Witajcie,
nie wiem właściwie od czego zacząć bo sytuacja jest strasznie skomplikowana.
Sprawa dotyczy mamy mojego narzeczonego. W 2008r zdiagnozowano u niej mieszaną chorobę tkanki łącznej, wprowadzono leczenie sterydami, w związku z włóknieniem płuc teściowa regularnie się badała w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. W 2011 na kontrolnym rtg w prawym płucu zaobserwowano niepokojącą zmianę i zlecono PET-CT.
Teściowa przeszła operację, zmianę wraz z węzłami usunięto, leczenie było uzupełnione chemioterapią (DDP+NVB) oraz radioterapią.
W rozpoznaniu:
Rak płaskonabłonkowy płuca prawego CSIIIa.
W 2012 nastąpiła wznowa, wprowadzono chemioterapię drugiej linii 4 cykle Decetakselem.
Chemioterapia przyniosła oczekiwany skutek i zmiany się cofnęły.
Kiedy już myśleliśmy, że złapiemy trochę oddechu w kwietniu 2013 zdiagnozowano u teściowej raka jajnika prawego. Wykluczono przerzuty raka płuc - to na pewno odróżnicowany rak jajnika.
W rozpoznaniu rak jajnika FIGO IIIc, adenocarcinoma serosum g3.
Teściowa została poddana 6ciu cyklom chemioterapii według schematu Paklitaksel + Karboplatyna.
Kontrolne CT po zakończeniu ostatniego cyklu:
Niepokojącym wydawał się poziom CA125 nie spadł poniżej 3400
Od tamtej pory teściowa czuła się w miarę dobrze, dwa tygodnie temu nastąpiło załamanie, pojawiło się wodobrzusze, spuszczono ponad 5l płynu.
Prywatnie udało się wykonać CT jamy brzusznej i miednicy mniejszej, wyniki odebraliśmy wczoraj i jesteśmy przerażeni:
Nie wiemy co teraz robić, nie udało nam się złapać żadnego lekarza dzisiaj, teściowa nie wie jak wyglądają wyniki.
Jakie teraz czeka nas postępowanie?