpatrujac na glos mozliwosci wyleczenia, strategie itd. Katem oka widzialam, ze niektorym sluchaczom skora cierpla ze strachu |wht?!| i mieli taka mine. Chyba woleliby, zebym chorowala wlasnie z ta smiertelnie powazna mina...
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group