Witam wszystkich,
dopiero dzisiaj sie zarejestrowalam, ale juz od jakiegos czasu sledze wasze wpisy.
Nie jestem w Polsce i nie moge przyjechac, dlatego tak strasznie jest mi ciezko.
Moja mama 5 lat temu miala usunieta piers, her +++, przyjmowala herceptyne i arimidex.
Od jakiegos czasu zaczela narzekac na bole kosci,
co 6 miesiecy chodzila do CO w Warszawie i wspominala o bolach, ale oczywiscie nikt sie tym nie zainteresowal,
odpowiadali, ze boli od zwyrodnien albo od arimidexu, nie zrobili zadnego badania.
Dopiero teraz nowa lekarka zainteresowala sie tym i zlecila badanie scyntygrafii,
nie mamy kopii wyniku, wiemy tylko tyle, ze "swieci" w 6 miejscach,
jutro bedzie wynik RTG, odchodze od zmyslow, wiem, ze to nic nie pomoze,
ale jeszcze bardziej jest mi ciezej, poniewaz nie moge jej przytulic, pojechac z nia,
powiedziec, ze bede przy niej nawet jak sie okaze najgorsze :(
Powiedzcie mi prosze, czy jak bylyby zaawansowane przerzuty to lekarka powiedzialaby jej od razu?
Powiedziala tylko ze sa zmiany i musimy zrobic RTG? Czy to dobry znak? Ze moze sa jeszcze male?
Wiem wiem jutro sie dowiem, wlasciwie sama nie wiem dlaczego sie pytam?
Inna lekarka zrobila jej krew, ale tez nie wiem jakie badanie?
Cos bylo podwyzszone, powiedziala tylko, ze prawdopodobnie "podzera kosci rak" :(
Powiedzcie mi prosze, czy jak bylyby zaawansowane przerzuty to lekarka powiedzialaby jej od razu?
Sądzę, że lekarze raczej unikają mówienia czegokolwiek złego, zanim nie upewnią się całkowicie o niekorzystnej diagnozie.
To jest jak najbardziej zrozumiałe, skoro idzie tu o zdrowie i życie.
Jednak świecenie w wyniku badania scyntygraficznego na pewno nie wróży dobrych wiadomości.
Oczywiście mogą też świecić np. stany zapalne, ale doświadczony lekarz od razu potrafi rozpoznać,
czy intensywność oraz lokalizacja świecenia może przemawiać za zmianami o charakterze przerzutowym, czy innego rodzaju.
W interpretacji badania scyntygraficznego, najbardziej specyficznego dla wykrywania zmian przerzutowych,
najważniejsza jest ocena otrzymanego obrazu,
natomiast RTG jako badanie mniej dokładne ma raczej charakter pomocniczy i to nie ono będzie rozstrzygające o diagnozie.
Bardzo mi przykro, ale obawiam się, że musicie poważnie liczyć się z możliwością obecności przerzutów do kości.
Pozdrawiam i witam Cię na forum.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Jeżeli chodzi o CO w W-wie to oni są nieprzewidywalni, nikt Ci nie powie co by zrobili i jaka jest sytuacja. Jeżeli jest przerzut tylko do kości to spokojnie można to leczyć dosyć długo, więc bez paniki. Jest tam zasada, że wyniki badań wydaje się tylko na żądanie pacjenta, więc jak było robione badanie to wynik jest wpisany do systemu, lekarz na wizycie może to wydrukować, przybić pieczątkę i dać. Musisz to przekazać mamie i przekonać ją żeby zawsze prosiła o wyniki na piśmie.( może powiedzieć że córka za granicą koniecznie chce). Inaczej ani ona ani Ty nie będziecie dokładnie wiedziały co i jak. Scyntygrafia raczej wskazuje gdzie szukać niż daje dokładny obraz. Po RTG będzie wiadomo, co i jak. Możliwe jest systemowe leczenie, ale i naświetlanie żeby zniwelować ból. Na miejscu mamy spytałabym o możliwość zrobienia TK jamy brzusznej żeby sprawdzić głównie wątrobę, jak nie to chyba trzeba prywatnie usg (w dobrym gabinecie). No i rtg płuc. Pozdrowienia
Witam, dzisiaj moja mama byla w CO i RTG nie wykazal zmian nowotworowych tylko zwyrodnieniowe, razem ze scyntygrafia kosci (wychwyt w 6 miejsciach) oczywiscie cieszymy sie i ten ogromny ciezar spadl z nas. Martwi mnie tylko jedno na jakiej podstawie lekarz endokrynolog stwierdzila jednoznacznie, ze to przerzuty do kosci po wynikach z krwi: fosfor nieogr. 1.18, wapn calkowity 2.62, parathormon 12.64? Czy ktos zna sie na tych wynikach? Chcemy pojsc z tym do onkologa na druga konsultacje? Czy ktos z Was moze polecic kogos z Warszawy? W miare mozliwosci prosze o odpowiedz - dziekuje! Czuje troche niepokoj i mam mieszane odczucia, CO mowi jedno, bardzo znana i dobra endokrynolog drugie?
Kto i dlaczego to mówi to Ci mogę wyjaśnić, ale kto ma rację to już nie. Wapń jest nieznacznie podwyższony, może być od zaburzeń hormonalnych albo proces nowotworowy, endokrynolog opiera się na tym że: parathormon w normie więc przytarczyce w porządku, pacjentka z nowotworem, bóle kostne zgłasza czyli wapń podwyższony z powodu procesu nowotworowego. Onkolog zauważa że: podwyższenie wapnia bardzo małe, rentgen pokazuje w miejscach wychwytu w scyntygrafii zmiany zwyrodnieniowe, arimidex może nasilać bóle kostne, czyli przerzutów nie ma.
Można w takim wypadku zrobić badanie chlorków w osoczu, uważa się że wapń jest podwyższony z powodu nowotworu jeżeli chlorki są poniżej 98 mm/L, a z powodu przytarczyc przy chlorkach powyżej 103 mm/L. Tyle że norma dla chlorków to jest 98 do 107 czyli w tym zakresie "niepewności"
Takie małe podwyższenie wapnia może jeszcze wystąpić z powodu: środki moczopędne i/lub duża ilość wapnia w diecie, no i przy dużych zaburzeniach pracy wątroby. A jak już w tym grzebać to warto sprawdzić czy nie ma osteoporozy, ale tylko w kręgach lędźwiowych lub szyjce kości udowej, na inne szkoda forsy bo niemiarodajne.
Pozdrowienia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum