mam następujący problem/pytanie.
Moja Mama przez dłuższy czas ukrywała przede mną swoje problemy zdrowotne. Jako, że jest pracownikiem Służby Zdrowia pewne rzeczy, badania robiła sobie nieoficjalnie, nic nikomu nie mówiąc. Co wiem? Na przełomie czerwca i lipca zrobiła sobie USG, ponieważ poczuła silny dyskomfort w lewej części brzucha, bóle w tym miejscu miewała już wcześniej. Badanie pokazało guza wielkości jajka kurzego w żołądku przy trzustce. To był lipiec. Mama po wakacjach mocno schudła, tłumaczyła to dietą, babskimi rzeczami,że w spodnie nie wchodzi itp. Kiedy parę dni temu sprawa wyszła przyznała się tylko do tego, że guz jest wyczuwalny przez skórę, lekko widoczny, miewa bóle, coraz częstsze, nie je, często ją mdli, jest apatyczna i zmęczona. w pracy parę razy,żeby funkcjonować miała robione zastrzyki przeciwbólowe. Z własnej decyzji i przekonań nie chce mieć robionych dalszych badań, szanuję to, chciałbym tylko mniej więcej, po tym co napisałem, ustosunkować się z czym mam do czynienia. Guz w lipcu był wielkości jajka, minęło 5 miesięcy, jest wyczuwalny, Mama chudnie, żadne leczenie nie zostało podjęte i podjęte nie zostanie - jest to decyzja Mamy. Była robiona morfologia, przyznała się tylko,że wyszedł stan zapalny i wyniki nie są zadowalające.
Z czym mam do czynienia. Ile mniej więcej mamy czasu...
Z czym mam do czynienia. Ile mniej więcej mamy czasu...
Igor na podstawie tego co napisałeś to skąd możemy wiedzieć co mamie dolega, nie wstawiłeś żadnych wyników to po pierwsze a po drugie żeby poznać diagnozę trzeba zrobić badania histopatologiczne i wtedy wiadomo z czym macie do czynienia.
Mama pracując w służbie zdrowia chyba ma tego świadomość co powinna zrobić, jeśli Jej decyzją jest nie wiedzieć i nie leczyć się to trzeba to uszanować.
Mama chudnie, ma bóle, wyniki kiepskie jak piszesz, guz duży to można podejrzewać raka ale to tylko domysły, nic więcej. Może to być rak trzustki, może żołądka ale to wciąż "może".
Ile macie czasu?, jeśli rak, jeśli brak leczenia, nie wiemy czy ma gdzieś przerzuty a może to nie jest to długi czas.
Tak jak napisałam, to nie są konkrety bo Ty też nic konkretnego nie wstawiłeś tylko opis ogólny, więc tylko sobie pogdybaliśmy co może być/co jest, jaka jest prawda to albo mama wie i nie mówi Wam albo domyśla się ale woli nic nie robić, mamy decyzja jest dorosła.
Niestety poza tym, co napisałem, do czego Mama się przyznała, nic nie wiem, taka trochę zabawa w "znachora", ale niestety te "ogólniki" są moją jedyną wiedzą...
Jedynym pewnikiem jest obecność guza, który w wakacje był już pokaźniejszej wielkości oraz jego lokalizacja (żołądek, okolice trzustki). Fakt kolejny to również jego powiększenie się do formy wyczuwalnej i zauważalnej.
Są to tylko podejrzenia, ale niestety są...
Jeżeli nie nowotwór, to cóż może się objawiać podobnymi symptomami?
igor89,
Nic nie mogę stwierdzić ani nic podpowiedzieć, bo bez badań, przynajmniej obrazowych się nie da.
igor89 napisał/a:
Jedynym pewnikiem jest obecność guza
To wiemy i możemy gdybać, że jest to guz, który albo jest zmianą łagodną albo złośliwą i tyle. Objawy mamy, oraz wzrost guza na pewno budzą niepokój.
Wróżyć z fusów nie będziemy.
Mimo wszystko dziękuję!
Jeżeli dowiem się czegoś konkretniejszego to pozwolę sobie napisać!
[ Dodano: 2016-11-24, 13:51 ]
To znowu ja pozwalam sobie zawrócić głowę.
Podstępem mojej Mamie została pobrana krew i zrobiona morfologia, stan zapalny osłabł, wyniki są zadowalające. Próbki poszły na wyniki onkologiczne, któe będą jutro, z tego co wiem to trzustka ok, wątroba też. Guz nadal jest taki jak opisałem go w postach powyżej.... Sam nie wiem co o tej sytuacji myśleć.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: missy: 2016-11-24, 15:25 ]
igor89,
To jest forum onkologiczne dla osób, które mają już stwierdzoną chorobę nowotworową, dla Ich rodzin i dla osób, których wyniki mówią o prawdopodobieństwie raka.
W Waszym wypadku tylko gdybamy, co to może być. Napisałam Ci, że każdy guz jest czymś, może być nowotworem łagodnym może być rakiem, jest jeszcze cała masa nazewnictw guzów ale to wszystko są albo zmiany łagodne albo złośliwe, co ma mama nikt Ci z nas nie powie, bo nie jesteśmy czarodziejami. Nawet lekarz patrząc na guza nie jest w stanie powiedzieć co to jest, od tego są badania obrazowe bądź biopsja z guza, ogólnie pobranie materiału z chorego miejsca lub wycięcie jak jest możliwe i dopiero wiadomo co to jest.
Nie będziemy gdybać bez wyników, przykro mi.
igor89 napisał/a:
Podstępem mojej Mamie została pobrana krew i zrobiona morfologia,
Jak można podstępem pobrać krew, jak można zmusić do leczenia. Skoro piszesz, że mama jest związana ze służbą zdrowia to w ten podstęp jakoś nie wierzę, ale to już nie moja sprawa, mama jest osobą rozumną i dorosłą a Ty jako dziecko (dorosłe zapewne) powinieneś być świadomy co może być.
igor89 napisał/a:
stan zapalny osłabł, wyniki są zadowalające.
Jeżeli to mamę satysfakcjonuje to też Jej/Wasza sprawa, to żadna moja złośliwość, tylko zdziwienie Waszym podejściem do tematu.
Mama jako osoba związana z medycyną powinna wiedzieć, że wyniki z krwi nie zawsze dają obraz choroby.
igor89 napisał/a:
Próbki poszły na wyniki onkologiczne, któe będą jutro
Kupcie mamie test na obecność krwi utajonej w kale. Zawsze będzie wiadomo coś więcej, a może i mama po teście przełamie się do innych badań(mój tata zgodził się na kolonoskopie dopiero po wykonaniu takiego testu. Przed testem był strasznie oporny i bronił się przed badaniem przez kilka miesięcy).
Twoja Mama ma pewnie przekonanie(jak duża ilość osób) że rak to wyrok i nic nie da się zrobić a leczenie tylko przedłuża agonie. Może rozwiązaniem będzie zaprezentowanie x-przykładów osób które walkę z rakiem wygrały? Wczesne wykrycie może być uleczalne. Całkowicie. Guz wielkości jajka kurzego nie jest taki duży. Wydrukuj jakieś przykłady, podrzuć w kuchni, niby przypadkiem zostaw na stole. Puść jakiś film dokumentalny albo fabularny. (np: Bucekt list - lista życzeń - gdzie jedna osoba dostaje remisji całkowitej, albo znajdź jakiś dobry na youtube). Może takie działania przekonają Twoją mamę do leczenia... (albo może masz znajomego/znajomą który wygrał taką walkę - zaproś go na pifko przypadkiem wtedy kiedy mama będzie w salonie)
Pracownik służby zdrowia przypuszczalnie napatrzył się na śmierć. A osoby który wyzdrowiały nie wracają do szpitala. Leczą się u onkologa. Dlatego czasem mogą odnieś błędne przekonanie o nieuleczalności choroby.
igor89,
Pamiętaj, że nawet jeśli nie będzie żadnej diagnostyki i leczenia, to przesłanki, że jest to nowotwór złośliwy są tak silne, że Mama może zostać przyjęta pod opiekę hospicjum na podstawie tylko badań obrazowych i stanu klinicznego.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum