1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Balast psychiczny |
Anecik89
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 3934
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-11-11, 20:18 Temat: Balast psychiczny |
Witam, mam na imię Aneta, mam 24 lata.
Od kilku miesięcy podczytuje to forum, ponieważ tematyka niestety jest mi znana.
Dziś postanowiłam założyć konto i opisać moją sytuacje. Czuje, że muszę zdjąć ten balast. Mam taką psychiczną potrzebę.
Otóż w czerwcu tego roku odszedł mój tata(chorował na serce- zasnął niespodziewanie w domu i już się nie obudził).
Myślę, że po jego śmierci kiedy zostałam już zupełnie sama zaczęłam wracać wspomnieniami do 2001 roku gdy zmarła na raka moja mama.
MOżecie mówić co chcecie, ale Mama to jet zawsze mama.
Byłam z nią bardzo związana. Odeszłą gdy miałąm tylko 12 lat.
Rak zaczął się niewinnie... wiem, że mama miała dziwne krwawienia...z narządó płciowych. Póżniej był wyrok, rak szyjki macicy, chyba IIb o ile się nie myle. Mama była osobą bardzo optymistyczną, tak jak ja i miała jeszcze nadzieję. Przeszła mnóstwo chemioterapii. Miała wyciętą macice. Lekarze dawali jej pół roku życia, a ona przeżyłam 2 lata.
Była po rozwodzie z tata, ale mieszkalismy razem. I myślę, że dla niej wielkim problemem było to, że bała się o mnie, o moje wychowanie. Jednak tata był dla mnie dobry. Nie miałą się czeo obawiać.
Mama miała przerzity do kości. Bardzo przeżywałam to, że nie mogłam już spać z nią w jedym łóżku. Tata dawał jej zastrzyki z morfiny. Ostatniw 2 tyg życia spędziła w hospicjum, gdzie jeszcze chodziła chociaż była otyła i nadal nałogowo paliła papierosy, a ja stale modliłam się do Boga by mamy mi nie zabierał. NIestety ostatni dzień jaki spędziłam z mamą zostawił na mojej psychice wielki ślad. Mama rzucała się po łóżku, założyli jej takie szczebelki, już nie poznawała nikogo. Wzięłam jej rękę przez te szczeble i pocałowałam ją. Tata musiał mnie siłą wyprowadzać. Lekarz powiedział, że albo dziś umrze albo jeszcze trochę pożyje. NIestety po 12 wnocy zadzwonił tel z infomacją, że mama nie zyje... O tamtej pory wzdrygam się na dzwiek telefonu.
Mama zmarła mając zaledwie 46 lat. W życiu przeżyła wiele złego. Nawet śmerć swojego dziecka.Brat miał 9lat jak zmarł na serce. Czemu los ją tak doświadczał? Moze Bóg chciał jej oszczedzic juz więcej bólu?
Teraz czuję się już lepiej. Zrzuciłam ten psychiczny balast.
Uffff.....
ZOstałam sama bez rodziców. Ale musze mieć siłę, bo mam dla kogo żyć ))
Dziękuje za to forum. Jesteście super:) |
|
|