witam,
na poczatku pozwole sobie wyrazic radośc z powodu istnienia forum o takiej tematyce,
choc wolałabym aby nie było potrzebne...
Teraz z czym przychodze...
Ponad 5 lat temu przeszłam operację usuniecia macicy wraz z przydatkami z powodu raka szyjki.
Histopatologia wykazała, że rak został usuniety w całosci, ale z powodu G2, miałam jeszcze brachyterapię.
Poczatkowo wszystko było dobrze, ale po jakims czasie (rok?) zaczęłam odczuwać silny ból w czasie współzycia umiejscowiony wysoko w szczycie pochwy.
Po badaniu ginekologicznym wyszedł stan zapalny i duże unaczynienie tego miejsca (nie wiem czy dobrze to wszystko opisuje, ale chyba kto sie zna to wie o co chodzi:).
Dostałam leczenie, było troche lepiej, ale ból całkiem nie zniknał.
Onkolog wysłał mnie na pobranie wycinka, podejrzewał wznowę.
Wynik: chroniczne zapalenie i leukplakia.
To właściwie wszystko - leukplakia podobno pozostała po tamtym raku (choc nic mi takiego wcześniej nie wykazywało), ból ma byc bo są zrosty po naświetlaniach. :((((.
Taka jest odpowiedź lekarzy a dla mnie to najprawde wielki problem :(
I stąd moje pytanie teraz - czy naprawdę z tym bólem to tak ma być?
W zasadzie uniemozliwia współzycie całkiem....
jest tepy, pulsujacy i promieniujacy do odbytu.
Nie przechodzi też tak od razu, w sumie długo jeszcze go czuje...
Wiem, że mój problem może wydac sie mało istotny, ktos by powiedział: ciesz sie babo, że żyjesz i cieszę sie ogromnie, ale jakość zycia też jest ważna - myśle...
W koncu mąz sie ze mna rozwiedzie... (żartuje) (mam nadzieje..) |